Minęło sporo czasu od kontuzji Aphrodiego... Ale wreszcie chłopak wrócił pełni sił, Jude tak jak obiecał odwiedzał nas, a nasze więzy przyjaźni jeszcze bardziej się pogłebiły zresztą tak jak z innymi, moja pamięć wróciła do siebie a ja mogłam w pełni cieszyć się swoim chłopakiem... Żadne problemy już u mnie nie były, Aphrodi w szpitalu przesiedział około 2 miesiące, nieźle go poturbowali... Jak ja mogłam się z tego cieszyć?
Po tym jak moja pamięć wróciła do siebie dowiedziałam się, że mój ojciec nie żyje... A moja matka leży w szpitalu, Aphrodi bardzo mnie wspierał przez ten czas nawet... zapoznałam go z moją rodzicielką, wszystko układało się przepięknie.
Dzisiejszy dzień był doprawdy nudny dopóki nie dostałam wiadomości od trenera, żebym zjawiła się z Aphrodim w szkole? Co oni chcą od nas? Czyżby jakaś okazja? Nie wiedziałam tego ale w krótce miałam się dowiedzieć, czy będzie to dobra wiadomość czy nie, czas pokaze. Weszłam do salonu gdzie leżał mój chłopak oglądając fryzury, obsesja.
- Aphrodi... musimy iść- wyszeptałam.
- Do trenera?- zapytał jakby znał odpowiedź
- Emm... Tak, też dostałeś wiadomość?- zapytałam
- Nie, ponieważ ty ją dostałaś ja już od dawna o tym wiedziałem, chodźmy- uśmiechnął się wstając z kanapy.
Czasem serio mnie zaskakiwał... mój wszystkowiedzący aniołek, aż za dużo wiedział, czasem serio mu nie mówię pewnych rzeczy, a on od razu wie o co mi chodzi, czasem się zastanawiam czy on nie ma jakiś kamer i mnie podgląda. To serio przerażające, słyszeć od swojego chłopaka kwestie, o której nie powinien w ogóle wiedzieć. Ubrałam buty łapiąc starszego za rękę wychodząc z nim z domu, nie, nie mieszkałam z nim. To jeszcze nie pora na takie ruchy.
Gdy doszliśmy do szkoły weszliśmy na hale, w której było sporo osób... BARDZO DUŻO, no dobra nie dużo ale znałam prawie każdego, znaczy się kojarzyłam każdego z widzenia, podbiegłam do Juda i Marka przytulając się do nich.
- Tęskniłam, was też trener wezwał?- zapytałam.
- Tak, zresztą jak każdego tutaj- wyjaśnił Mark.
Aphrodi podszedł do mnie witając się z dwójką chłopaków, z wszystkimi się przywitaliśmy niektórzy przyjęli Aphrodiego lepiej, drudzy gorzej... Ale gdy na sale wszedł Xzavier wypuściłam głośniej powietrze, od roku czasu nie rozmawialiśmy... Nie zdążyliśmy sobie tego wszystkiego wyjaśnić.
- Cześć Mark, mam nadzieję że nie macie do mnie żalu- przywitał się - T/I... Aphrodi? Cześć, przepraszam was... Zrąbałem wam nieźle życie, Moon wybaczysz mi?- zapytał.
Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech, przytaknęłam głową, Xzavier jeszcze miał nam kogoś przedstawić, a raczej ta osoba miała się przedstawić... z ciemnej otchłani wyłoniła się postać, moja wściekłość pojawiła się na nowo, to ta dziadyga! ON PRÓBOWAŁ ZNISZCZYĆ MI SZKOŁE!
- Nie pamiętacie mnie? Jak was szybko pamięc zawodzi ziemianie, polecam jakiś ćwiczeń na pamięci czy coś. Pomogą- zaczął się uśmiechać
- Ja znam tego kolesia!- odezwał się Tod
- Kojarze ten głos- dodał do wypowiedzi Toda, Jack.
- To Janus!- rzucił Kevin
- A czy Janus to nie przypadkiem kapitan Gemini storm?- odezwał się Shown.
- Oh cała ta Akademia Aliusa to przeszłość chłopaki, mam teraz inne imie! Bardziej ludzkie, jestem Jordan (Midorikawa) Greenway- jego uśmiech gościł na jego twarzy, a dłonie wskazywały gest obronny.
- MAM GDZIEŚ JAK SIĘ NAZYWASZ! ZNISZCZYŁEŚ MI SZKOŁE I ZAPŁACISZ ZA TO!- Wrzasnął Marvin.
- Spójrz... nie wiem jak jeszcze moge was przeprosić za to okey?- zapytał broniąc się rękami przed chłopakiem - wiem, że źle zrobiłem ale my po prostu udawaliśmy przez całą tę historię z obcymi, tylko UDAWALIŚMY- powtarzał.
- On jest teraz zupełnie kimś innym- mruknął Nathan
- Słowo, to moje nowe imię, już nie Janus ani Jupiter, po prostu stary dobry Jordan Greenway!- uśmiechnął się kładąc ręce na kark.
- NIE OBCHODZI MNIE JAK SIĘ NAZYWASZ!- Wrzasnął ponownie chłopak, który chyba naprawdę nienawidził Jordana.
Już nie chciałam wypominać Greenwayowi swoich pretensji, już jeden z braci Murdock go wyzywa, więcej mu chyba nie trzeba, sluchając każdego cicho śmiałam się pod nosem z Aphrodim, który był rozbawiony całą sytuacją, wiele wspomnień miałam z tymi ludźmi, byłam również ciekawa co robi MOJA drużyna, w końcu dawno u nich nie byłam... musiałam się do nich kiedyś przejść, gdy nagle trener wszedł do hali każdy zebrał się koło niego.
Nagle Jude kopnął piłkę, która leciała w jego stronę odwrociłam się wraz z Aphrodim patrząc na tego... kojarzylam go... PAMIĘTAM GO! Caleb, nazwałam go wtedy kebabem... Pamiętam to bardzo dobrze, Jude i David wyglądali na wściekłych, że go tu widzą... Jakiś konflikt?
Słuchając dyskusji pomiędzy Judem, a Calebem zastanawiałam się dlaczego trener go tu przysłał, ale wkrótce miałam się dowiedzieć, reprezentacja Japonii? Mieliśmy... grać w FFI!? Mark serio się zdziwił tak jak każdy inny, to było dziwne, aż mi się podobało, miałam nadzieję że chociaż Aphrodi się dostanie, ja już nie musiałam... Mogłam zostać menagerką, nie miałam do tego problemu, chyba już moja passa piłkarska się skończyła, nie pasowałam do Inazumy wiem to, nie pasowałam do światowego poziomu.
- Wybierzemy drużyny- uśmiechnęła się Silvia.
- Ja nie będę grać- odezwałam się.
- CO!?- krzyknęli wszyscy
- Zostanę waszą managerką- uśmiechnęłam się.
Chyba to był dla każdego szok... Wiedziałam, że dziewczyny przyjmą mnie do zespołu, Camelia, Silvia, Nelly i Celia uśmiechnęły się na tą wiadomość, teraz tylko aby Afuro się dostał i będę z nim cały czas, aż do zakończenia FFI.
Po tej informacji Silvia ogłosiła składy, Mark i Jude zostali kapitanami swoich drużyn, Aphrodi był w drużynie z Markiem, liczyłam na niego. Mecz za dwa dni... Damy rade, Aphrodi da rade! Po tym trener kazał nam za 2 dni zjawić się w boisku, każdy poszedł w swoją stronę, ja z Aphrodim poszliśmy na miasto porozmawiać o wszystkim.
- Skąd taka decyzja?- zapytał mając na myśli moją rezygnacje.
- Postanowiłam... tak, nie wiedziałeś?- zdziwiłam się - w końcu przewidujesz wiele rzeczy- dodałam.
- Tego... nie przewidziałem kochanie, ale cieszę się że to co będziesz teraz robić będzie cię uszczęśliwiać, chociaż nie doznasz kontuzji, o to nie będe musiał się martwić- uśmiechnął się całując mnie w czoło - jutro będę trenował z Zeusem, przyjdziesz?- zapytał.
- Przyjdę, teraz pójdę do swojego zespołu dobrze? Do jutra!- pocałowałam go szybko w policzek biegnąc w stronę swojej dawnej szkoły.
- Uważaj na siebie!- krzyknął.
CZYTASZ
Boska nienawiść , a może miłośc? ( Inazuma Eleven , Aphrodi x Reader) PL
FanfictionGdybym mogła cofnąć się w czasie cofnęłabym się do czasu kiedy jeszcze nie spotkałam Aphrodi'ego. Od samego naszego pierwszego spotkania go nienawidzę. Czy moja nienawiść zniknie? A może jednak nie zniknie? ♥︎ Ksiazka jest odrebna od oryginału Anim...