Prolog

24 2 3
                                    

LAUREN'S POV
- - -
- Laurie! Czemu ty jeszcze nie wstałaś?! Spóźnisz się! - darła się moja matka.

- Boże, mamo.. Daj mi spokój, chcę spać. - wymamrotałam na granicy jawy ze snem.

Już przygotowywałam się do dalszego snu, gdy oczywiście moja rodzicielka musiała zakłócić mój spokój. Zerwała ze mnie, moją miękką, przyjemną pościel, a zimno uderzyło we mnie, niemal tak, jakby właśnie ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Mimo, że w Colorado Springs nie brakowało dodatkowych Celsjuszów, to temperatura pod moją kołdrą była znacznie cieplejsza.

- Nie, nie, nie...! Zaraz bym wstała... - powiedziałam z żalem.

- Zaraz to ty powinnaś wychodzić do szkoły, więc proszę - Lauren Wilson, ogarnij się! - następnie mówiła bardziej spokojnym głosem. - Myślałam, że jesteś na tyle dojrzała, żeby sama wstać do szkoły. Jest w pół do ósmej. - powiedziała, już zmęczona moim zachowaniem

- Już wstaję, przepraszam. - szybko odparłam.

- Ruchy, ruchy. Masz autobus za 15 minut.

Następnie moja matka, opuściła mój pokój.
Aurora Wilson nienawidzi spóźnialstwa i lenistwa. Czasami jest nieznośna, ale ją kocham. To ona przy mnie była gdy dostałam pierwszej miesiączki, zawsze budziła się ze snu, żeby mnie pocieszyć, gdy miałam koszmar, uczyła mnie jazdy na rolkach. Na pierwszy rzut oka, nie widać, że jest moją mamą. Swoją urodę bardziej odziedziczyłam po ojcu. Mam ciemno brązowe włosy, które moim zdaniem są moim dużem atutem, bo są grube i lśniące, mam duże piwne oczy i równe brwi. Moja figura nie należy do tych idealnych. Mam znacznie szersze biodra, niż te wszystkie modelki, trochę większe piersi i mój brzuch nie należy do bardzo płaskich. Mimo tego wszystkiego podobam się sobie i uważam, że jestem naprawdę niczego sobie. Aurora ma ścięte do ramion, zadbane, włosy koloru ciemnego blondu. Jedynie jej oczy są niemal identyczne do moich. Jak na swój wiek jej ciało wygląda porządnie. Dużą uwagę przykłada do swojego wyglądu przez co zawsze wygląda nienagannie.

Jeszcze siedząc na łóżku, sięgnęłam do szafki nocnej, po telefon, żeby sprawdzić nowe powiadomienia. Jednym z nich było to, od Amy Walls.

Amy: Ja, ty, nasza ulubiona kawiarnia po szkole. Wchodzisz w to?
Amy: PS. Nie przyjmuje odmowy ;))

Nie...nie, nie zgadzaj się...

Uśmiechnęłam się, widząc wiadomość od przyjaciółki i szybko wystukałam odpowiedź twierdzącą. Znam Amy od czwartej klasy, bo wtedy przeprowadziła się do Colorado Springs i zaczęła uczęszczać do mojej klasy. Po ukończeniu podstawówki, poszłyśmy do liceum - North Middle School Colorado Springs, które okazało się moją największą zmorą. Nienawidzę dosłownie wszystkiego w tej szkole - ludzi, którzy każdego dnia, znajdują sobie nowy temat do plotek, nauczycieli, którzy zrobią wszystko, żeby cię udupić, a jedzenia, to ja nawet nie skomentuję. Po roku w tej szkole, wyrobiłam sobie status miłej i zabawnej dziewczyny, którą większość lubi, ale jest to raczej za sprawą Amy, bo to ona jest jedną z najpopularniejszych osób, przez co też jestem jakoś rozpoznawalna.

Ja: jak nalegasz... <3

Miałam już jakieś 10 minut na umycie się, ubranie się i zrobienie makijażu, nie wspominając nawet o zjedzeniu jakiegokolwiek śniadania...ten dzień zapowiada się świetnie.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten poranek jest niczym, w porównaniu do tego co się wydarzy później...

Jaśniejszy niż gwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz