💜 Rozdział 1 💜

38 6 0
                                    

Szłam korytarzem prosto z mojego biura. Jak na razie nic się nie dzieje, żadnych spraw i zleceń. Czyli jak zwykle cisza przed burzą. Na szczęście już do takich rzeczy przywykłam. Byłam ciekawa co tym razem się wydarzy. Nigdy bym nie pomyślała, że praca na najwyższym stanowisku może być tak fascynująca. Do tej pory żyłam w przekonaniu, że to tylko nudne podpisywanie papierów, a ochrona 24/7 nie pozwala na chwilę spokoju. Jednak tu możesz żyć na swoich zasadach, oczywiście dopóki nie robisz krzywdy innym, co chwilę nowe sprawy, coraz bardziej intrygujące. Nigdy nie wiesz co tym razem się trafi. Nagle kątem oka zobaczyłam coś błyszczącego. Znowu ona... Wiedziałam co zamierza więc byłam spokojna. Zatrzymałam się a nóż wbił się w ścianę niedaleko moich oczu. Jednak postanowiłam, że nie dam się tak łatwo sprowokować chociaż mówiąc szczerze powoli miałam jej dosyć.

- Idiotko, mówiłam ci żebyś tak nie robiła. Innych też tak nożem atakujesz? - byłam już znudzona jej zachowaniem

- Innych mam gdzieś i tak nikt nie wie kim jestem, więc mogę robić co mi się podoba, zwłaszcza, że mam do ciebie ważną sprawę niecierpiącą zwłoki.

- W sensie?

- Chcę cię o coś zapytać.

- Ymmm... jasne, możesz pytać ale... najpierw schowaj ten ten nóż, bo czuję się trochę nieswojo.

- Nie zabiorę go dopóki nie powiesz mi jaki masz w tym interes.

- Dobra, dobra, o który ci chodzi dokładnie bo mam ich dosyć sporo?

- Skoro masz tak sporo tych swoich interesów, to może jeden z nich dotyczy śmierci twoich rodziców?

- Nie. Żaden z nich nie zawiera takich takich informacji a co?

- No... wiesz... nie wydaje mi się żeby to był zwykły wypadek.

- Szczerze... nie interesuje mnie to. Dla mnie mogłoby to być celowe działanie a i tak by to nic nie zmieniło. Cieszę się, że ich już nie ma. Muszę podziękować tej osobie.

- Nie żartuj sobie. A teraz chcę cię o coś
spytać skoro tamto masz gdzieś... chodzi o Quan Yizhena. Jaki masz cel zbliżając się do niego? Wiesz, że to niebezpieczne dla twojej reputacji, zwłaszcza, że wszędzie za tobą łazi, i mówi, że cię kocha. Co będzie jeśli w końcu dowie się kim jesteś i rozpowie to wszystkim, jeśli z nim zerwiesz?

- Od kiedy ty się tym zamartwiasz? Po za tym to, że się we mnie zakochał to nie moja wina. Chciałam z nim jedynie złapać jakiś kontakt. Skąd mogłam wiedzieć, że ten debil uzna, że jestem tą jedyną? Ale to tylko ułatwiło mi zadanie. Dzięki temu, że ma do mnie pełne zaufanie mogę spokojnie działać. Mnie nigdy w życiu nie będzie podejrzewał więc nic nie stoi mi na przeszkodzie aby wdrożyć mój plan w życie.

- A o jaki plan ci właściwie chodzi? Jest szansa, że zrealizujesz go bez jego wiedzy?

- No nie wiem czy mogę ci cokolwiek o nim powiedzieć, bo ktoś nas tutaj podsłuchuje - spojrzałam za siebie - proszę nie krępuj się, wyjdź - mój kochany Quan Yizhen myślał, że go nie zauważę

- Ja nie zrobiłem tego specjalnie. Tylko przechodziłem i akurat coś usłyszałem. Dopiero przed chwilą tu przyszedłem.

- Przestań kłamać, wiem dobrze, że byłeś za drzwiami od dłuższego czasu. Mimo to chciałam dać ci szansę i miałeś możliwość odejścia, ale ty wolałeś bezczelnie podsłuchiwać prywatną rozmowę dwóch osób.

- To nie tak...

- Ej... skąd on się tu znalazł? Zaprosiłaś go? 

- Musiałam w końcu to zrobić. Zostawiłam go samego, aby przejść się go biura napić się wody. Nie wiedziałam, że będzie taki niekulturalny i zacznie chodzić po czyimś mieszkaniu. 

- Naprawdę, nie chciałem. Ja tylko szukałem łazienki.

On myśli, że ja mu uwierzę w te nieudolne kłamstwa? 

- Zaprowadź go tam gdzie trzeba - zwróciłam się do Xuan Ji - niech się nim zajmą po swojemu.

- Taaa... po swojemu.

- Nie... proszę nic nikomu nie powiem, nawet nie wiem o co chodziło!

- Trudno, mogłeś wykorzystać moją dobroć, która właśnie się skończyła, tak samo jak moja cierpliwość, więc wypad.

- No słyszałeś, idziemy, lepiej żebyś nie wiedział co cię czeka.

Gdy to wszystko się wreszcie skończy będę musiała załatwić Xuan Ji dobrego psychoterapeutę. Spróbuję jeszcze raz namówić ją na wizytę, miejmy nadzieję, że tym razem się uda. Nie zamierzam tkwić z nią dłużej w takim poplątanym układzie. 

A teraz... kolejne zadanie na dzisiaj. Chyba pójdzie szybciej niż myślałam. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam każdego w moim nowym fanfiku. Mam nadzieję, że się spodoba.

Szczerze... najpierw miałam zamiar skończyć pisać tą książkę, a dopiero potem wstawiać rozdziały tutaj, ale wiem, że nie zdążyłabym tego zrobić przed końcem wakacji. W dodatku na początku roku szkolnego mam już zapisane 2 sprawdziany, a chciałam coś wstawić w te wakacje. Ten rozdział nie jest za długi no ale cóż... Postaram się pod koniec następnego tygodnia wstawić kolejny, a reszta... na razie nie wiem... (muszę się skupić na sprawdzianach, bo jeśli dostanę 1 to zrobię niezbyt fajne wrażenie na wychowawczyni, zresztą na rodzicach również)

Muszę się przyznać, że mam już gotowe fabuły do trzech kolejnych opowieści ale tak mi się nie chce tego pisać... 🙈🙈🙈 tak samo jak uczyć... komu by się chciało? Jestem ciekawa ile osób z mojej klasy zajrzało do jakiejś książki. Pewnie kujoni... nie... i to wcale nie tak, że to ja miałam wyższą średnią od nich... skąd...😈😈😈

Miłego dnia/wieczoru/nocy 🥰🥰🥰🥰

Szefowa mafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz