Wróciłam do domu. Matka znowu poszła do sklepu, będą chlać. Postanowiłam poczytać. Wygodnie usiadłam i zaczęłam czytać 'Przygody Tomka Sawyera'. Już chyba po raz 3, ale kochałam ta książkę. Tomek był taki niezależny, zawsze chciałam taka być.
Moje rozmyślania na temat książki przerwał głos. Obleśny i niezmienny od kiedy tylko go usłyszałam po raz pierwszy:
~Znowu się uczysz? Nie za dużo tego wszystkiego? ~ mówił, siadajac obok mnie i kładąc rękę na moim udzie.
Bałam się go, bałam się odpowiedzieć, bałam się wykonać jakikolwiek ruch, więc udawałam, że czytam dalej. Ale tak na prawdę w mojej głowie krążyły tysiące myśli... 'Jak daleko tym razem się posunie? Na ile sobie pozwoli? Czy w końcu zbiorę w sobie ta cholerna odwagę i poprostu pobiegne do łazienki, zamknę się w niej i zwyczajnie poczekam aż wróci mama?!'
Tymczasem on nie próznował. Jego ręka była coraz wyżej, była coraz bardziej natarczywa.
W końcu niespodziewanie powędrowała na moje krocze. Zaczął je pocierać przez cienkie spodenki. Czułam każdy jego ruch, drżenie ręki.Spojrzałam na jego obleśną gębę. Miał zamknięte oczy, ciężko oddychał. Boże, to było straszne!
Po kilku minutach, które dłużyly mi się w nieskończość, usłyszałam odbiegający z podwórka głos mamy, rozmawiającej z sąsiadką.
'Koniec!' ~ pomyślałam i odetchnęłam z ulgą. Oczywiście w myśli.
Zdenerwowany wręcz wybiegł z pokoju do kuchni.
Gdy mama weszła do domu, od razu usłyszałam syk uciekającego powietrza z puszek. Ten dźwięk ich otwierania... Z całego serca go nie cierpiałam.
Potem słyszałam go już co jakis czas. Głośniejsze zachowanie mamy, jego ledwo zrozumiała mowa... Wiedziałam, że zaraz będzie dym.
Ale o dziwo, tym razem mama poszła spać. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu po ich libacji nie było kłótni..Wieczorem, koło 21 postanowiłam iść się wykąpać. Lubiłam to. Zmywałam z siebie złe myśli i uczynki. Mogłam iść spać spokojnie, bo wiedziałam, że wszystkie moje grzechy i grzeszki wpłyną do ścieków. I tam zostaną.
Podczas gdy siedziałam w brodziku z wystygniętą już woda, usłyszałam otwierające się drzwi od łazienki. Sądziłam, że to mama. Ale, o zgrozo! tak bardzo się pomyliłam. To był ON.
Tak zwyczajnie sobie wszedł i tak zwyczajnie mnie obserwował.
Przez kilka chwil siedziałam jak sparaliżowana. Miałam wrażenie, że w moich oczach maluje się strach. Było to widoczne.Ale nagle poczułam niewiarygodny przypływ odwagi. Odwróciłam się, Siedziałam tyłem do niego. Tak bardzo chciałabym zobaczyć jego minę po tym!
W końcu wyszedł.
A ja tego wieczora szorowałam się jak nigdy. Chciałam z Siebie zmycia jego spojrzenie. Szorowałam się nawet tą znienawidzoną, szorstką strona gąbki, która moja siostra, Lena, co sobotę myła mi szyję.
Wychodząc z łazienki, uważnie rozejrzałam się, czy go nie było.
Na szczęście spał. Po takiej ilości alkoholu nawet szczescio czy siedmio letnie dziecko nie wyobraziloby sobie innego zachowania po człowieku, który wlał w siebie tyle alkoholu.Wchodząc do pokoju zamknęłam za sobą drzwi i wsunęła się pod kołdrą.
Chwilę później zwyczajnie zasnęłam.
I jak? :)