20 Skrajnie różnych uczuć

4.1K 203 13
                                    

ISABELLA

Drewniana powłoka ustąpiła, a na progu przywitał mnie merdający ogonem na mój widok Maksimus.

-Cześć piesku, gdzie jest pan?

Zdejmując buty i okrycie, które odwiesiłam na wieszak, zaczęłam wołać mężczyznę, ale pomimo mijających sekund oczekiwania, nie uzyskałam jakiejkolwiek odpowiedzi. Ruszyłam za malinoisem, który żwawo wbiegł schodami na piętro. Lustrując uważnie korytarz, na którym znalazłam się po pokonaniu kilkunastu drewnianych stopni, skierowałam się pod pomieszczenie, które jako jedyne było oświetlone. Otwarłam drzwi łazienki, spod których wydobywała się jasna łuna światła, a widok, jaki za nimi ujrzałam, doszczętnie złamał mi serce.

Alfa siedział w pełni ubrany, w brodziku prysznicowym z podkurczonymi nogami i włączoną deszczownicą, tępo wpatrując się w ścianę. Jego oczy były nieobecne, a ciało trzęsło się od zapewne lodowatej wody.

Mężczyzna jakby wybudzony z transu, skrzyżował ze mną swoje spojrzenie. Szmaragdowe tęczówki, z których na co dzień biła dominacja i pewność siebie, teraz patrzyły na mnie ze strachem i bezradnością.

Przez sekundę jakbym zobaczyła w nich ulgę, jednak zniknęła ona w momencie, w którym z dworu doszedł przytłumiony przez okno dźwięk pierwszej petardy. W jednej sekundzie usłyszeliśmy kilkanaście następnych wystrzałów, a z ust mężczyzny wydobył się szloch.

-Alfiku...

Doskoczyłam do skulonej postaci, wyłączając ciągle lecącą wodę, która tak jak przypuszczałam, była przeraźliwie lodowata i przylgnęłam do mokrego oraz zimnego torsu. Mężczyzna natychmiast posadził mnie sobie okrakiem na kolanach i mocno objął ramionami, chowając twarz, w zagłębieniu mojej szyi.

Nie przejmując się ubraniami, które momentalnie nasiąknęły wodą, pozwalałam tulić się mężczyźnie. Jedną ręką głaskałam jego plecy, natomiast drugą wplątałam w mokre, rude kosmyki, które delikatnie przeczesywałam. Uspokajałam sąsiada, powtarzając słowa otuchy, aż do ostatniej fajerwerki tej nocy.

ALFA

Trzymałem kobietę w ramionach i co wystrzał petardy, nieznacznie wzmacniałem uścisk. Przeszłość w ten jeden dzień roku nie pozwalała o sobie zapomnieć.

Przez cały czas Bella czule głaskała moje plecy, przeczesywała włosy i swoim delikatnym głosem uspokajała moją zszarganą duszę. Dźwięki fajerwerków ucichły, jednak my wciąż tkwiliśmy w swoich ramionach. Po kilku minutach poczułem, jak kobietę przeszedł wyraźny dreszcz.

Cholera jasna!

Byłem lodowaty, a moje ubrania były przemoczone. Nie daruję sobie, jeśli przeze mnie brunetka się rozchoruje.

Bez słowa podniosłem Belle pod udami i ostrożnie wychodząc spod prysznica, podszedłem do stojącej w narożniku szafki. Wyjąłem z niej biały, puchaty ręcznik kąpielowy i podałem go kobiecie, którą z namaszczeniem usadziłem na blacie, koło umywalki.
Opuściłem pomieszczenie i poszedłem do sypialni, aby wybrać najmniejsze bokserki oraz możliwie najwęższą koszulkę, jakie posiadałem w swojej garderobie. Prędko wróciłem do Belli i pierwszy raz, od kiedy weszła do mojego domu się odezwałem.

-Wybrałem najmniejsze, jakie miałem. Niestety nie mam nic, co by na ciebie pasowało piękna, ale nie pozwolę ci się rozchorować. -Podałem kobiecie rzeczy i powoli ucałowałem jej czoło. Zgarniając z wieszaka jeden z ręczników opuściłem pomieszczenie, przebierając się i czekając, aż wyjdzie z niego brunetka.

Gdy wyszła z łazienki, chwyciłem jej wciąż chłodną dłoń w swoją ogromną łapę i splatając nasze palce razem, delikatnie pociągnąłem ją w kierunku salonu. Kazałem usiąść brunetce na kanapie, po czym chwyciłem leżący na fotelu koc i delikatnie okryłem nim kobietę.

-Dziękuję.

Dołożyłem drwa do kominka. Podszedłem do barku i wyjąłem z niego dwie kryształowe szklanki wraz z butelką Dalmore. Postawiłem trunek ze szkłem na stoliku i usiadłem koło Belli.

-Przepraszam, że w sylwestra nie mam dla ciebie szampana, czy choćby wina. Nie byłem przygotowany na gości, a sam jeśli piję jakiś alkohol, to sięgam zwykle po whisky. -Podałem kobiecie szklankę bursztynowego napoju. -Mimo wszystko dziękuję, że dzisiaj tu dla mnie przyszłaś.

-Powinieneś podziękować Rose, to ona powiedziała mi, że podobno boisz się petard, a ja naprawdę długo zastanawiałam się, czy powinnam zakłócać twój spokój w Nowy Rok.

-Masz naprawdę inteligentną córkę...
Wiesz, że to pierwszy sylwester w moim domu, który spędzam z kimś. -Kobieta przechyliła kryształ, popijając odrobinę jego zawartości. -Dopóki nie przekroczyłaś tego progu, nie miałem świadomości, jak bardzo potrzebowałem czyjegoś towarzystwa, w szczególności w dzisiejszym dniu.

Wiedziałem, że Bella nie rozumiała za dużo z mojego lamentu, ale nie czułem się jeszcze na siłach, żeby wyznać jej całą prawdę.

Kobieta jakby wiedząc, że szczerość w stosunku do niej, kosztowała mnie bardzo dużo, przesunęła swoją szklankę blisko moich ust. Niemal automatycznie rozchyliłem wargi, pozwalając aby za sprawą brunetki odrobina alkoholu dostała się do mojego gardła.

Przez następne mijające minuty, nie sięgnąłem po należącą do mnie porcję. Bella bez skrępowania poiła nas z jednego szkła, a mi ta z pozoru nienadzwyczajna czynność, wydawała się być cholernie intymna.

-Śpi ze mną piękna. -Policzki kobiety momentalnie oblały soczyste rumieńce, a ona natychmiast odwróciła ode mnie swoje karmelowe spojrzenie. -Tylko śpij, obiecuję, że będę trzymał ręce przy sobie.

Chwilę później spoglądałem na brunetkę, która stojąc po przeciwnej stronie łóżka, w moich za dużych ubraniach i wciąż mokrych włosach, wyglądała cholernie seksownie. Uciekając od mojego zapewne zbyt natarczywego wzroku, wsunęła się pod kołdrę w najbardziej oddalony ode mnie koniec.

Nie sądziłem, że widok jakiejkolwiek kobiety w mojej sypialni i moim łóżku wywoła we mnie masę tak skrajnie różnych uczuć.

Poszedłem w jej ślady, jednak nie potrafiłem dotrzymać złożonej wcześniej deklaracji. Gdy położyłem się na prześcieradle, przekręciłem się na bok i owijając szczupłą talię ramieniem, przyciągnąłem kobiece ciało maksymalnie do swojego torsu. Obiecałem, że nie będę jej niestosownie dotykał, ale czy przytulanie się dwójki dorosłych i wolnych ludzi było czymś niepoprawnym?

Zapadła niezręczna cisza, podczas gdy doskonale poczułem, spinające się przy mnie mięśnie.

-Spokojnie piękna. Nie mam zamiaru posuwać się dalej, ale tej nocy chciałbym mieć cię możliwie blisko siebie. Oczywiście jeśli mi na to pozwolisz.

-Ja... Przepraszam Alfo. Po prostu dawno nie leżałam w męskich ramionach, to miłe uczucie, ale tak naprawdę zawsze przytulałam tylko Rose, a George nie...

-Ciii... Cichutko piękna. -Nie miałem ochoty po raz kolejny słuchać o tym złamasie. -Nic się nie dzieje. Rozluźnij się, przytul się do mnie i chodźmy spać. Dosyć wrażeń na dziś. -Ucałowałem skroń Belli, gdy ta według mojego polecenia, zrelaksowana wtuliła się w moje ramiona.

Po chwili zasnęła. Jej klatka piersiowa unosiła się spokojnie i miarowo, a jej ciepły i równomierny oddech przyjemnie łaskotał moją szyję.

Ja jeszcze długo nie zmrużyłem oczu tej nocy.

Wspomnienia nie zginęły, ale przy leżącej obok mnie Belli nie siały już takiego spustoszenia.

NieśmiertelnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz