Nie spała całą noc.
– Kim jesteś, Akihiko? – szepnęła, wpatrując się zamyślona w opromienione wschodzącym Słońcem miasto.
Gdy tylko pozostali członkowie Agencji położyli się spać, Tamara wymknęła się przez okno. Skrzypiało jedynie podczas zamykania, więc nikogo nie obudziła, lecz musiała pozostawić je otwarte. Myśli kłębiły jej się w głowie, nawet nie łudziła się, że tej nocy zaśnie. Udała się w jedyne miejsce, gdzie mogła uspokoić się naprawdę. Komin, na którym siedziała był już od dawna nieczynny, tak jak i cała stara fabryka. Kiedyś, jeszcze przed jej przyjściem na świat, produkowano tu butelki. W winiarniach nalewano do nich francuskie wino i rozprowadzano po całej Europie. Lubiła klimat tego miejsca zarówno ze względu na jego historię, jak i wspaniały widok, jaki rozciągał się stąd na Paryż. Tej nocy wspięła się na najwyższy z budynków, przewyższający każdą budowlę w okolicy. Niestety widok, zazwyczaj mający na nią zbawienny wpływ, tym razem nie był w stanie jej uspokoić.
– Akihiko – powtórzyła cicho.
Zaraz po dotarciu na dach sprawdziła w sieci znaczenie japońskich znaków. Okazało się, że kanji 昭彦 w wolnym tłumaczeniu brzmią "jasny chłopiec". Były to słowa składowe japońskiego imienia Akihiko. To z kolei prowadziło do wniosku, że autor listu się podpisał, zapewne nie bezcelowo. Konstatacja ta sprawiła, że przeszedł ją lodowaty dreszcz. Przedstawienie się w każdej kulturze oznaczało chęć dalszej interakcji. Akihiko skontaktuje się z nimi ponownie. Dokładnie przemyślała to w trakcie nieprzespanej nocy spędzonej na drobiazgowej analizie sytuacji. Oprócz tego z tyłu głowy jawiła się jej jeszcze druga możliwość, której obawiała się najbardziej. Konfrontacja. Mężczyzna, jeśli jego imię faktycznie było prawdziwe, mógł chcieć się z nimi spotkać, a przechwycenie krzyża i podrzucenie listu było zaledwie preludium. Co jeśli chciał ich wykorzystać? Poczuła ciepłą ciecz, spływającą jej po podbródku. Nieświadomie przygryzała wargę tak mocno, że pociekła jej krew. Otarła ją czym prędzej, po czym objęła kolana ramionami. "Było już tak dobrze" – pomyślała. "Byliśmy bezpieczni, mieliśmy gdzie spać, Agencja naprawdę działała... dlaczego zawsze coś musi pójść nie tak?"
Wtem usłyszała szmer nieco głośniejszy od wiatru. Po chwili była już pewna, że jej uszu dochodzi odgłos cichych kroków, kilkanaście metrów od niej. Spięła mięśnie, gotowa do ucieczki lub obrony, ale nasłuchiwała w skupieniu. Kroki były powolne, stawiane w jednostajnym rytmie, ale jednocześnie było w nich coś... twardego, nieelastycznego. Odetchnęła z ulgą.
– Nigdy nie byłeś w tym zbyt dobry, Emenike – rzuciła wciąż obserwując panoramę miasta, gdy chłopak dotarł do sąsiadującego komina.
Nie musiała patrzeć, by wiedzieć, że na jego twarzy pojawiła się konsternacja, a następnie wykwitł lekki uśmiech. Nie kryjąc już swojej obecności podszedł do niej i usiadł na kominie obok niej.
– Wiesz Tamara, że nawet najlepsi agenci muszą kiedyś spać? – zagadnął, tym razem ją wprawiając w osłupienie.
– Skąd wiesz, że nie spałam?
Uniósł kącik ust i potrząsnął głową.
– Przebudziłem się pół godziny po tym jak zasnąłem. Twój materac był pusty, a okno otwarte – odparł nie kryjąc rozbawienia. – Nie poszedłem jednak za tobą, bo nie chciałem przeszkadzać ci w porządkowaniu myśli. Miałem to zrobić, jeśli nie wrócisz w ciągu trzech godzin, ale cóż... przysnąłem – posłał jej przepraszający uśmiech.
Dziewczyna machnęła lekko dłonią, dając znać, że nie ma mu tego za złe. Przez następne kilka minut siedzieli w całkowitym milczeniu. Coraz liczniejsze promienie Słońca odkrywały kolejne zaułki stolicy, a przyjemny wiatr owiewał jej twarz, wietrząc jej głowę. Wiatr ten zazwyczaj wywiewał z jej umysłu wszystkie brudy i kurze, które ją przygnębiały lub zamartwiały. Tym razem jednak było inaczej.
– Może rozpoczniemy Operację Samuraj Mgły? – zapytał nagle Emenike.
Tamara spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– Skąd wytrzasnąłeś tą nazwę? – roześmiała się lekko.
– Yyy... no samuraj, bo jest z Japonii, a mgły dlatego, że nie wiemy kim jest. Tajemniczość, mgła, te sprawy... – odparł zakłopotany.
– Przechodzi – uznała. – Dzisiaj rano zwołamy awaryjny Krąg i rozpoczniemy Operację Samuraj Mgły! – zarządziła wojskowym tonem.
Emenike zeskoczył z komina i podał jej rękę, pomagając jej zrobić to samo. Schodząc z dachu fabryki Tamara czuła się już znacznie lepiej. Lżej. Już dziś rozpoczną operację, mającą na celu zdemaskowanie tajemniczego autora listu. Miała przed sobą cel.
Pora go zrealizować.
***
– Kim jesteś, Akihiko? – szepnęła rudowłosa dziewczyna.
Zakapturzona postać ledwie dosłyszała jej słowa. Podsłuch działał, jednak jakość mikrofonu pozostawiała wiele do życzenia. Wiejący wiatr nie ułatwiał zadania. Po chwili dodała coś jeszcze, jednak tego już nie był w stanie rozszyfrować. Nagle dostrzegł, że cała się spięła. „Towarzystwo?" – pomyślał.
– Nigdy nie byłeś w tym zbyt dobry, Emenike.
Jak na zawołanie, zza drugiego komina wyłonił się ciemnoskóry chłopak.
– Emenike – mruknęła pod nosem zakapturzona postać.
– Wiesz Tamara, że nawet najlepsi agenci muszą kiedyś spać?
– Tamara – uśmiechnął się pod nosem. Podawali informacje jak na talerzu.
– Skąd wiesz, że nie spałam?
– Przebudziłem się pół godziny po tym jak zasnąłem. Twój materac był pusty, a okno otwarte. Nie poszedłem jednak za tobą, bo nie chciałem przeszkadzać ci w porządkowaniu myśli. Miałem to zrobić, jeśli nie wrócisz w ciągu trzech godzin, ale cóż... przysnąłem.
Dziewczyna zbyła to machnięciem ręki. „I słusznie" – skonstatowała to w myślach zakapturzona postać. Przyszła tu po informacje, nudziło ją wysłuchiwanie zwyczajnej pogawędki. Jakby czytając jej w myślach, dwójka siedząca na przeciwległym dachu umilkła. Postać oparła się wygodniej o framugę okna dachowego i czekała. Mimo wszystko miała nadzieję, że w zwyczajnej rozmowie poruszą temat czwartego członka Agencji. Imię Karaliene już znała, dziewczyna zaprzyjaźniona była z pewną sklepikarką i za każdym razem entuzjastycznie się witały. Nie wiedziała jednak jak na imię nieco otyły, wyglądający na najstarszego z ich czwórki. Uśmiechnęła się pod nosem, jak za każdym razem, gdy dochodziła do wciąż tego samego wniosku – dla osoby postronnej łatwiej poznać jest charakter i zwyczaje konkretnej osoby niż jej imię. Mimo to, potrzebowała imion ich wszystkich, aby zmaksymalizować psychologiczny dyskomfort, jaki zamierzała im sprawić.
– Może rozpoczniemy Operację Samuraj Mgły? – zapytał nagle ciemnoskóry chłopak. „Emenike" – poprawiła się w myślach zakapturzona postać.
– Skąd wytrzasnąłeś tą nazwę? – roześmiała się rudowłosa.
– Yyy... no samuraj, bo jest z Japonii, a mgły dlatego, że nie wiemy kim jest. Tajemniczość, mgła, te sprawy... – odparł Emenike.
Zrobili podstawowy research. Nie. Tamara go zrobiła. Tak przynajmniej podejrzewała postać, biorąc pod uwagę wszystko, co wiedziała o członkach Agencji. Emenike był zbyt zmęczony po operacji, otyły chłopak za mało zaangażowany w działalność i zobojętniały po pracy. Mogła być to też Karaliene, ale w tym wypadku obstawiał Tamarę. Pewności dodawał jej fakt, że rudowłosa siedziała na dachu fabryki od sześciu godzin, zapewne roztrząsając w swojej głowie wydarzenia ostatniego dnia.
– Przechodzi. Dzisiaj rano zwołamy awaryjny Krąg i rozpoczniemy Operację Samuraj Mgły! – stwierdziła Tamara.
Emenike zeskakując z komina skinął z zadowoleniem głową, jednak dziewczyna nie mogła już tego dostrzec. Pomógł zeskoczyć Tamarze i oboje udali się w stronę zejścia z dachu fabryki. Zakapturzona postać uśmiechnęła się. Nie zamierzała już ich śledzić tego poranka, dowiedziała się wystarczająco dużo. Przyszła tutaj po ziarnko ryżu, lecz dostała uncję złota.
– Samuraj Mgły, co? – roześmiała się postać, kręcąc głową. – Zatem dostaną to, co wymyślili.
Podniosła się i również ruszyła do drabinki. Dzień minus jeden czas zacząć.
CZYTASZ
Agenci T.E.K.L.A.
AdventurePoturbowani przez los utalentowani nastolatkowie współdziałają w ramach Agencji T.E.K.L., która zajmuje się... agentowaniem! Pewnego dnia na wycieraczce przed Bazą znajdują tajemniczy list, który sprawi, że nazwa Agencji się wydłuży, a wszyscy człon...