Przepraszam cz. 1

8 4 0
                                    

– Błaźni nie powinni być tak atrakcyjni – żachnął się Feriel, spoglądając na najprzystojniejszego mężczyznę, jakiego widział, ubranego w najbardziej komiczny strój.

Nelaila prychnęła. Może i Toliss był atrakcyjny, ale miał haniebną pozycję społeczną. A każda księżniczka wiedziała, że to status decydował o atrakcyjności. Cechy wizualne były czwartorzędne.

– I nie są – Nel powiedziała z wyższością, ignorując lśniące blond włosy mężczyzny,
w którego wpatrywały się służące. Udawały, że pracują najciężej, jak się dało, ale zawsze znajdywały chwilę na próbę skrzyżowania spojrzenia z intensywnie błękitnymi oczyma. Nel tego nie rozumiała. Przecież każda pokojówka mogła umówić się z błaznem. W końcu ludzie jego profesji mogli liczyć tylko na odpadki.

Przed pałacem nigdy nie było tłumów. Ot tylko paru ważnych jegomości z partnerkami, kilkoro samotnych Krwiolantów, zwanymi też Magami Krwi, i dam o ego wyższym niż ich starannie ułożone fryzury. Oni wszyscy spacerowali po przykrytym piachem placu, starając się zaprezentować niczym na paradzie.

Nie śledzili miejskiej mody, ale tworzyli własną i nazwali ją ,,dworską". Laila z całą pewnością nie zamierzała jej naśladować. I nawet królewska fryzjerka, która upierała się, że

z jej włosów o wyjątkowym odcieniu ciemnego blondu, dałoby się zrobić cuda, nie mogła za wiele zdziałać.

Feriel wyszczerzył śnieżnobiałe zęby. Dziwnie wyglądały na tle ciemnej karnacji.

– Och, zapomniałem, że gustujesz w niskim księciu o krzywym spojrzeniu – powiedział żartobliwie.

Po Nelailii zawsze wszystko było widać. Jej wyraźne brwi, nadające twarzy charakternego wyglądu, tylko potęgowały każdy z wyrazów twarzy księżniczki.

– Nie gustuję w żadnym... – obruszyła się, a Feriel roześmiał się, widząc jej złość.

– Ojojoj, spokojnie skarbie. Nie bulwersuj się tak.

– Ale... Ja... Cholera, Riel. Nie wiem, czemu ja się z tobą zadaję.

Uśmiechnął się szeroko.

– Bo jestem twoim obrońcą – oznajmił tak, jakby było to żartem. Ale nie było. Feriel od dziecka był przy Nel. Chronił ją i pomagał jej. Przy niej – dziewczynie o skórze muśniętej słońcem i włosach przez nie utkanych – wyglądał jak wypalona gwiazda.

– A teraz musisz być moim nauczycielem – powiedziała, opierając się o ścianę kamiennej altany i westchnęła. – Muszę wypaść perfekcyjnie nawet przy niskim księciu o krzywym spojrzeniu. Więc jak to zrobić? Dobrze ci poszło z planem poderwania Maurysia.

Feriel puścił oczko do Nel.

– Jestem Wyniesionym w relacjach damsko męskich, dlatego tak mnie uwielbiasz.

Oblizał wargi i nieznacznie zbliżył się w jej stronę. Nelaila położyła dłoń na jego torsie
i odepchnęła go. Znała jego żarty na wylot i była perfekcyjna w gaszeniu ich.

Niektórzy mówili o jej rodzie jako o rodzie stworzonym przez słońce. Ale oni nie płonęli ani nie buzowali gorącem. Choć nie wyglądali, przypominali wodę. I nie znosili upałów, ale nawet oni – Krwiolanci – nie mogli zmienić klimatu.

– Ej! – Feriel krzyknął ze śmiechem. – Odrobinę czułości!

– Skup się Riel. To ważne. W końcu muszę wyjść za mąż.

– Ale dlaczego za księcia?! Więcej z nimi roboty niż frajdy!

– No pomyśl, jakie może być wyjaśnienie. To bardzo trudne Riel.

Jak wygląda śmierć?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz