Dwa tygodnie później...
Hydrofobia.
Czy mam szczęście, że to nie wyobraźnia ma nade mną kontrolę, tylko strach? Fobia ta ma zazwyczaj dwie przyczyny. Jedna opiera się na szeroko rozwiniętej wyobraźni, która przedstawia człowiekowi najróżniejsze możliwe istoty kryjące się pod taflą ciemnej wody. Druga okoliczność, tak jak w moim przypadku wiąże się z traumą związaną właśnie z wodą. A może to tak właściwie zawsze był strach i wiążąca się z nim panika blokująca moje ciało, by ponownie zanurzyć się w niej i poczuć jak w przyjemny sposób chłodzi moje ciało unoszące się na jej powierzchni.
Spuszczam głowę by spojrzeć w dół na zwisające nad ciemną wodą nogi. Wiatr kołysze nią tworząc fale, które uderzają i rozbijają się na drewnianych kolumnach starego molo.
Z przyjemnej samotności, na nieco spróchniałym mostku wyrywają mnie wibracje telefonu. A ja nie patrząc kto to wyjmuję urządzenie z kieszeni i odbieram.
—Gdzie jesteś? —pyta Daisy nie siląc się na przywitanie, a w jej głosie czuć troskę pomieszaną z zdenerwowaniem.
—W mojej tajnej kryjówce —prycham gasząc resztkę papierosa na desce.
—Nie mów mi że zapomniałaś?
—Nie mogłabym zapomnieć. Kiedy będzie? ─pyta opierając się na łokciach o drewniane deski, a głowę odchylam do góry by spojrzeć w niebo.
—Już jest ─informuje, a ja mam wrażenie że serce podskakuje mi do gardła.
—Daj mi pięć minut —odpowiadam i rozłączam się.
Szybko podnoszę się i otrzepuję spodnie. Na głowę zakładam kaptur, by w jakimkolwiek stopniu ochronić moje włosy przed potarganiem. Zbiegam z molo słysząc przy tym deski zaczynają skrzypieć pod moim ciężarem, a ja sama staram się nie upaść biegnąc przez plażę. Po opuszczeniu plaży i dostaniu się piachu do moich butów schylam się nieco, by przejść pod gałęziami.
Swoje małe przejście jak do innej krainy czarów odkryłam już jako dziecko podczas jednej z zabaw w chowanego i jak do tej pory wiem o niej tylko ja. Nie powiedziałam o tym miejscu nawet Daisy, która sama po pewnym czasie odpuściła sobie pytania. Najwidoczniej rozumiejąc, że potrzebuję czasem trochę przestrzeni. Nie zdziwiłabym się jednak jeśli moje znikanie uważa po prostu za jakieś romantyczne schadzki.
Jazda rowerem zajmuje mi około dziesięciu minut. Aż docieram pod mój dom rodzinny. Popycham stary rower na trawnik obok i czym prędzej udaję się w stronę drzwi.
—El! —słyszę jak woła mnie przyjaciółka
Odwracam się do niej i macham krótko.
—Zobaczymy się później! —odkrzykuję
Dziewczyna kiwa mi głową po czym sama wchodzi do swojego domu, znajdującego się tuż na przeciwko mojego.
Pokonuje kilka betonowych stopni, by następnie z impetem wejść do pomieszczenia i móc się przywitać.
—Harper! —piszczę, a następnie rzucam się na siostrę zamykając ją w silnym uścisku.
—Elodie! —odwzajemnia mój uścisk i składa krótkiego buziaka na czole
—Na mój widok tak się nie ucieszyłaś.
Odchylam się delikatnie od siostry, by spojrzeć na naszego ojca stojącego przy wejściu do kuchni.
—No cóż... —wzruszam ramionami.
—Dawno przyjechałaś? —pyta mnie Harper
—Wczoraj wieczorem.
CZYTASZ
Don't blame me
Teen FictionElodie Kinsey to zdecydowanie dziewczyna pełna talentu oraz charyzmy, na co dzień studiująca architekturę wnętrz w Filadelfii. Zbliżający się jednak koniec semestru nie oznacza nic innego jak mnóstwo wolnego czasu, a dodatkowa tęsknota za bliskimi s...