Rozdział 1

58 8 7
                                    

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉

                   Rozdział 1

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉

Czarna wilczyca otworzyła swe ślepia. Obok niej w ich małej norze, rozpychał się jej brat, który nie mógł przez chwile usiedzieć w miejscu. Ostrzegawczo na niego warknęła, by w końcu przestał się wiercić, a on lekceważąco położył swoją łapę na jej brzuchu i przechodząc po niej, wyszedł z legowiska. Samiczka nie mogła ukryć frustracji, być może i był jej bratem, ale nie dawało mu to żadnego prawa by być tak wrednym! Wydała z siebie tylko westchnięcie, ale na tyle głośne, by płowo-beżowy wilk je usłyszał, a później poszła jego śladami. Na przeciwko ich nory znajdował się las iglasty, wypełniony wysokimi i grubymi drzewami, w większości sosnami, ale i innymi roślinami. Pod łapami czuła ściółkę, a tylko paroma ruchami nosa, wyczuła już wszystkie zapachy w okolicy. Na ich szczęście - nie było żadnego zagrożenia, za to poczuła woń sarny, nieco przestarzały, ale z pewnością uda im się później ją dogonić. Teraz jednak nie było potrzeby na polowanie, bo wczorajszego wieczoru przynieśli resztkę z ich poprzedniej zwierzyny, niedaleko swojego legowiska. Las zawsze umiał uspokoić wilczycę, spokój tego miejsca był wręcz zaraźliwy. Odwróciła się, widząc jak jej wilczy brat wchodzi na skałę ponad ich legowiskiem, ziewa a później kładzie się. Bezproblemowo w paru susach wskoczyła na skałę obok brata i zerknęła na niego. Miał zamknięte oczy i wyglądał jak by spał, a przecież dopiero chwilę temu co się obudzili! Chociaż ona też chętnie by się przespała, to tego nie zrobi, nie ma sensu marnować dnia na spanie.
- Wstawaj, Bury! Nie chcesz chyba spać cały dzień? Chyba, że mam ci przypomnieć dlaczego OBOJE jesteśmy niewyspani? - warknęła w stronę wilczury, popychając go łapą. Na to on tylko jęknął i położył swoje łapy na pysku, próbując udawać, że jej nie słyszy. - Na mnie to nie zadziała, znam cię od urodzenia. Wstawaj, śmierdzielu! Leniwy śmierdziel z pchłami!
Po tylu wyzwiskach, Bury w końcu ospale się podniósł i ziewnął.
- No dobra, przepraszam, że w środku nocy wyszedłem rozmawiać z przodkami. Ale po prostu czułem, że chcą mi coś przekazać! - odpowiedział jej i na znak przeprosin położył swój ogon nisko, aż tak, że dotykał skały. - Nie tylko ty jesteś zmęczona, więc może po prostu oboje się położymy?
- Nie! Ja nie będę marnować czasu na spanie - oburzyła się, a później spojrzała na niego z wyrzutami. - Ty zaś dobrze wiesz, że nie musisz wyć tak głośno, Stado Śmierci i tak by cię słyszało! Oni nad nami czuwają cały czas, więc i nawet teraz cię słyszą.
- Wczoraj była pełnia, więc jedyna możliwość by z nimi porozmawiać, PYSK W PYSK, a nie że czytają mi w myślach! Brr... To takie przerażające, że widzą wszystko... Jak myślisz, czy my też będziemy czytać w myślach gdy umrzemy?
- O tym z nimi rozmawiałeś? To był powód nie pozwalania mi spać?! Wredny pchlarz! - zawarczała i lekko uderzyła swoim ogonem brata w twarz, chociaż on nie poczuł żadnego bólu. W końcu wilczyca, nie umiałaby celowo zranić Burego, jej brat jest jej najbliższą osobą i mimo tych sprzeczek, to kocha go ponad życie!
- Tak właściwie, to rozmawialiśmy o... Tobie - mruknął niepewnie, brzmiał jakby nie miał zamiaru tego zdradzać jej na początku, ale postanowił wyznać przynajmniej część prawdy. Samica otworzyła swoje oczy w większym zdziwieniu, wcale nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Szybko jednak opanowała swoje zdezorientowanie i udzieliła mu tak jak w jej zwyczaju, złośliwej odpowiedzi.
- Hmph! Wredny śmieć, plotkuje o mnie za moim grzbietem i to ze Stadem Śmierci! Ile kłamstw im naopowiadałeś?
- Żadnych! Luna, no wiesz co! Ja bym nie zrobił czegoś AŻ TAK złośliwego!
- Uznajmy, że ci wierzę. Chcę wiedzieć WSZYSTKO, w końcu to dotyczyło mnie, więc na to zasługuje! - odpowiedziała mu i spojrzała lodowym wzrokiem w jego oczy, zazwyczaj to sprawiało, że brat jej ulegał i robił to co chciała, ale nie tym razem.
- Dowiedziałem się, że niedaleko stąd pojawiło się nowe Stado, są w nim wilki, jeśli podejdzie bliżej to nie będziemy mieli z nimi szans - opowiedział jej. Nadal nie była pewna co w tym jest związanego z nią, ale w każdym razie nowe stado w okolicy to nie był dobry znak. Ona i jej brat od kiedy pamiętali byli samotnymi wilkami, chociaż na początku były z nimi Gwiazdka, ich siostra i ich matka, której żadne z nich imienia nie zna, pamiętają ją jako po prostu wilcza mama, obecnie obie wilczyce należą do Stada Śmierci. Luna i Bury nie mają już nikogo poza sobą nawzajem, mogliby dołączyć do jakiegoś Stada, ale życie we wspólnocie nigdy nie wydawało się jej odpowiednie. Stado ma zasady, zakazy, nakazy i granice, których nie wolno opuszczać... To by odebrało Lunie całą wolność, którą jak dotąd miała.
- Luna? Hej, czemu nagle umilkłaś? - zapytał Bury, z nagłą troską i opiekuńczością wobec siostry.
- Nic, to nic takiego! Ale nie dołączymy do tego Stada, prawda..? To nie to ci przekazało Stado Śmierci..? - spytała z niepodobnym do niej strachem.
- No coś ty! Stado Śmierci szanuje naszą wolność, po prostu nas ostrzegli... - odpowiedział jej brat z dziwną niepewnością w swoim głosie, Luna czuła, że nadal nie mówi jej całej prawdy. - Wiesz, podobno chcą ci wyznaczyć jakieś zadanie. Ale to już nie moja sprawa.
- Jakie to zadanie? Coś związanego z tym nowym Stadem? - zapytała nagle wilczyca, zapewnienia jej brata wcale jej nie uspokoiły. Nie chciała musieć się spotykać z innymi wilkami! Szczególnie tymi ze stada... Nawet do niego nie dołączając, tamte stworzenia ją przerażały! Jak można być tak uległym i posłusznym, wobec jednego wilka? Traktować jego słowo na równi ze słowem Stada Śmierci? Dla Luny to po prostu nieprawdopodobne, a jednak tyle wilków przynależy do stad.
- Nie wiem wszystkiego o tym twoim zadaniu, ale tak czy siak, nic mi nie wolno wyjawić. Nie myśl, że za twoimi prośbami ci powiem! "Nie" oznacza "nie" i nic tego nie zmieni!
Luna skinęła głową na jego słowa, normalnie by się tak szybko nie poddała, ale Stado Śmierci to nie jakieś żarty, tylko ich przodkowi. Do tamtego stada trafiają wilki, które umarły jako dzikie, wolne wilki i dlatego Luna darzy ich takim szacunkiem.
Jej brat ziewnął raz jeszcze, a później zeskoczył ze skały jednym susem, lądując bezpiecznie na wszystkich łapach.
- Wybieram się gdzieś. Zostaw mi połowę naszego wczorajszej zwierzyny, nie wiem kiedy wróce. Pa! - mruknął na pożegnanie, a później po prostu truchtem ruszył wzdłuż granicy terenu leśnego i skalnego. Oboje byli wolnymi wilkami, więc mieli prawo chodzić gdzie chcieli, chociaż teraz Luna nie będzie miała nic ciekawego do roboty. Poczuła lekki głód, więc postanowiła iść do miejsca, gdzie przynieśli ich zwierzynę. Nie była na tyle głodna, by musieć coś zjeść, ale co innego mogła robić? Może jeśli zje wszystko, to będzie mieć powód by wybrać się na polowanie? Właściwie ta myśl wydawała się dobra, przynajmniej nie będzie się lenić.
Jednak podchodząc do miejsca ze zwierzyną, poczuła przytłaczający smród jakiegoś drapieżnika. Woń była podobna do tej lisiej, jednak jakaś bardziej znajoma, dlatego też wcześniej nie uznała jej jako zagrożenie. Ale teraz widząc, że z jej obiadu zostały tylko kości, jakieś resztki i mnóstwo krwi (chociaż większość krwi była stara, z jej i jej brata posiłku poprzedniego dnia). Trąciła nosem niektóre kości próbując znaleźć jakiś kawałek mięsa, który by nie został zabrany, ale nic z tego. Nie miała zamiaru żywić się kośćmi, które nie były w żadnym stopniu nadające się na posiłek. Chociaż mogłyby się nadać do gryzienia. Ten pomysł przeszedł jej przez głowę i postanowiła od razu wykonać swój plan. Chwyciła szczękami jedną kość z żebra i ciągnęła ją w swoją stronę dopóki nie udało jej się wyrwać kostki. Poprawiła swój chwyt kości, tak by mogła ją teraz donieść do ich nory, a później ruszyła w stronę jej domu. Ogon wilczycy był wysoko i z dumą nim machała. Lisy nie były dla niej problemem, razem z Burym znajdują sobie kolejną zwierzynę. Może ich kolejnym posiłkiem zostanie jedno z tamtych lisisk, które podkradły im jedzenie? To by była dobra zemsta! Ale niestety lisy nie należą do smacznych posiłków, a Luna pamięta ten cierpki i mętny smak lisiego mięsa jeszcze za czasu szczenięcych, kiedy wilcza mama upolowała im lisa. W każdym razie, jeśli pojawi się w tej okolicy jakiś lis, to Luna zakończy jego żywot.
Wróciła do swojej nory i położyła na legowisku w środku. Jeśli Bury gdzieś poszedł, to może ona w tym czasie się prześpi? Nie ma nic innego do roboty. Po drodze tam nie wyczuła żadnej innej zwierzyny, oprócz sarny, a tak dużego zwierzęcia nie upoluje sama. Ułożyła swoją głowę na łapach. Kiedyś Bury spędzał z nią więcej czasu... Oboje są samotnymi wilkami i przecież go nie zmusi do interakcji z nią, ale zaczyna odczuwać jego brak. Gdzie właściwie chodzi na tych swoich długich spacerach?
Nadstawiła swoje uszy do góry, słysząc odgłos łap jakiegoś drapieżnika, ale nie dała rady określić czy bliżej temu było do wilka czy lisa. Cicho i ostrożnie się podniosła a później wychyliła swój pysk z nory, próbując zlokalizować obcego. Jej źrenice zwęziły się, gdy zza skały zauważyła koniuszek puchatego ogona, w kolorze jasnorudym. Lis! Te przebrzydłe stworzenia, mają czelność kraść jej zwierzynę, a później tu przychodzić?! Pożałują tego!

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉

Złoty WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz