💜 Rozdział 2 💜

19 5 0
                                    


- Witam, witam, zmieniłeś zdanie?

- Tak.

- A więc co masz mi do powiedzenia?

- Najpierw mnie rozwiąż, przecież i tak nie ucieknę, a ręce mi zdrętwiały przez ten sznur.

- Jak sobie życzysz.

Uwolniłam mu ręce i tak jak się spodziewałam, próbował mnie uderzyć i uciec, ale chyba o czymś zapomniał. Ja tu jestem szefową, a to oznacza, że nie może się ze mną równać. Złapałam go za nadgarstek i wykręciłam mu rękę do tyłu, na tyle, aby nic mu się nie stało, ale żeby poczuł ból. Posadziłam go z powrotem na krzesło.

- Bardzo nieładnie się zachowałeś. Widzę, że nadal masz wiarę w swoje marne umiejętności. W takim razie coś ci powiem. Wiesz z czego są zbudowane fundamenty tego budynku? Albo co znajduje się w każdej ze ścian? Nie? Heh... Kości ludzi, którzy byli w tym miejscu przed tobą. Dlatego grzecznie się spytam kolejny raz: powiesz mi to co chcę wiedzieć czy chcesz skończyć jako kolejny schodek. To będzie niezłe upokorzenie wiesz? Po śmierci będziemy po tobie chodzić i to dosłownie.

- Zawsze zmuszacie ludzi w ten sposób?

- Wiesz, niekoniecznie. Jak mi się nie chce użerać z kolejnym debilem to już mówiłam jak kończą tacy ludzie. A i jeszcze jedno. Widziałeś przed wejściem wycieraczkę z napisem HOME? Dla tych ludzi to rzeczywiście dom. Zostają tu na zawsze. Chcesz do nich dołączyć? Twój szef nie byłby z tego powodu zadowolony.

- Właśnie, Hua Cheng! Na pewno przyjdzie mi z pomocą.

- Chwila, chwila... masz na myśli szefa drugiej najlepszej mafii w tym kraju?

- No a jakby inaczej.

- Hahahahahahahahaha zabawne, wiesz?

- Co cię tak śmieszy?

- Ten Hua Cheng po ciebie nie przyjdzie. On ma gdzieś pracowników, którzy nie potrafią zadbać nawet o własne bezpieczeństwo. Nawet jeśli cię wypuścimy niezależnie od tego, czy coś powiesz, czy nie, to najprawdopodobniej cię nie przyjmie z powrotem. Jeśli łaskawie zaczniesz mówić to w pewnym sensie mu pomożesz. Jego też strofuje ta cała sytuacja z nową organizacją na moim terenie.

- Niby skąd to wiesz? Myślałem, że
szefowie nie utrzymują ze sobą kontaktu.

- Wiesz... trudno jest zerwać kontakt z osobą, z którą spędziło się dzieciństwo. A wracając, chodzi mi o to, że nie wiadomo jaką siłą dysponują i czy nie będą wstanie przejąć całej naszej organizacji i wypowiedzieć innym wojnę. Nikt nie może być spokojny mając myśl z tyłu głowy, że będą do jacyś psychiczni debile z żądzą zabijania.

- No niezbyt.

- Więc...? Powiesz mi coś ciekawego?

- Dobra. Z tego, co słyszałem i widziałem, to ta organizacja zajmuje się przemytem narkotyków i innych podobnych świętości oraz handlem bronią. Posiadają parę poważniejszych egzemplarzy.

- Parę to znaczy ile?

- Coś koło 50, a to i tak niedużo. Wszystko zależy od amunicji, jeśli mają jej sporo to może narodzić się kłopot. Mogą ją przecież ukrywać w wielu miejscach, nie można mieć pewności ile jeszcze jest nieodkrytych.

- O tym to ja wiem, nie zajmuję się tym od dzisiaj. To wszystko, tak? Dobrze, poczekaj tu chwilę.

Wychodząc, zauważyłam Xuan Ji. Zamknęłam szybko drzwi za sobą i oparłam się o nie.

- Znowu podsłuchujesz?

- Ciekawa jestem. Zawsze te fajne akcje mnie omijają.

- Nie mogę cię narażać na niebezpieczeństwo. Nie zapominaj, że jesteś nam bardzo potrzebna.

- Dobra, dobra, lepiej mi powiedz czy dowiedziałaś się czegoś?

- Szczerze to niewiele, poza tym, że facet ewidentnie kłamie. Oprócz tego zobaczyłam coś interesującego. Jak widać nie został dobrze sprawdzony. Malutkie coś z czerwonym migającym światełkiem.

- Sądzisz, że gościu chce założyć tu podsłuch?

- Raczej nie. Sama nie wiem po co mu on jest. Ode mnie się niczego ciekawego nie dowiedział. Za to ja się dowiedziałam, że jestem zajebistym aktorem. Nawet nie chcesz wiedzieć co mu naopowiadałam.

- Kiedyś mi opowiesz. Teraz jak mniemam mam sprawdzić twój samochód?

- A jakże by inaczej. Chyba że nie chcesz, to wyślij tam kogoś ale wolałabym żebyś ty to zrobiła. Wiesz o co mi chodzi.

Rzuciłam jej kluczyki.

- Wiesz, które?

- Spokojnie, nie raz ich używałam.

- Wiem, wiem. Pospiesz się.

Weszłam z powrotem.

- Dobra, w związku z tym, że ładnie mi wszystko powiedziałeś, odwiozę cię do domu. Dajmy Hua Chengowi czas. Będziesz mi tylko mówił gdzie mam jechać. Chodź za mną.

Mam nadzieję, że już znalazła to co trzeba. Wyjście stąd zajmie nam nawet nie dwie minuty.
Na schodach minęłam się z Xuan Ji. Nie oddała mi kluczyków a więc moje przypuszczenia się sprawdziły.

- Daj mi chwilę. - zwróciłam się do naszego ziomeczka.

Poszłam po swój motor. Zawsze trzeba mieć plan B, C a najlepiej to cały alfabet.
Zatrzymałam się tuż przy nim i rzuciłam mu kask. Sama go nie potrzebuję.

- A dlaczego nie możemy sa... nieważne.

- Chciałeś powiedzieć samochodem czyż nie? Boję się, że mnie wysadzisz. Nie no, tylko żartuję. Kocham jeździć motorem a na codzień nie mogę więc chętnie skorzystam z okazji. Wsiadaj.

Odpaliłam silnik.

- To gdzie mam jechać?



Dobrego dnia/wieczoru/nocy 🥰🥰🥰

Za niecałe pięć dni obcinam i farbuję włosy. Nareszcie udało mi się namówić na to mamę. 😁😁😁

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 15, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Szefowa mafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz