Słońce zaczęło wschodzić nad ledwo widoczną linią lasu. W stronę małej chatki zmierzała zakapturzona postać. Poruszała się szybko, ale widać było w jej sztywnych ruchach wielodniowe zmęczenie. Postać ubrana była w czarny płaszcz z kapturem, a u jego boku zwisał długi również czarny miecz. Mężczyzna okrążył ogrodzenie, zbliżył się do domu i już miał wejść do niego, ale zauważył kartkę przyczepioną do drzwi. Zrzucił z głowy kaptur odsłaniając swoją twarz, zerwał skrawek papieru i zaczął czytać. Jego fiołkowe oczy poruszały się coraz szybciej w miarę czytania, a przez jego twarz przemknął grymas niezadowolenia. Notatka była od mistrza zakonu i mówiła, że jeśli misja została zakończona, to czekają na niego kolejne 3 zadania. Mężczyzna złożył miecz i westchnął.
- To sobie odpocząłem...
Był na tej wyprawie od tygodni i cieszył się, że wreszcie się skończyła. Marzył o tym aby poświęcić kilka dni na regenerację, ale jak widać musiał poradzić sobie inaczej. Przed nim pojawiła się mała wyrwa w przestrzeni, wsadził do niej rękę i już po chwili wyciągnął jakąś kulkę, trochę przypominającą agrest a trochę czereśnie. Po chwili zastanowienia wyciągnął jeszcze jedną i zjadł oba owoce.
- To na razie będzie musiało wystarczyć. Na szczęście tylko jedno zlecenie jest pilne.
Odwrócił się i zaczął iść z powrotem drogą, którą przyszedł, ale zatrzymał się, gdy usłyszał hałas dochodzący z chaty. Ostrożnie podszedł do drzwi i zerknął do środka. Nie zobaczył nic niepokojącego. W końcu to był jego dom i mieszkał sam, więc czego się spodziewał? Obszedł dom i nie znalazł żadnych śladów włamania ani nic co mogło wzbudzić jego podejrzliwość. Wszedł do chaty i powoli rozejrzał się po pomieszczeniu. Nic. Pusto. Żadnych niepokojących znaków.
-Cholera musiało mi się wydawać, chyba jestem przewrażliwiony.
Wstał i już miał wyjść, gdy usłyszał odgłos kroków zbliżających się do chaty. Wyciągnął swój miecz i wyszedł z cienia, gotowy do obrony. Zobaczył mężczyznę idącego w jego stronę i Natychmiast zaatakował. Mężczyzna był szybki i wprawny w posługiwaniu się mieczem, ale fioletowo oka postać była szybsza. Wkrótce przyparł mężczyznę do ziemi, a miecz przystawił mu do gardła.
- Azel... - czarny miecz odsunął się od gardła, a leżący na ziemi mężczyzna został uwolniony – Czemu kręcisz się koło mojego domu?
- Witaj Avasie, dawno się nie widzieliśmy, miło cię widzieć – zakpił Azel – To ja dostarczyłem Ci zlecenie, dosłownie przed chwilą. Nie zdążyłem jeszcze odejść zbyt daleko gdy zobaczyłem, że właśnie wróciłeś. Chciałem się przywitać.
- Tak Ciebie również miło widzieć. Nie byłeś w moim domu?
- Nie, a co?
- Hmmm... Nie ważne.
- Słuchaj Avas, wiem że dopiero wróciłeś ale ten żywiołak to dość pilna sprawa. Zaburza ekosystem lasu i ludzie z wioski mają przez to problemy.
- Dobra. - westchnął Avas – Zjadłem dwa galo więc już zregenerowałem energię, mogę ruszać. Idziesz ze mną?
- Bardzo chętnie, ale mam inne zadanie do wykonania. Czeka mnie jeszcze kilka dni drogi. - odpowiedział Azel
- No trudno, więcej zabawy dla mnie – zaśmiał się Avas i klepnął drugiego mężczyznę w ramię.
- W takim razie powodzenia – odpowiedział Azel rozcierając miejsce w które oberwał. Odwrócił się i ruszył w przeciwnym kierunku niż wcześniej przyszedł Avas.
- Bycie łowcą to strasznie ciężki zawód – westchnął mężczyzna zakładając kaptur. Wsadził miecz do pochwy i zaczął iść w stronę z której przyszedł, delikatnie odbijając w stronę lasu – Dobrze, że to tak blisko.
CZYTASZ
Kroniki Larendav - Nocny Łowca
FantasyAvas to doskonały łowca, który musi mierzyć się nie tylko z potworami. Coraz częściej trafia na zagadkwe cienie. Jak się okazuje to jednak nie będzie jego największy problem. Na świecie dzieją sie coraz dziwniejsze rzeczy. Upada wieloletnia harmonia...