|9|

300 10 2
                                    

Po jakiejś krótkiej chwili siedzieliśmy znów wszyscy razem przy jednym stole. Tematy schodziły albo do kłótni Pana Marcina z dziadkiem Michała na temat polityki albo jak to cudownie nie było na wyjeździe ciotki z rodziną.

Tak świetnie, też bym chętnie pojechała na przykład na Santorini, bo dlaczego nie?

Mój szczęśliwy nastrój z czasem zaczął zamieniać się w zwykłe odczucie zmęczenia. W końcu nie spałam jakoś długo w nocy. Po chwili przestałam również słuchać wszystkie osoby, które się wypowiadały. Wpatrywałam się w jeden punkt, a mianowicie w zwyczajną, białą ścianę pokrytą z jednej strony cegłą, co dodawało uroku temu pomieszczeniu. Totalnie nie zwracałam uwagi na okoliczności, dlatego po prostu ułożyłam rękę na stole, która później podtrzymywała mi głowę.

—Może nasze gołąbeczki nam powiedzą, co to jest miłość. W końcu teraz tego doświadczają, prawda?-w moich uszach pojawił się dźwięczny głos rudowłosej, farbowanej kobiety, czyli cioci Michała.

Sorry, co?

Szczerze? Ta kobieta najmniej przypadła mi do gustu z tej rodziny. Wydawało mi się, że każde zdanie, które kierowała w moim kierunku miało w sobie nutkę uszczypliwości. Niestety było to dosyć niefajne.

—Miłość, tak?-zapytał Michał, na co reszta przytaknęła mu, a wzrok wszystkich tam zgromadzonych spoczął na nas.
—Sądzę, że miłość to holometabolia odwrotna-odpowiedział szybkim zdaniem, a następnie napił się łyka herbaty o smaku Tropical Fruit, która leżała na stole przed jego osobą. Zastanowiłam się chwilę nad słowami wypowiedzianymi z ust chłopaka. Czy on coś właśnie zasugerował, że miłość w związkach po prostu się wykrusza po czasie, czy w jaki sposób mam to rozumieć? Stwierdziłam jednak, że zostawię ową sprawę bez jakiegokolwiek zainteresowania. Czułam na sobie wzrok dwóch osób-rudowłosej ciotki i kuzyna Michała. Po chwili Daniel odparł:
—Nie pasujecie do siebie. Lepiej zerwijcie, bo widać, że wpływa to na was negatywnie.

Nie wiem o co tu chodziło.

—Tego już kurwa za wiele. Jeszcze raz usłyszę, wpierdalacie się w nasze życie, to kurwa pożałujecie, okej? Także moi mili państwo proszę o zajęcie się swoimi jebanymi czterema literami i zostawienie naszego związku w spokoju. Dziękuję za uwagę, a teraz spierdalam po pety-dodał wstając z czarnego, skórzanego krzesła, a następnie od razu spojrzał na mnie wzorkiem typu ,,jedziesz ze mną?". Potwierdziłam moją odpowiedź skinieniem głowy, a następnie również wstałam od stołu. Byłam zdezorientowana słowami Michała i myślę, że nie tylko ja, bo rodzice chłopaka również mieli taką samą reakcję jak moja osoba.

—Zabierzecie ze sobą Maję? Ona cię kocha, Michał.

Aha? Mam być zazdrosna?

No-powiedział szybko ciemnowłosy zabierając od kobiety klucze od białego Mercedesa, by wyciągnąć z niego fotelik dziewczynki.
—Idź po Maję, dobra?-te słowa skierował do mojej osoby.
—Pewka-odpowiedziałam wychodząc z pokoju w celu znalezienia niebieskookiej blondynki.
Dziewczynka siedziała na tarasie bawiąc się lalką Barbie i malutkim misiem. Wyglądała w tamtej chwili przeuroczo. Włosy dziewczynki spięte były w dwa urocze kucyki i miała ona również założoną niebieską sukienkę na ramiączkach, która podkreślała jej piękne, niebieskie oczy.
—Chodź Maja, jedziemy do sklepu z Michasiem-skierowałam słowa do dziewczynki.
Maja ucieszyła się na wypowiedziane przeze mnie imię mojej drugiej połówki, a następnie wybiegła z pokoju trzymając w dłoni lalkę. Ja ruszyłam od razu za nią kierując się w stronę wyjścia. Tuż przed domem zauważyłyśmy Michała siłującego się z różowym fotelikiem, który próbował zapiąć w moim samochodzie. Obie z Mają wybuchłyśmy gromkim śmiechem.

ᴡʜᴀᴛ ɪs ᴛʜᴇ ʟᴏᴠᴇ?||mata [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz