Od objęcia władzy nad królestwem przez Lokiego minęło 5 lat, zdążył już on zrobić dobre wrażenie przed swoim ludem, był władcą sprawiedliwym i uczciwym, a poddani mieli go za personę dostojną, poważną i wzbudzającą szacunek. Żelazną ręką rządził Asgardem co w pewnym sensie pozytywnie przeniosło się na zdyscyplinowanie społeczeństwa. Z szumowinami godnymi pożałowania rozprawiał się w sposób bezceremonialny, skracając je o głowę. Obawiał się gagatków podobnych do niego samego, którzy mogliby zakłócić spokój. Im większą liczbę przestępców stawiano przed sądem, więziono i dekapitowano, tym większa liczba miejscowych opryszków zniszczonych do szpiku, pragnęła zemsty na królu.
Jak co roku, w rocznicę koronacji Lokiego, bożek z żoną jechali powozem królewskim do Asgardzkiego amfiteatru. Droga otoczona była tłumami cieszących się, klaskających i śmiejących poddanych, ponieważ młodzi rodzice postanowili również zabrać ze sobą swojego syna - Narviego, liczącego już dwie wiosny. Dziecko trzymało się mocno prawą rączką ramienia ojca, a drugą machało do ludzi ciesząc się niezmiernie. Loki i Lilia widząc radość, którą promieniał ich synek, spojrzeli na siebie szczęśliwi i uśmiechnęli się ciepło.
—Jesteś taka śliczna, kochanie—wyszeptał do niej łagodnie, na co ona cicho się zaśmiała i zarumieniła.
Bożek nie był jedynie zaślepiony swoją miłością do kobiety, albowiem faktycznie była ona przepiękna. Wiatr delikatnie rozwiewał jej kręcone włosy do ramion, w kolorze najlepszej jakości, prażonych ziarenek kawy z asgardzkich upraw, a oczy wielkości orzechów włoskich z długimi rzęsami, trochę jaśniejsze i żywsze kolorem niż bujne loki, błyszczały radośnie patrząc jak uroczo zachowuje się malec w ramionach swojego taty. Na zadartym nosku z bliska można by dostrzec jasne piegi, a pełne usta w kształcie serduszka wykrzywiały się w słodkim uśmiechu, jak gdyby miały ociekać miodem. Przez delikatną i przewiewną suknię w kolorze różowego bzu z przyszytymi materiałowymi, białymi kwiatuszkami, można zauważyć, że jest sylwetki nie tak chudej, jak można było się spodziewać. Po ciąży jej uda uległy widocznemu powiększeniu, a brzuch nie był już tak płaski jak niegdyś. Brunetowi to nie przeszkadzało, wręcz podobało mu się jeszcze bardziej, kiedy mógł chwytać jej duże uda podczas ich wspólnych, miłosnych uniesień. Nie uważał jej za grubą, nadal była zgrabna i sprawiała wrażenie lekkiej. Niewątpliwie była najpiękniejszą królową Asgardu, uwielbianą przez poddanych, postrzeganą też jako niezwykle dobrą istotę o złotym sercu. Społeczność uważała, że to dzięki niej Loki spoważniał, dojrzał i przestał być okrutnym psotnikiem, ale co tak naprawdę go do tego skłoniło, wiedział jedynie on.
Wszystko wydawało się tego dnia idealne, świeciło słońce i powiewał ciepły wiatr rozdmuchując lekko włosy pary. Władca wolną ręką objął swoją ukochaną i ucałował jej skroń, podczas gdy ona pogładziła go po nodze. Ich twarze były coraz bliżej siebie i już miały się połączyć w szybkim pocałunku, aczkolwiek Narvi chwycił zabawkę i przypadkowo ją wypuścił, gdyż chwilę wcześniej powóz delikatnie podskoczył wskutek znalezienia się kamienia pod jednym z kół, a mężczyzna nie zamortyzował wstrząsu na tyle dobrze, by z rączki młodego księcia zgrabnie nie wyślizgnął się pluszowy miś.
—Tata, miś—zaczepił ojca dając mu do zrozumienia najlepiej jak umiał, żeby jak najszybciej podał mu pluszaka. —Upadł!
Loki jak gdyby wyrwany z transu, odsunął się od swojej damy, spojrzał na posadzkę na której spoczywała ulubiona zabawka jego syna - mały błękitny miś z oczami z guzików z masy perłowej, pomalowanymi na czarno, z białym brzuszkiem. Zrobiła go Lila na szydełku, będąc jeszcze w ciąży, z kunsztem, starannością i miłością płynącą prosto z serca. Dobrze pamiętał jak do późna siedziała w swoim wygodnym fotelu oświetlana blaskiem księżyca. Ustrojstwo, które podarowała jej na prezent ślubny matka Midgardka - gramofon, leżał włączony gdzieś na regale, a w komnacie rozbrzmiewała cicho ziemska muzyka. Lilia miała tylko jedną płytę i słuchała jej w kółko. Loki, mimo że nie był miłośnikiem specyficznych (według niego) dźwięków Midgardu, szczególnie upodobał sobie jeden utwór - Moonlight drive. Często, gdy siedzieli na balkonie wtuleni w siebie nucił jej, płyńmy do księżyca, oh kochanie, popłyńmy tej nocy...
Spojrzał jeszcze raz na synka i szybko schylił się po zabawkę z lekkim uśmiechem na ustach. Nim się wyprostował usłyszał dziwny dźwięk, jak gdyby coś leciało w jego stronę. Gdy się już podniósł uśmiech zszedł mu z twarzy. Lilia z otwartymi ustami i niedowierzaniem patrzyła na strzałę która wbiła jej się pomiędzy żebra pod lewą piersią. Jego oczy napełniły się łzami.
—Najmilszy, zrób coś... —wyszeptała do niego łamiącym się głosem.—Nie mogę złapać oddechu...
To było ostatnie co od niej usłyszał.
CZYTASZ
MOONLIGHT DRIVE [Loki]
FanfictionAsgardzki bożek ognia dostaje od starszego brata prawo do tronu po obietnicy złożonej na duszę, a po jakimś czasie wraz ze swoją uroczą małżonką doczekał się potomka, któremu nadał imię Narvi. Loki przez swoją niską samoocenę wywołaną traumami, uważ...