III

10 1 0
                                    

Sala Obrad, Świątynia Boska

Tysiąc lat przed Stworzeniem Świata

Młode anioły zgromadziły się gęsto w Sali Obrad, a noc była naprawdę ciemna, prawie czarna. Gabriel, oczekując dalszych wskazówek, zaczął mieć wątpliwości co do podjętych przez siebie decyzji. Wolałby pozostać w ciepłym i przyjemnym apartamencie zamiast wędrować nocami po tajemniczej świątyni. Jednak, gdy ogłoszono, że przeprowadzone zostanie pewne doświadczenie, jako ciekawski i miłujący naukę anioł, poczuł się zobowiązany do wzięcia w nim udziału. Dodatkową motywację dostarczał mu fakt, że została przeprowadzona bardzo szczegółowa selekcja przed zaplanowanym terminem "doświadczenia", a on sam został zakwalifikowany. Starał się łagodzić swoje wątpliwości, zadając pytania dotyczące tego, o co chodzi, jak będzie to wyglądać, ale nikt nie chciał mu niczego powiedzieć. Albo udzielano mu wymijających odpowiedzi, zapewniając, że nie ma w tym nic groźnego, że sam Bóg potrzebuje tej informacji i musi sprawdzić, czy to zadziała. Gabriel czuł mieszankę ciekawości, niepokoju i obowiązku. Miał nadzieję, że te doświadczenia przyniosą pozytywne rezultaty i przyczynią się do większego dobra. Choć wątpliwości nie opuszczały go, postanowił zaufać i podjąć wyzwanie. W końcu, jako anioł, miał za zadanie służyć i pomagać, nawet jeśli czasami wiązało się to z ryzykiem i niepewnością. Przewodniczący wszystkiemu Archanioł Haniel poprosił zebranych ochotników o ubranie się w jedwabne ceremonialne szaty, po czym bardzo szanowany Cherubin po kolei pobrał krew od każdego z uczestników. Instynkt już na tym etapie kazał Gabrielowi wycofać się, jednak ciekawość tego, co ma się dalej wydarzyć zwyciężyła.

- Witam wszystkich zebranych na bardzo wyjątkowym wydarzeniu. Proszę o ustawienie się w kole zgodnie z kolejnością hierarchii i powtarzali za Ezrą inkantacje, w pradawnym języku, którego już nie uczymy, dlatego uważajcie na wymowę. - zebrani złapali się za ręce i recytowali słowa wypowiedziane przez Cherubina Ezrę.

Gabrielowi serce zaczęło walić mocno w piersi, gdy zauważył pojawiające się znaki alchemii w kręgu. Zbliżające się glify wywołały w nim niepokój, gdy rozpoznał w ich połyskujących wzorach zakazane do użytku znaki życia i śmierci. Chciał się wycofać w momencie gdy zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie wiązało się z tym rytuałem. Jednak, gdy raz rozpoczęto tę tajemniczą ceremonię, żadna siła nie pozwalała mu przerwać jej przebiegu. Jakby pobrana wcześniej krew nałożyła na niego pieczęć, tworząc łańcuchy, które uniemożliwiały mu opuszczenie miejsca. Gabriel czuł się uwięziony, a jego niepokój narastał wraz z każdym kolejnym krokiem ceremonii. Przerażenie malowało się na jego twarzy, gdy zrozumiał, że nie ma już odwrotu. Próbował desperacko znaleźć wyjście, ale magia, która wypełniała powietrze, utrudniała mu jakiekolwiek działanie. Czuł, jak siły nieznanej mocy obezwładniają go i kontrolują jego los. Wewnętrzny bunt i chęć wyzwolenia się wzbierały nim, ale bezsilność i pieczęć, która go więziła, utrudniały wyrażenie jakichkolwiek uczuć. W chaosie myśli próbował znaleźć sposób na uwolnienie się z tej sytuacji. Jednak w tej chwili, w mrocznej sali, Gabriel był jedynie marionetką w rękach nieznanej siły, która go kontrolowała. Dwójka pomagających w rytuale aniołów wprowadziło do kręgu przerażającą istotę - zmaltretowanego, wpół żywego syna chaosu, zaledwie odrośniętego od ziemi. Po Niebie już wcześniej krążyły plotki, że narodził się podczas wojny, syn prawicy samego Szatana oraz kobiety Serafin. Powstały z miłości, przeznaczony na śmierć. Chłopczyk wił się w bolesnych kompulsjach, gdy aniołowie porzucili jego wychudzone ciało na środku kręgu. Inkantacja, którą Gabriel przestał powtarzać jakiś czas temu, ale wciąż roznosiła się echem po całym pomieszczeniu zmieniła przerażonego chłopca w bezduszną bestię rozrywając jego egzystencję na dwie części. Jedną dobrą, drugą złą. Obie przyjęły postaci doskonale znane w astralnej symbolice – Dobra o postaci Gołębicy emanowała błękitem, Zła o postaci ogara piekielnego zaciemniała miejsce krwawą czerwienią. Powłoki te rozpoczęły w powietrzu krwawą walkę rozpryskując okruchami morderczej światłości i mroku na wszystkich zebranych. Materia ta była toksyczna a dotknięty nią anioł – istota będąca świętą manifestacją Boga – natychmiastowo umierał. Blondyn z przerażeniem obserwował dziejącą się nad drobnym ciałem chłopca potyczkę. Po długiej i wycieńczającej walce byt Zła okazał się silniejszy i z olbrzymim impetem wchłoną do chłopczyka z powrotem, zmieniając go w wilkołaka. W akompaniamencie jęków bólu, uszy ogara piekieł gwałtownie wyrżnęły się z jego czaszki, zęby wypadły, zamienione wyżynającymi się kłami, a tył ciała otulił długi, najeżony futrem i kolcami ogon.

Gdy kurz po walce opadł, skulony do tej pory Gabriel niepewnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego oczy napełniły się kryształowymi łzami. Prawie wszyscy podczas tego rytuału zginęli, spoczywając teraz w miejscu, w którym stali, tworząc martwy krąg. Ostał się tylko on. Nawet Cherubin, który znajdował się poza kręgiem powoli się wykrwawił. Haniela za to nigdzie nie mógł znaleźć, Gabriel podejrzewał zatem, że Archanioł zdążył zbiec.

Podświadomość chłopca, znużona walką, wywołała natychmiastową transformację, przybierając silniejszą postać w celu przetrwania. Bestia przerwała zaklęty krąg i rozpoczęła oczyszczanie, zaczynając od ciał, które znajdowały się w sali. Powoli, anioł po aniele, pożerała święte ciała, stając się coraz silniejszą. Ocalały anioł po prostu przyglądał się temu zdarzeniu, powoli godząc się ze swoim przeznaczeniem i przeklinając swoją ciekawość, która doprowadziła go do tej sytuacji. Zacisnął powieki i czekał na nieuchronne nadejście swojego końca. Wyczuwając sapanie nad swoją głową, napiął całe ciało, gotowy na to, co ma nastąpić. Minuty mijały, dwie, trzy... Nagle, przed Gabrielem stanął ogromny wilczur w piekielnej formie, patrzący na niego. Gabriel czuł, jak odór piekielnej istoty wypełnia przestrzeń wokół niego. Pozostał w gotowości, przyjmując to, co nadejdzie, niezależnie od tego, czy będzie to jego koniec czy nowy początek. To co następnie się wydarzyło było zatrważające. Ogar, tak po prostu przytulił do Gabriela swój łeb. Przerażony i wiedziony instynktem anioł, pogłaskał go. Po chwili zwierz odsunął się i spojrzał po raz ostatni, zanim wybiegł z pomieszczenia. Po tym Gabriel stracił przytomność.

Przebudzenie okazało się tylko początkiem koszmaru dla młodego anioła. Gabriel odkrył, że jako jedyny przeżył wydarzenia związane z tajemniczym rytuałem, który miał miejsce w Sali Obrad. Jednak radość z przeżycia zamieniła się szybko w koszmar, gdy Rada Archaniołów, z Hanielem na czele rozpoczęli serię tortur psychicznych – Niebiańskiego narzędzia manipulacji. Nie ważne, czy to miało miejsce po zajęciach, w prywatnym apartamencie czy w świeżo odbudowanej Sali Obrad, zawsze gdy zostawali sami, Gabriel był natychmiast zastraszany i dręczony i torturowany przez Archanioła. Uznane to było za skuteczny sposób na zatajenie informacji o nieudanym eksperymencie. Młody anioł milczał i mężnie znosił te cierpienia, przekonany, że jest to niewielka cena za krzywdę, której nieświadomie wyrządził samotnemu chłopcu wałęsającym się, Bóg wie gdzie pod postacią Ogara Piekielnego. Wstrzymywał łzy i utrzymywał w sobie siłę, aby przetrwać te okrutne chwile, wierząc, że to co go spotyka musi być formą wymierzenia sprawiedliwości za jego błędy. Czuł się rudny, jednak nie na ciele. Rada Archaniołów doskonale wiedziała jak zadziałać by blizny pozostawiały trwałe piętno jedynie na jego umyśle i sercu. W ciszy Gabriel musiał samotnie stawić czoła swojemu koszmarowi. W obawie przed narażaniem na cierpienie swojego najdroższego przyjaciela nie wspomniał o swojej sytuacji Eblisowi. Niebieskooki wierzył że na własną rękę odnajdzie wewnętrzną siłę, która pozwoliłaby mu przetrwać. 

Anhedonia - Akt IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz