2. Znajome miejsce, nieznajome osoby.

264 7 1
                                    

Primrose

— Buziak na pożegnanie. — Chłopak nachylił się lekko, a ja obdarzyłam jego usta szybkim pocałunkiem.

Pomachałam Leonowi, gdy odchodził w stronę auta, lecz tego nie widział. Po chwili odjechał, a ja z ulgą zamknęłam drzwi. Na mojej twarzy pojawił się markotny grymas, zaraz jednak zmienił się w uśmiech gdyż przypomniałam sobie gdzie dzisiaj wychodzę.

W czarnych kapciach przemierzałam korytarz. Zastanawiałam się w co się ubiorę. Miałam ochotę na sukienkę, ale jakiego koloru? Chciałam wejść do łazienki, ale wtedy mój telefon zaczął dzwonić.

Odwróciłam się na pięcie, zapinając swoją bluzę. Podążyłam do swojej sypialni, bo tam zostawiłam elektronikę. Odebrałam połączenie od mamy, siadając na łóżku.

— Primrose, jutro mamy gości, pojawisz się na kolacji? — Przywitał mnie łagodny i przemiły głos mojej matki

Przetarłam twarz dłońmi z męczeńskim jękiem. Swój wzrok utkwiłam w suficie, kładąc się na plecach. Ciekawe jakich znowu gości.

— Kto to taki? — spytałam po chwili.

— Tata będzie z nimi współpracował, nie wiem dokładnie — odpowiedziała.

— Cyprien też będzie? — zapytałam zaciekawiona.

— To twój brat, oczywiście, że będzie.

— Zgodził się? — Zakpiłam.

— Oczywiście, że nie.

Uśmiechnęłam się drwiąco sama do siebie.

— Dlatego dzwonię do ciebie. Nie wypada, aby rodzina nie pojawiła się cała — nadmieniła poważniej.

— Tak, wiem, zawsze jest to samo — mruknęłam. — Na którą mam być?

— Bądź przed osiemnastą, żeby pojawić się przed gośćmi.

— Jasne, do jutra. — Pożegnałam się, poczekałam aż moja mama zrobi to samo, po czym się rozłączyłam.

Usłyszałam huk. Wstałam niezaskoczona i  wyjrzałam za ścianę sypialni, by ujrzeć moją przyjaciółkę wchodzącą do mieszkania.

— Prim, dostałam twoją wiadomość! — Krzyknęła, jeszcze mnie nie zauważając, bo ściągała ze stóp swoje wysokie szpilki. Obok niej leżała ogromna torba, a na lewym ramieniu wisiała jej torebka. — Wchodzę w to!

— Słyszę cię odkąd tutaj weszłaś. — Zaśmiałam się, robiąc kilka kroków w jej kierunku.

Cecilia uniosła głowę, pokazując w uśmiechu swoje prawie białe zęby.

— Biegłaś? — zapytałam.

— Nie, no co ty — Zadrwiła. — Szofer mnie przywiózł. Wbiegłam tak tylko po to, abyś myślała że biegłam i że jestem fit. Mimo, że mnie dobrze znasz. — Prychnęła. — Myślisz, że udźwignęłabym tą ciężką torbę. — Wskazała kpiącym wzrokiem na pakunek.

Następnie do mnie podeszła i mocno mnie przytuliła.

— Myślę, że nie. — Parsknęłam.

Powędrowałyśmy do salonu, usadawiając się na sporej, jasnej kanapie.

— Muszę coś z tego wybrać. — Cecilia wysypała na kanapę swoje rzeczy. — Mogłam wziąć tego więcej. — Przeczesała palcami białe włosy ze zmarszczonymi brwiami.

— Na pewno coś wybierzesz, chociaż po tobie można wszystkiego się spodziewać. — Zaśmiałam się. — To która z nas się pierwsza maluję?

— A mogę cię pomalować?

— Niech ci będzie. — Parsknęłam ponownie śmiechem.

***

— Jak to nie masz?

— Pakowałam go tutaj. — Moja przyjaciółka zrezygnowana wyrzuciła dłonie w powietrze.

Siedziała w pełni gotowa do wyjścia na podłodze z porozwalanymi ubraniami. Jej ubraniami, nie moimi. Zawsze robiła u mnie bałagan, a ja jej kazałam to sprzątać i zabierać. Nienawidziłam bałaganu i sama sprzątałam u siebie co kilka dni. A ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

Siedziałam na fotelu, czekając aż ta łamaga w końcu znajdzie ten pieprzony naszyjnik. Mówi zawsze, że bez niego nie wyjdzie. Poprawiłam swoją czarną sukienkę. Na prawym udzie miała „pajęczynę" ze srebrnych łańcuszków połączoną z materiałem sukienki. Dekolt układał się w łódeczkę. Rękawy były z cienkiego przylegającego materiału od ramion do nadgarstków, a przy nadgarstkach robiły się dłuższe i szersze. Złoty łańcuszek zdobił mój dekolt jak i szyję, to jest jedyna biżuteria jaką akceptuję. Na stopach miałam czarne szpilki. Moje włosy do łokci naturalnie się falowały, leżały luźno na moim biuście. Pełny, mocny makijaż zdobił nie tylko moją twarz, ale także twarz Cecili.

— Mam!

Dla pewności, mrugnęłam kilka razy i ponownie spojrzałam na przyjaciółkę. Właśnie zakładała łańcuszek na szyję. Wstała na równe nogi i przejrzała się w ogromnym lustrze w mojej garderobie, które było na całej ścianie. Poprawiła swoją białą sukienkę, gdzie nie gdzie posiadała koronkę. Na nogach również miała szpilki.

Wstałam z fotela, złapałam za swoją torebkę oraz kluczyki do samochodu, następnie opuściłyśmy mieszkanie. Kiedy wyszłyśmy z wysokiego budynku za pomocą schodów, ponieważ mieszkałam na pierwszym piętrze i wolałam się przejść niż jechać windą, wsiadłyśmy do mojego auta.

Piosenka wypełniła przestrzeń samochodu, jak na zawołanie, Cecilia zaczęła śpiewać. Za każdym razem to robiła, a ja nie lubiłam tego robić. Wpatrywałam się uważnie w jezdnie i tylko lekko się uśmiechnęłam.

Dojechałyśmy do kasyna, zaparkowałam na parkingu, który prawie cały był zajęty. Spoglądnęłam na budynek i pomyślałam sobie, że będzie to ciekawy zjazd.

***

Hejka! Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania!

Buziaki i do następnego🖤❤️

#MBSwatt

Masked Bloody Sins [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz