Rozdział 2 Pan maruda

244 14 3
                                    

Nie bądź cichym czytelnikiem!
Miłego!



- Haisley! - Usłyszałam kobiecy głos.

Minęło piętnaście minut mamo odkąd mnie zawołałaś ostatnio. Piętnaście.

- Tak?! - Odkrzyknełam ustawiając kolejną książkę z serii Shatter me na biblioteczce

Aaron Warner supremacy

- Dalej ustawiasz książki?!

- Tak!

- To musisz przerwać, chodź tu!

Wypuściłam powietrze z ust i wytarłam dłonie o spodnie.

Odłożyłam pudło z resztą książek na łóżko i zeszłam po schodach na dół do czekającej już na mnie przy nich mamy.

- O co chodzi? - Spytałam

- Och, nie, nic sie nie stało. Twoi przyjaciele przyszli Ci pomóc w rozpakowywaniu i przynieśli ciasto. - Powiedziała, wskazując kciukiem na kuchnie. - No idź, bo czekają w kuchni.

Uśmiechnęłam się na myśl, że pomyśleli o mnie i przyszli mi pomóc.

Przeszłam  przez korytarz i weszłam do kuchni. Jest dość spora i jest ona na otwartej przestrzeni. Ma na środku wielka wysepkę z dekoracjami.

- Cześć wam - Przywitałam się kiedy zobaczyłam ich wszystkich w jednym miejscu.

- Zostaw te cholerne ciasto! To nie dla ciebie żarłoku! - Zwróciła uwagę Hazel Calebowi przy okazji waląc go w rękę, przez co odskoczył jak poparzony od wypieku. - Hejka Haisley.

- Jeju, naprawde dziekuje, że tu przyszliście. I za ciasto. Wierzę, że będzie pyszne.

- Bez problemu. Po to tu jesteśmy prawda? - Odezwała się Lyra

- No dokładnie. - Potwierdził Caleb - Twoja mama jest naprawdę spoko babką. Dała mi krówki - Wyszczerzył się dumny.

Zaśmiałam się i pokręciłam głową z niedowierzaniem.

Przysięgam, moja mama to najukochańsza kobieta na całym świecie. Ona to by nawet drożdżówkę złodziejowi dała na drogę.

- Prowadź królowo - Pokłonił sie Caleb a ja się zaśmiałam i zaczęłam ich prowadzić do mojego pokoju.

- Nie zwracajcie uwagi na te kartony i w ogóle bo dopiero się rozpakowuje. - Powiedziłam kiedy reszta się przypatrywała pokojowi.

- Dletego przyszliśmy Ci pomóc, po za tym ten pokoj jest zajebisty. - Skomplementowala Hazel.

Pomieszczenie było średniej wielkości. Miałam wielkie łóżko. Szafa również była obszerna od razu z wbudowanym lustrem w niej. Obok łóżka mialam duże otwierane okno, pod którym było miejsce z poduszkami do siedzenia. Jeszcze jest toaletka a obok niej wejście do łazienki.

No i oczywiście wszędzie walały się padła.

- Możesz mi powiedzieć dlaczego trzy-czwarte twojej ściany to regały z książkami? - Zapytał skrzywiony Caleb

- Bo lubię czytać - Odpowiedziałam jakby to było najoczywistyczną rzeczą - A co? Jakis problem? - Uniosłam brew.

Chłopak spojrzał sie na mnie poważnie.

- Dziewczyno. Ja nawet w podstawówce czerwonego kapturka nie przeczytałem. - Oznajmił kręcąc głową co spowodowało spadnięcie na jego nos białych wielkich okularów które wcześniej leżały na włosach.

You And IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz