00(1);tradycja martwych

184 12 119
                                    

[ PROLOG ]

I'll use you as a warning sign
That if you talk enough sense then you'll lose your mind

Ciężkie, głośne krople deszczu spadały na zimny, brukowany chodnik, zakłócając ciszę panującą w rezydencji Strauss'ów. Żaden ptak nie odważył się co najmniej zapiszczeć. Wieczna martwota była codziennością.

Czarne,wielkie plamy unosiły się na niebie,po czym na krótko znikały. Małe, świecące punkty było widać przez przebijające się chmury. Zawsze patrząc w gwiazdy wiedziała,że mają w sobie ukrytą
magię,która jest śladem wszechświata.

Nie bała się nocy, ponieważ za bardzo kochała jej piękno.

Po policzku dziewczyny spłynęła pojedyncza, bardzo gorąca łza. Nigdy nie pomyślała, że będzie myślała nad sensem swojego życia. Nigdy nie myślała ,że będzie musiała wybierać. Nigdy nie myślała, że jej własna matka zmusi ją do dołączenia w szeregi Czarnego Pana.

Jej matka wraz z ojcem zawsze byli zamieszani w śmierdzące czarną krwią sprawy. Nigdy jednak nie pozwolili jej wnikać w sprawy rodzinne,powiązane z czarną magią. Jej babcia próbowała wmawiać jej, że wszystko będzie dobrze i że jest bezpieczna. Ona sama nie wierzyła w własne słowa,mówiąc to.

Ona wiedziała, że nigdy nie będzie bezpieczna wychowując się w rodzie uprawiającym jedną w swoim rodzaju, najniebezpieczniejszą magię. Jej rodzina od stuleci, jak nie wieków , praktykowała czarnomagiczne zaklęcia,których jedynym celem było krzywdzenie innych osób. Przekazywane z pokolenia na pokolenie umiejętności narastały z wielką siłą,którą można było doprowadzić świat magiczny do zniszczenia,a nawet jego upadku.

Nie chciała tego co jej rodzina.

Była dziwna.

Bezsilność doprowadzała ją do szaleństwa.

Zwróciła swoje zmęczone,lekko smętne spojrzenie na małe zdjęcie w ramce, na którym można dostrzec małe zdjęcie rodzinne.

Dziś urodziny jej matki.

Dziś znowu musiała udawać idealną córkę. Przyjęcie miało rozgrywać na wielkiej sali,obok pokoju gościnnego. Ile by dała żeby tam nie iść. Wytykanie palcami za jej poglądy,namawianie do nienawiści. Czarna,obrzydliwa krew płynęła w żyłach jej rodziny, do której nie miała zamiaru kiedykolwiek się przyznawać.

Sukienka idealnie przylegająca do ciała,podkreślająca jej figurę. Dzięki temu,dziewczyna pomyślała że faktycznie zasługuje na jej wdzięk. Niebieskie tęczówki odbijały się w lustrze ze złotymi detalami,a ona sama spuściła po chwili wzrok na drewnianą, zimną podłogę. Bardzo zwlekała ze spotkaniem rodzinnym przez ostatnie dziewięć miesięcy. Nie umiała sobie nawet wyobrazić tych krzywych spojrzeń wywiercających dziurę w jej ciele.

Delikatne stukanie obcasów rozniosło się głosem na schodach i długim korytarzu prowadzącym do jej pokoju. W płucach dziewczyny został jeszcze głęboki, kilku sekundowy wdech po czym klamka od drzwi przekręciła się w bok. Delikatny uśmiech wpłynął na jej twarz gdy ujrzała niską, chudą kobietę z już mocno posiwiałymi, rudymi włosami. Wypuściła głośno powietrze,nie spuszczając z niej oczu.

Ta przybliżyła się do niej z czułym uśmiechem i łagodnym wzrokiem. Chwyciła jej dłonie,po czym splotła ręce owijając zimne palce dziewczyny. Ciepło bijące od jej babci można było uznać za niemożliwe. Nigdy nie widziała tak bardzo kochającej i czułej kobiety. W jej oczach można zauważyć było delikatne iskierki.

Youth | REGULUS BLACK | PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz