1

52 10 25
                                    

Młody mężczyzna, który prowadził samochód, a ten wypadł za barierki oraz dachował, nagle odzyskał jasność umysłu.
Po tym jak otworzył oczy, rozejrzał się pobieżnie po wnętrzu i chciał odpiąć pas bezpieczeństwa, ale ten musiał się sam wcześniej odpiąć podczas przewrotek jakie zaliczył mercedes, a to umożliwiło bankierowi wydostanie się z pojazdu.
Co najdziwniejsze, mężczyzna o imieniu Jeongguk nie odczuwał żadnego bólu mimo wypadku, a głowa, którą uderzył w deskę rozdzielczą, była cała.
O dziwo nawet nie leciała mu krew z czoła, a raczej powinna, prawda?
Mimo wypadku wydawałoby się jakby to przeżył, ale jak to możliwe?
Czy to było w ogóle możliwe?
Przeżyć taki wypadek?
Spieszę oczywiście z odpowiedzią.
Nie.
To nie było absolutnie możliwe.
My to wiemy, ale czy on o tym wie?
Zaraz się dowie.
Dajcie mu chwilę, dosłownie chwilkę.
- Gdzie ja jestem i co tu robię? Miałem wypadek? Mój samochód.. - odezwał się, zadając sobie mnóstwo pytań i powiódł wzrokiem po rozbitym samochodzie, zauważając coś, a raczej kogoś co wprawiło go w istne przerażenie. - Nie przypominam sobie żebym jechał z kimś. Nic nie pamiętam.. - mruczał dalej pod nosem i zbliżył się do rozbitej szyby, na której była krew, żeby móc spojrzeć na, jak przypuszczał, śmiertelną ofiarę katastrofy, która się niedawno wydarzyła.
A gdy spojrzał z bliska na tego kogoś kto był za kierownicą, a raczej kogoś kto miał zakrwawione czoło przyciśnięte do kierownicy, nie mógł uwierzyć w to co widzi.
- To niemożliwe. To kurwa niemożliwe! - Nagle krzyknął, a po jego policzkach popłynęły słone łzy. - To nie może być prawda.. to koszmar. Ja śnię. Nie chcę już tak śnić - próbował sobie wytłumaczyć i osunął się na kolana przed rozbitym samochodem, wpatrując się w osobę, która już nigdy więcej nie będzie śnić.
Kogo tak bardzo się przestraszył? Jeongguk zobaczył siebie i swoje nieruchome ciało pośród rozbitych kawałków szkła od szyby, które przy uderzeniu musiały wbić się w ciało kierowcy.
Krwi było dużo i wszystko wyglądało na koszmar.
Mężczyzna czuł się jakby był aktualnie w koszmarze, bo czy jest coś koszmarniejszego od zobaczenia siebie? Zobaczenia swojej śmierci?
Myślę, że nie.
Nie podnosił się z klęczek i szczypał się wszędzie, żeby się obudzić, ale nic się nie zmieniało.
Jeongguk wciąż był przed samochodem i wpatrywał się w swojego trupa, nie przestając płakać, bo nie miał pojęcia co się właśnie stało.
Nie mógł uwierzyć w to co widzi.
Nie chciał w to wierzyć.

W momencie, w którym pomyślał o swoim ukochanym, skulił się z jękiem, bo jego głowę zaczęły rozsadzać różne wspomnienia.
Tak jakby zaczynało przelatywać mu całe życie przed oczami.
Dosłownie.
Widział wszystko.
Od momentu poznania Jimina, po ostatni pocałunek przed wyjściem do pracy.
Kiedy obrazy w jego głowie zaczęły blaknąć, odruchowo sięgnął do spodni, ale nie wyczuł tam pudełeczka obitego w czerwony aksamit.
Jego kieszenie od spodni i marynarki były puste.
I on też się czuł pusty.
Nie wiedział co zrobić, gdzie iść i czy powinien cokolwiek zrobić.
Jeśli nie żyje to nie powinien teraz siedzieć w piekle wśród diabłów lub w niebie wśród aniołów?
Może to był czyściec?
Miał patrzeć ciągle na swoją śmierć?
Tylko po co.. po co miałby to robić?

W końcu po dłuższym czasie podniósł się z klęczek i otrzepał się odruchowo z piasku, który normalnie by się do niego przykleił, gdyby jego serce nadal biło, a on nie byłby teraz tylko niematerialną wersją siebie. Wyznaczył sobie za zadanie odnaleźć pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym, bo nie mógł znieść myśli, że mogłoby przepaść bezpowrotnie lub trafić w czyjeś łapska.
Nie pozwoli, żeby ktokolwiek znalazł pierścionek, który był dla miłości jego życia.
Był to cudowny pierścionek: z białego złota, a oczko było w kształcie serduszka z ametystu, który był równie pięknym kamieniem co inne.
Może było to głupie i nierozsądne, ale zajął się przeszukiwaniem pobliskiego piaszczystego terenu, chcąc odnaleźć skarb przeznaczony tylko jednemu sercu, ale odnalezienie go było wręcz niemożliwe.
- Przepraszam? Pan Jeon Jeongguk? - Usłyszał za plecami głos, gdy kopał dosłownie rękami w piasku, ale na wywołanie swojego imienia oraz nazwiska odwrócił się w stronę mężczyzny, który pojawił się tak nagle. - Jestem Ponurym Żniwiarzem i przyszedłem po pana. Proszę wybaczyć spóźnienie, ale ostatnio mamy urwanie głowy. Naprawdę tak każdemu się spieszy na drugą stronę? - Przedstawił się, zaglądając przy tym do dokumentów, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Nie rozumiem. Wcale się nigdzie nie spieszyłem i co to za dokumenty? Mam coś podpisać? Czy tutaj też zajmujecie się biurokracją? - Zapytał zaskoczony bankier, wpatrując się w wysokiego mężczyznę, który był ubrany w elegancki, czarny garnitur, idealnie skrojony na jego miarę. - Co ze mną będzie? Dlaczego odebrano mi życie? - Nie przestawał pytać, czując niewysłowioną frustrację, bo facet go po prostu olewał, przeglądając wciąż swoje dokumenty i mrucząc coś do siebie pod nosem.
- Zmiana planów. Czeka na pana niebo, ale nie może pan teraz tam iść. Przepraszam za wszystkie niedogodności, ale nasze biuro musiało się coś pomylić.. - ukłonił się mężczyzna, łapiąc spojrzenie zszokowanego Jeongguka. - Pierwszy raz widzę, że przed przejściem dalszej weryfikacji trzeba komuś pomóc. To naprawdę dziwne - wyjaśnił Żniwiarz, drapiąc się dość zakłopotany po policzku.
- Pomóc? Komu mam pomóc? W jaki sposób? - Nie przestawał zasypywać pytaniami biednego mężczyznę, który wyglądał na totalnie zdezorientowanego przez to co zobaczył w papierach.
- Nazywa się Park Jimin i jeśli dobrze widzę to pana chłopak. Byliście sobie przeznaczeni, ale przeznaczenie może się zmienić. Tak właśnie stało się w waszym przypadku. Jak to się mówi.. serce może być jedno, ale miłości mieć wiele - zaczął czytać to co miał zapisane w dokumentach i chciał jakoś pocieszyć bankiera, który zaczynał się czuć jeszcze gorzej.
O ile duch mógł tak się czuć.. cokolwiek czuć.
- Wcale tak się nie mówi. Kto mu niby jest przeznaczony?! - Zaczął pytać zdenerwowany, podnosząc przy tym głos i wyrwał dokumenty z rąk Żniwiarza, chcąc się dowiedzieć z nich czegokolwiek, ale kartki okazały się być.. puste. - To są jakieś żarty?! - Warknął, czując jak podnosi mu się ciśnienie.
- Ty jesteś jednym wielkim żartem skoro myślisz, że zobaczysz to co jest przeznaczone dla wzroku Żniwiarzy - wyraził swoje oburzenie, wyrywając bankierowi dokumenty, do których tylko on mógł mieć wgląd. - Panie Jeon! Proszę się zachowywać poważnie, bo nie mam ochoty się z panem użerać. Nie jesteśmy dziećmi, chociaż dzieci są bardziej rozumne od pana - upomniał młodszego mężczyznę, który chciał po prostu odejść, mówiąc, że ma dość tej rozmowy.
Jednak czy Żniwiarz, którym był Kim Namjoon dał mu odejść?
Nie.
Miał swoją pracę i musiał mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.
Westchnął ciężko i pstryknął palcami, a Jeongguk znowu znalazł się przed nim z otwartymi szeroko oczami.
- Nie dowiesz się kto jest mu przeznaczony, bo mnie denerwujesz. Miałem zamiar ułatwić ci zadanie, ale nie będę tolerował takiego zachowania. Radź sobie sam, ale musisz postawić o tutaj parafkę - oznajmił mężczyzna poważnym tonem i podsunął pod nos młodszego dokument do podpisywania, który oczywiście nie był widoczny dla jego oczu.
Mimo to Jeongguk niechętnie złapał za długopis i postawił parafkę, zauważając jak prawdopodobnie starszy od niego Żniwiarz uśmiecha się pod nosem.
- Jak mam mu pomóc i odnaleźć jego przeznaczenie? To nie ma sensu - chciał znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania, widząc jak mężczyzna wywraca oczami, mając widocznie dość marudzenia bankiera. - A co jeśli mi się nie uda? Co wtedy? - Zakończył pytania, wzdychając zrezygnowany, bo zaczynał wątpić, że Żniwiarz mu odpowie.
- Wtedy Jimin popełni samobójstwo, bo nie będzie potrafił żyć bez ciebie. Ten, którego masz znaleźć go uratuje. Przywróci szczęście w jego życiu oraz również w swoim. Będą swoim wzajemnym wsparciem - odpowiedział wreszcie starszy, przygryzając swoją dolną wargę. - Trafi do piekła, a wasza nić przeznaczenia się rozerwie. Kiedy się odrodzicie na nowo, już nigdy więcej się nie zobaczycie. Masz szansę być z nim na nowo w nowym życiu jeśli teraz tego nie spieprzysz. Nie chcesz tego? Nie będziesz nic pamiętał, gdy się odrodzisz, ale gdy się spotkacie, wasze serca znowu zabiją wzajemnie dla siebie - tłumaczył wciąż, zaczynając pocierać swoje czoło, bo zaczynała już go boleć głowa od tego wszystkiego. - W tym życiu wasza miłość się skończyła, ale w innym może na nowo rozkwitnąć. Jeśli go kochasz, zniesiesz jego miłość do innego mężczyzny. O więcej już nie pytaj. Nie jestem Nim, żeby wiedzieć wszystko. Po prostu wykonuję swoją robotę. Kiedy przeznaczenie się spełni, wrócę po ciebie i dokończymy resztę formalności - zakończył mężczyzna, wyciągając nagle wizytówkę z kieszeni marynarki, żeby podać ją Jeonggukowi. - Mam prośbę. Zadzwoń jeśli spotkasz samobójcę, który wygląda jakby całe swoje życie pozował jako model, którym był zza swojego życia. Jest samobójcą i czeka na niego piekło, a ja naprawdę mam dużo roboty.. Będę ci bardzo wdzięczny - dopowiedział, prosząc młodszego o przysługę.
Bankier odebrał od Żniwiarza wizytówkę, a w jego oczy rzuciło się od razu imię i nazwisko mężczyzny: Kim Namjoon.
- W porządku, panie Kim. Jednak chcę coś mieć z tego. Kiedy znajdę tego samobójcę, zadzwonię do ciebie, a ty powiesz mi kim jest ten facet, który jest przeznaczony Jiminowi, dobrze? - Zaproponował układ, który powinien się sprawdzić oraz wyciągnął dłoń w stronę starszego, który bez entuzjazmu złapał za dłoń Jeongguka, zgadzajac się w ten sposób na propozycję.
- Pospiesz się. Od teraz za dwa tygodnie twój ukochany będzie chciał skończyć ze sobą. Zrób wszystko, żeby ten, który jest mu przeznaczony, był w tym samym miejscu co on - powiedział na pożegnanie Żniwiarz i rozpłynął się w powietrzu, a Jeongguk nagle znalazł się w restauracji, w której miał zjeść kolację z Jiminem i oświadczyć mu się na osobności.

Siedział przy tym samym stole co młodszy o rok od niego chłopak, który wyglądał jak anioł. Miał włosy koloru blond, które delikatnie układały się w loczki oraz błękitne oczy, w których starszy zakochał się bez pamięci w momencie ich pierwszego spotkania.
Aktualnie anioł próbował się dodzwonić do swojego ukochanego, który wiadomo nie miał jak odebrać telefonu.
- Dlaczego on nie odbiera? Musiało się coś stać, a może został dłużej w pracy? Wtedy by mi powiedział, gdyby go zostawili po godzinach. Zawsze mi mówił.. - mówił sam do siebie chłopak, wstając ostatecznie od stołu, bo nie mógł znieść tego bezczynnego siedzenia.
Na szczęście nic wcześniej nie zamówił tylko czekał na Jeongguka.
Wystawił go?
To niemożliwe.
Nie mógłby tego zrobić.
Jeon mógł tylko obserwować i iść za Jiminem, który szedł pieszo w stronę ich wspólnego mieszkania.
- Gdybym mógł to bym od ciebie odebrał, ale nie mogę.. Miałem wypadek.. - odezwał się Jeongguk i chciał dotknąć jego ramienia, ale jego dłoń po prostu przeniknęła przez ramię blondwłosego co wręcz złamało mu serce. - Kochanie.. tak bardzo cię przepraszam.. przepraszam.. - nie przestawał mówić, bo czuł ogromne poczucie winy, że młodszy tak się przez niego zamartwiał. - Ja tego nie chciałem! Nie chciałem umrzeć! - Ciągnął wciąż swój monolog, gdy byli już we wspólnym mieszkaniu i chciał jakoś wesprzeć swojego chłopaka, ale nie mógł tego zrobić.
Jedyne co mógł to siedzieć na ich kanapie w salonie i patrzeć jak Jimin zamartwia się bez przerwy, zaczynając również mówić o takich głupotach jak rozstanie.
Jeongguk nigdy nie chciał się z nim rozstać..

Późnym wieczorem nagle ktoś zapukał do drzwi mieszkania, a zrozpaczony chłopak wystrzelił niczym strzała z procy, rzucając się do otworzenia drzwi, mając nadzieję, że za drzwiami zobaczy swojego durnego faceta z bukietem kwiatów i jakąkolwiek wymówką.
Jimin będzie na niego wściekły, że został tak wystawiony, ale ostatecznie mu wybaczy.
Jednak jego entuzjazm opadł od razu po otworzeniu drzwi, ale poczuł strach na widok policjanta.
Policja?
O co chodziło?
- Czy mieszka tutaj Jeon Jeongguk? - Usłyszał pytanie, na które przytaknął od razu. - Doszło do wypadku.. auto pana Jeona zostało wypchnięte za barierki drogowe.. - chciał przekazać okrutną nowinę, ale została ona nagle przerwana.
- Wypadek? Mam jechać do szpitala? - Przerwał policjantowi, czując jak jego serce, wręcz zamiera na to jak mężczyzna pokręcił głową na zadane pytania. - Czy on.. czy on.. nie żyje? - Wyszeptał, bo tylko tyle mógł, czując nieprzyjemny ucisk w gardle i tak samo w sercu, które w ułamku sekundy popękało na miliony drobnych kawałeczków.
- Przykro mi.. Prowadzimy dochodzenie w sprawie tego jak to się stało i będziemy informo.. - nie było dane mu dokończyć, bo Jimin zatrzasnął drzwi, po których się osunął w dół, zaczynając szlochać.
Chociaż jego szlochanie tak naprawdę przypominało wycie zranionego zwierzęcia. Czuł się jakby ktoś odebrał mu tlen tak potrzebny do życia i właśnie tak było. Jeongguk był jego tlenem, jego szczęściem..
Był po prostu jego wszystkim.
A teraz?
Teraz gdy go nie było, czuł niewyobrażalny ból oraz pustkę.

Policjant za drzwiami współczuł chłopakowi, bo bez względu kimkolwiek był dla niego pan Jeon to wiedział, że był to ktoś ważny.
Czasami nienawidził swojej roboty, gdy musiał przekazywać tak okropne informacje i każdego dnia modlił się o to, żeby nigdy nie dopadło go to co tych biednych ludzi ze zdeptanymi sercami.
Nie pierwszy i nie ostatni raz przekazywał smutne wieści, a dzisiaj musiał to zrobić dwa razy.
Wcześniej był u rodziny chłopaka, który popełnił samobójstwo, chociaż jego kariera w modelingu dopiero co rozkwitała.
Co się stało, że porzucił to wszystko dla śmierci?
Tego nikt nigdy się nie dowie, bo zyskujący sławę model Kim Taehyung zabrał ową tajemnicę ze sobą na drugą stronę.

CONSOLATION OF DEATH Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz