PROLOG

911 21 4
                                    

*madison 5lat*
-Mamo proszę chodźmy, zaraz się spóźnimy na balet - powiedziałam ledwo powstrzymując się od płaczu.

-Tak skarbie już idziemy tylko twój ojciec oczywiście się upił, jebany alkoholik! - krzyknęła matka kierując słowa najpierw w moja stronę później na kanapę gdzie leżał ledwo żyjący ojciec.

- Co ty powiedziałaś glupa jędzo ?!- krzyknął tata zwarcie podnosząc się z kanapy.

- To co słyszałeś, jesteś jebanym alkoholikiem! Gdybym wiedziała ze tak to się skończy, ze tak będą wyglądały te twoje słowa „będę wspaniałym mężem i ojcem" już dawno bym cię zostawiła!- krzyknęła mama a z jej oczu zaczęło wylewać sie dużo łez .

- Ty jebana szmato wypierdalaj z mojego domu jak ci nie pasuje!- słysząc te słowa wybuchłam ogromnym płaczem, mama wzięła mnie na ręce i zaniosła do samochodu.

Siedziałam w aucie nie wiedząc co sie dzieje tata jeszcze nigdy nie nazwał mamy w taki sposób, co prawda często sie kłócili ale jeszcze nigdy nie słyszałam takiego przezwiska w stosunku mojej mamy.
Wiedziałam ze w całym moim życiu nie będę chciała usłyszeć od nikogo ze ktoś nazwał mnie szmata . Mimo ze mam tylko 5lat jestem pewna ze nie pozwolę sobie by ktoś kiedyś powiedział do mnie szmato. Z moich myśli wyrwał mnie głos mojej mamusi .

-Skarbie chodź zaprowadzę cię na lekcje a ja pojadę porozmawiać z tatą, okej? - powiedziała mama w moja stronę wywołując u siebie sztuczny uśmiech . Nie chcąc bardziej jej smucić po prostu przytaknęłam.
Na sali przywitałam sie z dziewczynami i pożegnałam mamę .

Po balecie mama już na mnie czekała, wsadziła mnie do auta a ja odpłynęła w krainę morfeusza...

Rano obudziły mnie śmiechy rodziców, byłam pewna ze sie przesłyszałam po ich wczorajszej kłótni mamusia była bardzo smutna. Gdy zeszłam do kuchni znów udawali ze wszystko jest okej...

*madison 7lat*
Ze snu obudziły mnie krzyki kłócących się rodziców. Gdy zeszłam zobaczyć co się dzieje zobaczyłam pijana mamę ledwo utrzymują się na nogach a obok na kanapie również pijanego ojca który zawzięcie przezywał mamę. Nie miałam siły domyślać się dlaczego ale zapewne było to o to ze nie chciała mu podać wody czy coś w tym stylu.
-Szmata!- usłyszałam i wiedziałam ze nie chce tu być ani chwili dłużej. To słowo wywoływało u mnie wiele emocji ale sama nie wiedziałam dlaczego.

Po chwili znajdowałam się na sali, znaczy w moim domu, tata zrobił mi mini sale do baletu. Kochałam to, była to moja taka odciągania od rzeczywistości, mimo ze mam tylko 7 lat....

*madison 11lat*
Właśnie wychodziłam z treningu śmiejąc się z dziewczynami na cała sale. Gdy szliśmy do szatni podleciała do nas pani z recepcji, jak się okazało to do mnie. Powiedziała mi bym poszła z nią a w jej oczach widziałem smutek i współczucie.

-Madison usiądź proszę - powiedziała ze smutkiem.

-Co się dzieje?- spytałam, nie rozumiejąc po co tu przyszłam .

-Kochanie... naprawcze mi przykro...- powiedziała głaszcząc mój policzek.

- Nie rozumiem, coś nie tak? zrobiłam coś? wiem! chcecie mnie wyrzucić z grupy?! serio! przecież niechcący ja popchnął to ze złamała nogę to nie moja wi- przerwała mi recepcjonistka.

-Nie nie kochanie tu chodzi o twoich rodziców...

-Co? ale coś nie tak?-odpowiedziałam.

-Oni...oni- zaczęła się jąkać.

-No co?!-nie wytrzymałam.

-Oni mieli wypadek!-powiedziała przytulając mnie.

-Ale jak to? wszystko z nimi dobrze? -spytałam a ona jedynie mocno mnie przytulia. Przez ten gest wiedziałam ze ich już ze mną nie ma i nigdy nie będzie ...

Dziś jeden z gorszych dni w moim życiu .
A mianowicie pogrzeb...pogrzeb moich rodziców....

Podczas gdy siedziałam patrząc pusto w stronę wszystkich ludzi którzy przyszli na stypę by pożegnać moich rodziców podeszła do mnie ciocia i wujek. Oni jako jedyni wiedzieli jaka miałam sytuacje w domu.

- Skarbie... chcielibyśmy z wujkiem zaproponować ci mieszkanie...mieszkanie z nami-powiedziała ciocia wpatrując się we mnie z pocieszającym uśmiechem

*madison 15lat*
Znów...znów kurwa to zrobiłam. Wzięłam szybko chusteczkę i przyłożyłam do mojej ręki. Znów się ugryzłam. Znów zaczęłam się gryźć do krwi, przez co na mojej ręce było mnóstwo siniaków. A to wszystko dlatego bo zasłużyłam. Tak zasłużyłam na wszystko co najgorsze.

-Cześć kochanie - powiedziała do mnie ciocia.

-Cześć - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

-Jak sie spało-spytała chcąc być miła, ciocia zawsze pytała mnie jak sie czuje, co tam i takie poprostu miłe gesty bym czuła sie dobrze w jej domu. Ale tak sie nie czuła, czułam sie jak jakaś rzecz która musi tu być , która nie może nigdzie iść ponieważ nie ma dokąd.

-Tak dobrze- kłamstwo, kolejne kłamstwo. Od kilku dni jak nawet nie tygodni nocami męczą mnie koszmary. Koszmary w których moji rodzice jadą po mnie po treningu...pijani... i powodują wypadek, co kończy się tragicznie. Tak to przeze mnie oni nie żyją, to prze zemnie  ich już tu nie ma. Jestem zerem zasłużyłam na wszystko co najgorsze....

*madison 18lat*
Bieglam.
Biegłam.
Poprostu biegłam,
biegłam przed siebie,
jak najdalej od rzeczywistości,
nienawidzę jej,
nienawidzę tez siebie,
ale przecież o tym nikt nie musi wiedzieć.

Zatrzymałam się dopiero przy jeziorze, tam gdzie teraz mieszkam jest jezioro, piękne jezioro. Od tej chwili od tego momentu to moje miejsce, miejsce w którym mogę odpocząć, miejsce w którym mogę oddychnąć. W tym momencie nie wiedziałam ze właśnie przez to miejsce zacznę na nowo żyć .

lake that saves heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz