Rozdział 1.

10 3 1
                                    

- Zbierz w końcu tego konia, wleczecie się jak muchy w smole! - Usłyszałam krzyk mojej rodzicielki, po czym zobaczyłam, jak zmierza w naszym kierunku. Gdy podeszła, wyrwała mi z rąk wodze i niedelikatnie za nie pociągnęła. Lemon na ten sygnał cofnął się o pół kroku, sygnalizując niezadowolenie

To się nie skończy dobrze.

- Ile razy mam ci powtarczać? Masz jechać na zawody międzystanowe, a nie na pokaz kucyków! Przypomnieć ci, jak używasię bata? - Zaczęła krzyczeć, przez co mój koń zaczął się płoszyć.

Treningi wyglądały tak od dłuższego czasu. Złe najazdy, za wolne przejazdy, niedokładnie wymierzone skoki. Starałam się jak mogłam, ale mojej mamie-trenerce nic się nie podobało.      

Wszystko zaczęło się w momencie, gdy trzy miesiące temu pierwszy raz przegrałam zawody. Miałam wtedy gorszy dzień, do tego Lemona cały czas gryzły muchy, więć byliśmy bardzo rozkojarzeni i jako partnerzy nie mogliśmy się zgrać. Choć konkurs ukończyliśmy na piątym miejscu, które również było dobrze płatne, mama wyraźnie dała mi do zrozumienia, że jest niezadowolona z naszego wyniku.

Po tym epizodzie nie udawało się nam już nic. W każdym przejeździe zdarzały nam się zrzutki, które skutkowały punktami karnymi, a co za tym idzie-spadkami w klasyfikacji generalnej. Obecnie zajmowaliśmy siódme miejsce na pięćdziesiąt możliwych, więc nie było aż tak źle.

Ale według mamy - było.

- Mamo, to nie jest takie proste. Uważam, że odległość między tamtą stacjonatą* a tym krzyżakiem* jest zbyt krótka, dlatego Lemon tak wyjechał łuk - zaczęłam tłumaczyć matce, wskazując przeszkody. - Gdybyśmy pojechali tak, jak mówiłaś wcześniej, musiałabym go złamać w pół, przez co do przeszkody dojechałby sztywny i nie zdążyłby wyskoczyć. Wjechalibyśmy prosto w ddrągi - Skończyłam mówić, wyraźnie poirytowana patrząc na kobietę. 

- Gdybyś więcej od niego wymagała, pojechałby płynnie. Ale ty jak zwykle wolisz całą winę zwalić na źle ustawiony parkur* niż przyznać się do własnych błędów! Powiedz mi-zaczęła. - Czy zależy ci jeszcze na wygranej? Pomyśl, ile osób będzie cię wychwalało. Te wszystkie nagłówki w gazetach o treści: "Siedemnastoletnia Nathalie Brown znowu zwycięża. Kilkukrotna mistrzyni kraju nie odpuszcza i wspina się po szczeblach kariery aż po same igrzyska!" - klasnęła w dłonie rozmarzona. - Wiem, że tego chcesz. Pamiętaj, inni nie mają takich możliwości jak ty. Dzięki nam twoje nazwisko jest już znane w tym świecie. Razem z ojcem wygraliśmy tyle konkursów, a ty z Olivią i Ernestem będziecie tacy sami.

- Mamo, ale Via wiele razy ci mówiła, że...

- Twoja siostra jest tak samo niezdecydowana jak ty. Jeszcze nie wie, że nigdzie jej to nie zaprowadzi. W końcu kto w życiu dorobił się na fotografii? Nikt? Tak myślałam. - Odwróciła się, po czym zaczęła iść w stronę wyjścia z ujeżdżalni. - Teraz zmykaj do stajni, a ja wracam do domu wysłać wasze zgłoszenie na zawody w Lucky Valley. Ciotka Susan na pewno ucieszy się, gdy wygrasz zawody w jej stajni i pokażesz wszystkim kto rządzi! - Ostatni raz się uśmiechnęła, po czym zniknęła za budynkiem klubu jeździeckiego.

Gdy upewniłam się, że nikt mnie nie widzi, pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach. 

Mama wie, jak bardzo nie chcę tam jechać. Ze względu na przemądrzałą ciotkę, jej córkę Tessę i syna Justina oraz całej atmosfery panującej w ich ośrodku.  Klub Jeździecki Lucky Valley nie po prostu nie był miejscem, w którym czułam się dobrze. 

Po powrocie ze stajni zabrałam się za rozsiodłowywanie konia. Odłożyłam siodło i cały sprzęt do swojej szafki, po czym zabrałam się za szczotkowanie Lemona. O tej godzinie w stajni już nikt nie przebywał, więc mogłam poświęcić więcej czasu swojemu koniowi. 

*****

Około piętnastu minut poźniej wprowadziłam konia do boksu. Posprzątałam wszystkie szczotki, po czym usiadłam na belach słomy ułożonych w kącie stajni. Lubiłam tu przesiadywać. Ze względu na to że były wakacje, nikt nie ściągał mnie wcześniej do domu. Z resztą, mama i tak ma dużo papierkowej roboty, tata wraz z moim bratem pojechali po nowego kuca na drugi koniec stanu, a Olivia o wiele bardziej woli oglądać seriale i rozmawiać z koleżankami niż spędzać czas z rodziną.

W pakiecie naszej idealnej rodzinki znajdowałam się jeszcze ja. Samotna nastolatka, kilkukrotna Mistrzyni Kraju w skokach przez przeszkody, kochająca deszcz i muzykę Katy Perry.

Kolejny raz tego dnia poczułam łzy na policzkach. Starałam się. Dałam z siebie tyle, ile mogłam. Starałam się odmierzać odległości, pilnować tempa, pracować w skupieniu i rozluźnieniu.

Kiedyś kochałam jeździć. Teraz, przez obecną sytuację, czuję się... za słaba na ten sport. Siedząc tutaj, obserwując swojego konia, mojego wielokrotnego partnera w zbrodni, mistrza takiego samega jak ja, czuję po prostu tęsknotę.

Za czasami, gdy razem byliśmy nie do zatrzymania.

Skok po wszystko [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz