Dzień -2 - 21:21

25 2 0
                                    

Ta kawiarnia była stanowczo za droga. Nie żeby miała cokolwiek zamówić, po prostu dziwnie czuła się w tym miejscu. Siedziała sama przy stoliku w ogródku kawiarni, otoczona ludźmi sprawiającymi wrażenie chwytających chwilę. Cieszyli się swoim towarzystwem popijając wina, które z pewnością oczyszczą ich portfele. Wąskie, podmiejskie uliczki często skrywały miejsca takie jak te, gdzie Paryż, z roku na rok gorętszy, zamieniał się we włoskie miasteczko.

Ona jednak nie przyszła tutaj ani w celach towarzyskich, ani żeby odpocząć. Miała zadanie do wykonania. Nie lubiła zresztą tej części stolicy. To właśnie oryginalny, francuski charakter miasta przemawiał do jej serca. Zerknęła na zegarek - wskazywał dwudziestą pierwszą dwadzieścia jeden. Osoba, na którą czekała, spóźniała się już o dziewięć minut. Dziewczyna nerwowo poprawiła się na krześle i spojrzała przez ramię. W tym samym momencie spostrzegła zbliżającą się postać i odetchnęła z ulgą. On również ją dostrzegł i skinął jej nieznacznie głową.

- Spóźniłeś się o dziewięć minut - rzuciła, gdy tylko chłopak usiadł naprzeciwko niej.

- Jak to? - spojrzał na zegarek. - Przecież jest dokładnie dwudziesta pierwsza dwadzieścia jeden...

- Dwanaście - warknęła. - Miałeś być o dwudziestej pierwszej dwanaście. A poza tym nie podałeś hasła - spojrzała podejrzliwie, zakładając ręce na piersi.

Chłopak nabrał z irytacją powietrze, ale wypuścił je, postanawiając nie roztrząsać sprawy.

- Duel. Ombre. Éternité. Też się cieszę, że cię widzę, Tamara - odpowiedział w zamian i uśmiechnął się, patrząc po pozostałych gościach kawiarni.

- Palindrom. PA-LIN-DROM. Tak trudno zapamiętać? - pokręciła głową z zażenowaniem. - Czy udało ci się wypełnić twoją część misji? - emocje zniknęły z jej twarzy, gdy tylko zmieniła temat.

- Tak, ale obawiam się, że Basandā przekazała informacje Archévengeurs - powiedział ściszonym głosem i spojrzał jej głęboko w oczy.

Drgnęła. Zaskoczyło ją to. Zagrożenie ze strony tej grupy było naprawdę duże. Jeśli Archévengeurs trafią na ich trop, będą zmuszeni uciec z miasta. Na to jednak nie mogli sobie teraz pozwolić.

Chłopak sięgnął do kieszeni bluzy i wyjął z niej niewielkie zawiniątko. Następnie ostrożnie przesunął je po stoliku w stronę dziewczyny. W jej oku pojawił się błysk, szybko odebrała pakuneczek i wsunęła go do przewieszonej przez ramię nerki.

- Dobra robota, Emenike. Duel. Ombre. Éternité.

Tamara wstała od stolika zostawiając chłopaka samego, wyszła z kawiarnianego ogródka i wsiadła na rower oparty o uliczną lampę. Upewniła się, że nikt jej nie śledzi i pędem puściła się wąskimi uliczkami między kamienicami Paryża.

***

Ostrożnie otworzyła okno, uważając by zachować równowagę. "Upadek z gzymsu na drugim piętrze raczej nie należałby do przyjemnych" - pomyślała. Po cichu wślizgnęła się do środka i niemal bezgłośnie zamknęła je z powrotem. Niemal. W pomieszczeniu rozległ się przeciągły zgrzyt okiennicy.

- Tamara, wróciłaś! - usłyszała głos za sobą. Cholera.

Odwróciła się i ujrzała leżącego na materacu zaspanego, podpierającego się na łokciu chłopaka.

- Przepraszam Lucero, starałam się jak mogłam, ale to okno niemiłosiernie skrzypi!

- Nie ma powodu do złości, i tak już nie spałem od kilkudziesięciu minut - podrapał się po głowie i rozejrzał dookoła.

Agenci T.E.K.L.A.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz