ROZDZIAŁ 3
ARMIA KRÓLEWSKA
Następnego dnia ENEME poszła i wstąpiła w szeregi królewskie. Dostała się tam tylko dlatego ponieważ jest szybka, dobra z strzelania z łuku, umie gładko władać mieczem i zna sztuki walki i też dlatego że jej matka Esme błagała króla. Obiecała że będę posłuszna i nigdy nie zdradzę elfów. Miałam na sobie pelerynę a na niej zielony piękny strój. Nagle podeszed do mojego szeregu drugi doradca króla lewa ręka króla. Elen. Był trochę starszy od mamy ale, wysoko, szczupły, umięśniony, poważny i ciągle wrzeszczała.
Powiedział:
-Dobrze żołnierze baczność. (baczność)
-Poznajcie waszego dowódce, oto książę fiacynd.
O MÓJ B-O-Ż-E. To ten chłopiec którego uratowałam przed wilkami. Ma teraz na sobie trochę podobną zroje do mojej tylko ma ramiona z metalu i ozdobione łuskami smoka. Spojrzał się na mnie. Chwilę na mnie się spoglądał. Ale przestał i powiedział do armi:
-Dziś będziemy patrolować teren. Pamiętajcie jak zobaczycie np. Człowieka lub Krasnoludy. To bierzemy go na przesłuchanie a później król ustala jak go zabić. Ale jak spotkacie Orka lub trola, goluma. Zabijać bez zastanowienia. I pamiętajcie nasz las ma w sobie dużo tajemnic, niepszyjemnych tajemnic. Dobrze ruszajmy.
Ruszyliśmy. Rozdzieliliśmy się letko ale nadal byliśmy w zasięgu siebie. Weszliśmy na drzewa i nagle na jednym się zatrzymałam. Zauważył mnie Fiacynd i do mnie podbiegł.
Zapytał:
-Co robisz?
Odpowiedziałam:
-Patroluje teren i nasłuchuje.
-A pamiętasz w wczoraj?
-Tak ale wtedy jeszcze nie wiedziałam że jesteś księciem.
-No ale teraz już wiesz.
-A co to zmienia.
-Nic tylko że teraz musisz się mnie słuchać.
-To wiem
-Zotańmy przyjaciułmi.
-heh na serio
-Tak na serio
-No dobrze zgoda
Obruciłam się do niego i zrobiliśmy obietnice na mały paluszek.
Mijały miesiące. Mieliśmy dwa zadania patrolować teren i być na wojnie z królem. Ale na żadnej nie byłam. Fiacynd opowiadał mi na patrolu że on był ale na jednej gdy jego wujek zginoł. To fiacynd obserwował wojnę z góry jako mały chłopiec. Mówię mu:
-E to się nie liczy. Znaczenie być na wojnie znaczy w niej uczestniczyć.
-Na peno nic nie przekręciłaś
I zbliżył się letko do mnie uśmiechając się życzliwie.
Ja z uśmiechem odpowiedziałam:
-Na pewno. Książę.
-Dobrze to załużmy że masz rację a teraz chodź dalej została nam ostatnia część lasu do patrolu.
Patrolowaliśmy ją aż do nocy. Ja już prawie zasypiałam. Fiacynd to zauważył i powiedział:
-Ej nie śpij jeszcze chwilę musimy patrolować.
-Tak jestem zmęczona że oczy same z siebie mi się zamykają.
Potrzed do mnie i połorzył moje rence na jego karku i wzioł mię na rence. I zaniusł mnie na dół drzewa. Ja już zasnęłam ponieważ tak mi się chciało spać. Rano obudziłam się w innym łużku niż moim. Było większe z baldachimem i krawędzie były ozdabiane. Podniosłam się i byłam w innym pokoju. Był większy i był cały biały. A obok mnie siedział fiacynd i nie patrząc się na mnie tylko w książkę powiedział:
-Jak tam noc?
-Co to za miejsce?
-Jesteś w moim domu w pałacu Elfów.
-Co jak?
-Eh wczoraj w nocy zasnęłaś
więc zabrałem cię do siebie.
-A ty gdzie spałeś?
-Emmm zzz tobą, ale nic
nie robiłem obiecuje.
-Żeby.
-To wstawaj czas na śniadanie.
Chcesz zjeść śniadanie
że mną i moim ojcem.
-Jak chcesz to mogę zjeść z tobą.
Umyłam się i ubrałam i zeszłam na dół z Fiacyndem.