♡ Two ♡

646 24 7
                                    

Czekając na Willa usiadłem na ławce w parku i stwierdziłem, że wejdę na social media z nudów. Nie wiem nawet czym się tak stresowałem. To zwykłe spotkanie przyjacielskie. Tia, chuja a nie przyjacielskie, zaśmiałem się w duchu.
Przeglądając twittera natknąłem się na pewnego tweeta.
Ktoś rozpoczął dyskusje na temat lgbtq+.
Czytając te wszystkie wstrętne komentarze i wpisy momentalnie zrobiło mi się przykro.
Zawsze zwracałem uwagę na opinie innych.
Boje się przez to przyznać nawet przed samym sobą, że mogę czuć coś do mojego najlepszego przyjaciela.
Bo to w końcu niedorzeczne tak?

Zatrąciłem się w czytaniu tego paskudztwa i minęło ok. 10 min. Poczułem szturchnięcie na ramieniu i dopiero się ocknąłem. Spojrzałem w górę i dostrzegłem mojego hot przyjaciela. No co? Trzeba przyznać, że jest piekielnie przystojny.
- Wszystko w porządku stary? - Zapytał troskliwie szatyn.
- Uhm...tak, zamyśliłem się. - Szybko powiedziałem unikając jego wzroku. No teraz to kurwa na pewno sobie pomyśli że nie jest w porządku!
- Sorka - szybko dodałem spoglądając w jego oczy lecz natychmiast odwróciłem wzrok.
Will tylko westchnął i przytulił mnie na powitanie. Oczywiście musiał mnie poklepać po plecach jak najlepsze mordy żeby nie wyszło gejowo.
- Aż tak ci się nudzi, że z domu wyszedłeś? Wow Wheeler, co za zmiana - Zaśmiał się chłopak na co mu zawtórowałem. Lubiłem jego charakter i podejście do życia. Wszystkich zdanie miał w dupie i żył zasadą ,,Raz się żyję" lub ,,Bez ryzyka nie ma zabawy". Też chciałbym mieć tyle pewności siebie.

- Musiałem wreszcie ruszyć dupę nie - Chłopak lekko się uśmiechnął.
Opuścił głowę w dół lecz po 5 sekundach w znacznie szybszym tępię z powrotem na mnie popatrzył z szerokim uśmiechem.
- Dobrze się czu -
- Zamknij się, mam pomysł. - Powiedział szybko i bez namysłu złapał mnie za nadgarstek. O chuj. Coś tu się gorąco zrobiło, czy to tylko Will? TO ZNACZY CO-
- Chodź! - krzyknął i nie miałem innego wyboru przez nasze złączone ręce więc musiałem razem z nim biec.
- William ty idioto! Dobrze wiesz, że nie lubię biegać! - Wykrzyczałem będąc zaraz za nim.
- Mam to w dupie! Trochę ruchu ci nie zaszkodzi! - Chciałem coś jeszcze powiedzieć lecz nie zdążyłem bo mój kochany kolega się musiał potknąć o jakiś wystający kamyk przez co się wyjebał a ja oczywiście razem z nim.
- Ała, kurwa
- Dobrze ci tak - zaśmiałem się cicho ale od razu lekko poczerwieniałem gdy zobaczyłem w jakiej pozycji się znajdujemy. Will leżał na ziemi a ja na nim siedziałem okrakiem. JAPIERDOLE! Błagam żeby nie zobaczył, że jestem czerwony.
Starałem się niezauważalnie i niepodejrzanie odwrócić głowę by nie widział mojej twarzy, która już przybierała mam nadzieję normalną barwę a nie jakiegoś urwa pomidora.
- Chciałem tylko lody - wychlipał mój towarzysz.
- Loda to ja ci kurwa innego mogę zrobić. Ruszaj dupę, jestem głodny. - Ujrzałem dziwny uśmiech chłopaka i po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem. Oj kurwa.
- A jakiego na przykład możesz mi loda zrobić? Hmm? - Zaczął chłopak przeciągając ostatnie literki. Jestem w dupie.
- Dobrego - odburknąłem.
- Dobra już się nie dąsaj - przewrócił oczami ale gdy zobaczył moją minę spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. O co mu chodzi?
- Błagam cię nie obrażaj się jak baba no, miej litość człowieku - Dobra sorry - dopowiedział i podniósł ręce w geście obronnym.
- Chodź już bo ja też głodny jestem - Znów pociągnął mnie za rękę lecz tym razem zjechał swoją dłonią z mojego nadgarstka i splątał nasze palce. Okej. Tak się bawi, yhym. Wcale nie mam w tym momencie nóg z waty, nie. ALE ZARAZ! Przecież ten smarkacz jest młodszy i niższy ode mnie. O nie kurwa, ja się nie dam zdominować.

★★★★★

Przez całą podróż do jakiejś knajpy rozmawialiśmy, dosłownie japy nam się nie zamykały.
Weszliśmy do budynku i usiedliśmy w jakimś najbardziej oddalonym miejscu. No ta, bo my aspołeczni jesteśmy.
- Co bierzesz? - Zapytał Will przeglądając kartę menu
- Amfetaminę - odpowiedziałem szybko
- Co - spojrzał się na mnie z grobową miną. Zacząłem się śmiać z jego reakcji.
- Boże, weź mnie tak nie strasz, ja pytam na poważnie - Przewrócił oczami.
Zauważyłem, że ostatnio często to robi, to chyba jakiś odruch.
- Nie wiem, chyba zwykłe frytki i herbatę - Odpowiedziałem nadal się zastanawiając, gdy spojrzałem na chłopaka patrzył się na mnie jak na największego idiotę.
- No co - Zaśmiałem się
- Dopiero darłeś się na mnie jaki to ty głodny jesteś a teraz bierzesz tylko frytki i herbatkę? - Powiedział przedrzeźniając mnie.
- Przep - Zasłonił mi ręką buzię przez co nie mogłem dokończyć.
Spojrzałem na niego z zapytaniem.
- Miałeś więcej nie przepraszać matole. Obiecałeś - Dodał nadal trzymając rękę na moich ustach.
Spojrzałem mu w oczy po czym przeniosłem wzrok na jego rękę i bez większego zastanowienia polizałem mu ją.
- Fuu stary - Zrobił kwaśną minę.
- Trzeba było nie zatykać mi mordy glonojadzie - Tym razem to ja wywróciłem oczami.
- Zaraz zatkam ci ją czymś innym.
- Idę nam zamówić jedzenie - Dodał lekko zmieszany i odszedł w stronę baru.

No co za zbok.- Pomyślałem i od razu uśmiech wszedł na moją twarz.
Mój zbok...

★★★★★

Po jedzeniu nie mieliśmy co robić więc wyskoczyłem z jakimś randomowym pomysłem pójścia do galerii.
- No chyba sobie jaja robisz teraz ze mnie - Spojrzał na mnie z oburzeniem gdy powiedziałem mu mój zamysł. Spojrzałem na niego jak na debila.
- Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ty to chyba jednak babą jesteś.
- Ha ha, bardzo śmieszne. - Przewróciłem oczami co nie umknęło szatynowi.
- Widziałem to - Odpowiedział na co lekko się uśmiechnąłem.
- Ale dobra już, może być. Wreszcie kupię ci jakieś porządne rzeczy.
- Oh to dobr - ZARAZ CO? - Niemalże krzyknąłem na co usłyszałem tylko głośny śmiech Willa.
- A co ty mój sugar daddy, że mi ciuchy będziesz kupował - Zażartowałem lecz po chwili zmierzyłem się z jego spojrzeniem mówiącym coś typu "Tak a co?"
Nic nie odpowiedziałem tylko wytrzeszczyłem oczy. Chłopak po cichu się zaśmiał i już przez resztę drogi szliśmy cicho.

Gdy przekroczyliśmy pierwszy sklep od razu w oczy rzuciła mi się naprawdę fajną bluza.
- Wiesz co, możesz jednak być moim sugar daddym - Powiedziałem gdy zobaczyłem cenę.
Will spojrzał na mnie z lenny facem lecz od razu wyraz mu się zmienił gdy zobaczył co trzymam w rękach.
- Ciebie chyba pojebało jak myślisz, że ci to kupię. - Odpowiedział z grymasem na twarzy.
Wyrwał mi z ręki ciuch i ponownie złapał za rękę tego dnia. Ja tu chyba zawału dostanę.
- Chodź kupię ci coś ale ja ci wybiorę - Dodał z tonem nie przyjmującym sprzeciwu.



M̶e̶s̶s̶a̶g̶e̶   || 𝔹𝕐𝕃𝔼ℝOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz