16 Nie był wart

4.1K 206 4
                                    

ALFA

Z impetem rzuciłem się na miękkie, hotelowe łóżko, wsunąłem ramiona pod kark i nie spostrzegłem, nawet kiedy udało mi się przysnąć. Uchyliłem jednak powieki, gdy usłyszałem cichy, dobiegający zza drzwi sypialni obok płacz.

Wysunąłem się spod kołdry, aby sekundę później zapukać w drewnianą powłokę. Nie dotarł do mnie żaden dźwięk, dlatego pociągnąłem za klamkę, powoli wchodząc do środka.

W kącie pokoju, na zimnych panelach, tuż przy oknie, zza którego rozciągał się widok na panoramę miasta, siedziała skulona Bella. Nie zastanawiając się ani chwili, zjechałem po ścianie, siadając na podłodze tuż obok kobiety. Poluzowałem krawat palcem wskazującym, powoli wyciągnąłem ze szczupłych dłoni butelkę wina i sam pociągnąłem łyka z kończącego się już alkoholu.

-Pomogło choć trochę? -Zalane łzami policzki i zbolały wzrok, którym obdarzyła mnie brunetka, sprawiły, że moje wnętrzności nieprzyjemnie się ścisnęły.

-Nie bardzo. -Wymuszony uśmiech, który posłała mi Bella szybko opadł, a karmelowe oczy zalśniły nową porcją słonych kropel.

Nie byłem dobrym samarytaninem.

Nie ruszało mnie cierpienie przypadkowego człowieka, gdyż doskonale znałem brutalność świata i byłem pewien, że nie da uszczęśliwić się wszystkich ludzi stąpających po ziemi.

Posiadałem jednak umiejętność przesadnego współodczuwania niepokoju i bezsilności Belli.

Co cholernie mnie niepokoiło.

Nie potrafiłem znaleźć w głowie żadnych słów, którymi potrafiłbym ją pocieszyć, dlatego bez większego namysłu przyciągnąłem kobietę do swojego boku, zamykając jej ciało we własnych ramionach.

Siedzieliśmy przytuleni do siebie kilka dobrych minut, w prawie całkowitej ciemności. Równomierny oddech brunetki, muskający moją szyję, mylnie utwierdzał mnie w przekonaniu, że Bella już zasnęła.

-Co zrobiłam nie tak? W którym miejscu popełniłam błąd i dlaczego pokutuje za niego moja córka? -Zdarty od płaczu i bełkoczący od nadmiaru alkoholu ton głosu sprawiał, że z ledwością rozumiałem wypowiadane przez nią słowa. -Jeśli ze mną nie był gotowy na rodzicielstwo, a teraz cieszy się na myśl o dziecku, to może ja byłam problemem. -Podświadomie czułem, że spotkanie byłego partnera i jego nowej wypudrowanej lali, w dodatku w ciąży nie spłynie po kobiecie tak łatwo. Nie sądziłem jednak, że ten obrazek doprowadzi Belle do załamania nerwowego i obwiniania się, za dawne błędy niedojrzałego do swojej roli chuja.

Ta myśl rozsierdziła mnie tak bardzo, że gdyby nie jej stan, byłbym gotów wyjść z hotelu i spędzić resztę nocy na poszukiwaniu skurwiela po to, żeby zrobić z nim przysłowiowy porządek.

-Nie mów tak piękna. Jeśli ktoś nie był gotowy do roli rodzica z tak cudowną kobietą, jak ty i nie docenił najwspanialszego na świecie skarbu, jaki mogłaś mu ofiarować, to najwyraźniej nigdy nie był ciebie wart. -Wsunąłem dłoń pod satynową górę od piżamy, układając ją na nagich plecach. Kolistymi ruchami zacząłem masować aksamitną skórę, na co spięte mięśnie brunetki zaczęły się rozluźniać.

-Naprawdę tak uważasz?-Przepełnione wzruszeniem oczy nie spuszczały ze mnie wzroku.

-Oczywiście piękna. -Zamarłem, gdy Bella pociągnęła mnie za poły kamizelki, a jej pełne usta zderzyły się z moimi wargami.

Kurwa! Nie tego się spodziewałem.

Pocałunek był chaotyczny i nieco niechlujny od krążących w jej żyłach procentów. Mimo tego musiałem wykorzystać wszystkie swoje pokłady samokontroli, aby go nie odwzajemnić i delikatnie odsunąć nas od siebie.

Pożałowałem swojego ruchu, gdy łzy wielkości grochu stoczyły się po zaczerwienionych od płaczu policzkach.

-Nie...

-Ja naprawdę muszę być beznadziejna. -Swoją załzawioną twarz ukryła w kołnierzyku mojej koszuli, zapewne brudząc ją tuszem do rzęs. Poczułem, jak zaciąga się moimi perfumami i głośno wzdycha. -A ty nawet pachnieć musisz idealnie. -Parsknąłem na jej stwierdzenie, jednak widząc załamaną minę, bliską kolejnemu wybuchowi postanowiłem zakończyć jej absurdalny wywód.

-Jeśli jeszcze raz zaatakujesz moje usta w wygłodniałym pocałunku obiecuję, że zaniosę cię do łóżka, ściągnę z ciebie ubranie i przez parę następnych godzin będę czcić każdy skrawek twojego cudownego ciała.
Pod warunkiem, że przyjdziesz do mnie trzeźwa, a następnego dnia obudzisz się w moich ramionach, niczego nie żałując. -Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek mówił coś do niej tak stanowczo. Rumieniec, który zalał jej dekolt, utwierdził mnie jednak w przekonaniu, że mimo umysłu zasnutego alkoholem, doskonale zrozumiała moją deklarację.

-Dlaczego nie poznałam ciebie, zanim trafiłam na tego dupka? Świat jest taki niesprawiedliwy... -Powoli pomagając jej wstać, zacząłem prowadzić Belle w kierunku łóżka.

-Niestety piękna.

-Mogę z tobą spać? -Moja brew automatycznie wystrzeliła w górę. -Będziemy spać w piżamkach i obiecuję, że będę grzeczna! -Nie pamiętam, kiedy ostatnio śmiałem się tak szczerze.
To było dobre rozwiązanie, aby czuwać nad kobietą, jeśli w nocy poczułaby się niedobrze i zaczęła wymiotować.

-Myślę, że w takich okolicznościach mogę się zgodzić.

Pijaną Belle uwielbiałem tak samo mocno, jak trzeźwą.

***

ISABELLA

Obudził mnie niemiłosierny ból głowy.

Przez chwilę mrużyłam oczy, starając się przyzwyczaić do światła dziennego.

Próbowałam wstać, aby pójść do łazienki i doprowadzić się do porządku, ale poczułam, jak czyjeś ramię przygniata mnie do łóżka.

Spanikowana skierowałam spojrzenie na profil mężczyzny. Gdy szmaragdowe oczy, w tym jedno zasnute mgłą uważnie zaczęły lustrować moją twarz, odetchnęłam z ulgą.

-Jak dobrze, że to ty.-Kierowana impulsem pogładziłam dłonią policzek pokryty blizną, na co Alfa znieruchomiał, aby sekundę później rozluźnić się i przymknąć oczy.

Stężałam, jednak gdy do mojej głowy, jak bumerang powróciły wspomnienia z wczorajszego wieczoru.

Miałam wybitnie słabą głowę, a jedno wypite przeze mnie wino, było o jednym półsłodkim trunkiem za dużo, jak na moje pijackie zdolności.

-Jedyyy... -Przykryłam swoją głowę kołdrą, w całości chowając się pod pościelą, która jakimś cudem miała ukryć mnie przed wszechogarniającym mnie upokorzeniem. Zawyłam, gdy zobaczyłam, że mam na sobie tylko bieliznę i jego o wiele za dużą na mnie koszulkę. -Co za wstyd. Przepraszam. Tak mi głupio....

-Hej... -Jedno stanowcze pociągnięcie, pozbawiło mnie mojej satynowej tarczy. -Nie masz za co mnie przepraszać. Każdy ma prawo do gorszego dnia i podzielenia się z kimś swoimi wątpliwościami.

-Nie powinieneś być uczestnikiem wczorajszej sytuacji. Wstyd mi spojrzeć ci w oczy, a gdzie jeszcze skonfrontować się z tym dupkiem i tłumem ciekawskich ludzi, których cudze życie interesuje bardziej niż swoje. Jestem słabsza, niż mi się wydawało. Przeproszę Sylvie, a my wrócimy do domu i...

-Nie ma mowy piękna. Włożysz sukienkę, na której widok obecnym na przyjęciu facetom opadną szczęki, a ja wcisnę się w ten niemiłosiernie niewygodny garnitur tylko po to, żeby inni patrzyli na nas z zazdrością. Będziemy zachowywać się, jak zakochane szczeniaki i udowodnimy całemu światu, że jesteś najwspanialszą kobietą chodzącą po tym świecie, a ja jestem największym szczęściarzem tak długo, jak tylko będę miał możliwość trwać przy twoim boku. -Wymowna cisza i intensywne spojrzenie, którym się obdarzyliśmy sprawiły, że powietrze w pokoju niebezpiecznie zgęstniało.

-Nie najgorzej idzie mi odgrywanie roli romantyka prawda? -Ostatnim zdaniem sprowadził mnie na ziemię.

W trakcie trwania całej tej szopki zdążyłam zapomnieć, że tworzyliśmy przedstawienie, a nie szczęśliwy związek.

-Wręcz Oscarowo. -Obdarzyłam mężczyznę smutnym uśmiechem.

NieśmiertelnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz