Rozdział 5 - Przygotowania

31 0 1
                                    

Po krótkim biegu stanęliśmy w progu domu. Lekko zdyszani, wciąż uśmiechnięci. Chwyciłam w dłoń starannie przyozdobioną, żeliwną klamkę.

-Zapraszam państwa i wypraszam - w drzwiach stanęła mama. - Narada odbędzie się u Krzysztofa.

I jak na komendę zepsuł mi się humor. Znowu narada i jedna wielka zagadka. Jednak nagle poczułam wielki napływ siły. Irytowało mnie to, że magia nie mogła się ustabilizować. Czy nie mamy już wystarczająco dużo problemów?

Weszliśmy do środka. Rozejrzałam się po pokoju. Pełna frekwencja.

-Moi drodzy... - zaczął nauczyciel - W nocy zdążyłem przemyśleć sobie kilka spraw. Mam plan.

Nikt się nie odezwał.

-Jak pewne się domyślacie, wyruszamy na Słowację.

Spojrzałam na Sala. Przez jego usta przemknął uśmieszek zadowolenia. I wcale mu się nie dziwię. Mimo, że ta przygoda mogła skończyć się tragicznie, eksplorowanie dzikich zakątków innego kraju jest fascynujące. Uśmiech jednak szybko zbiegł mu z twarzy. Teraz należało zachować powagę.

-Macie tylko tydzień, by się przygotować. Lori, wiesz co Cię czeka. Postaraj się uspokoić i spróbuj nawiązać kontakt ze swoją magią. Wiesz, że bez tego nie da rady. Sal, powtórz te zaklęcia, które przerabialiśmy ostatnio. Na pewno Ci się przydadzą. Lou... ty pilnuj tę dwójkę, by nic sobie nie zrobili. Goldier, masz szczęście. Uwolnimy Cię ze słoika, lecz pozostaniesz pod silną kontrolą. Ograniczymy twoją moc do prostych zaklęć, które mogą jedynie pomóc. Asif, wydajesz się całkiem zdolny. Chciałem wsadzić cię do słoika, lecz na razie tego nie zrobię. Pamiętaj jednak, że jesteś pod całodobową obserwacją. Najmniejsze wykroczenie i siedzisz w słoju - jego pewny głos wydający polecenia był czymś, czego wszystkim było trzeba.

Pokój wręcz najeżył się emocjami. Mieszało się zadowolenie, strach, ciekawość i zagubienie.

-Jakieś pytania?

-Co z moimi rodzicami? - spytałam cicho.

-Podróż będzie niebezpieczna, będzie wymagała zdolności i samozaparcia. Nie możecie zostawić domu i lasu bez opieki, któreś z nich powinno zostać. Twoja mama dobrze zaopiekuje się wróżkami,  więc moglibyśmy wziąć tatę... Lecz może być nieodporny na wrogie czary. Pomyślimy.

-A ja jestem odporna? - zapytała z przestrachem Lou.

-Oczywiście. Przez długi czas byłaś pod opieką Goldiera i towarzyszyłaś Lori. Moc przez ciebie przesiąkła.

-Ojej! - zaśmiała się.

-Niniejszym zamykam obecne zebranie i...

-Chwila! - przerwała moja przyjaciółka.

-Tak?

-Czy nie powinniśmy zrobić jakiejś, no nie wiem, kopii mnie? Takiej, jaką ma Sal. Wygląda na to, że długo nie będzie mnie w domu i chyba sami rozumiecie...

-Lori Ci zrobi, choćby zaraz.

Skamieniałam na chwilę. Nigdy nie robiłam ludzkich kopii... Myślałam, że z moimi umiejętnościami to niewykonalne, lecz warto spróbować. I tak odkąd zaczęłam praktykować magię, bardzo się rozwinęłam. To właściwie niesamowite.

-Tak więc, zamykam zebranie. Do roboty!

Wyszłam szybkim krokiem z pokoju, przekroczyłam próg domu. W kilku susach pokonałam odległość dzielącą mnie od miedzy i znalazłam się na swojej działce. Przyjaciele pobiegli za mną.

-Lou, wychodzi na to, że robimy twoją kopię - westchnęłam z niepokojem.

W tym momencie wcześniejszy przypływ magii bardzo się przydał. Ostrożnie położyłam drżące dłonie na ziemi, w tym samym miejscu, w którym kilka miesięcy temu nauczyciel stworzył kopię Sala. Skupiłam buzującą energię, lecz przerwała mi Lou.

Królowa Wróżek - Podróż do początku (część II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz