Rozdział I

412 23 2
                                    

              Krew w moich żyłach buzowała, a serce waliło jakby miało wyskoczyć z piersi. Oślepiające światło i głośny aplauz były powodem mojego stanu. Ulubionego stanu, który towarzyszył mi zawsze po udanym spektaklu. Ukłoniliśmy się po raz ostatni, aby za chwilę zniknąć za połami kurtyny. Połączyliśmy się w przyjacielskim uścisku, który był naszą tradycją. Zmęczona udałam się za kulisy, gdzie mieściła się moja mikroskopijna garderoba. Zrzuciłam z siebie średnio wygodny strój i odwiesiłam na wieszak, aby był gotowy na kolejny spektakl. Zmycie makijażu należało do moich ulubionych czynności po grze, mogłam w końcu odzyskać prawdziwą "twarz". Przyjrzałam się sobie po raz ostatni w lustrze, zabrałam osobiste rzeczy i przeszłam do sali, gdzie zazwyczaj zbieraliśmy się na zebranie w celu omówienia sztuki, naszych odczuć i wrażeń reżysera. Tym razem temat miał być poważny, więc liczyłam na europejską trasę ze sztuką, którą aktualnie graliśmy. Bilety wyprzedawały się na pieńku, więc wcale mnie to nie dziwiło. Praca aktorki, była moim marzeniem od dziecka. Na początku marzyłam o wielkim ekranie i Hollywood, jednak kiedy pierwszy raz mama zabrała mnie na spektakl, magia teatru pochłonęła mnie bez reszty. Piękne stroje, scenografia, która w kilka chwil potrafiła przenieść Cię do krainy marzeń, o jakiej Ci się nawet nie śniło. Nieprzewidywalność chwili i żywa interakcja z widzami, to była moja miłość. To była moja jedyna i słuszna droga w życiu. Zajęłam jedno z wolnych miejsc na widowni i spojrzałam na Thomasa, reżysera oraz dyrektora teatru, siedział na skraju sceny ze opuszczonymi luźno nogami. Wyglądał na strapionego, jakby jego ramiona dźwigały kilka ton.

 - Kochani - powiedział drżącym głosem, co było do niego niepodobne - Musimy...

Przetarł dłonią twarz, i zamknął oczy, po policzkach zaczęły płynąc mu łzy.

- Musimy odwołać jutrzejszy spektakl...pojutrze też.- głos mu się załamał- I wszystkie inne. Bankrutujemy...Przepraszam Was

Wszyscy zgromadzeni aktorzy byli w ogromnym szoku. Cisza, która panowała w tej ogromnej sali była przytłaczająca, nie mogłam tego dłużej znieść.

- Jak to musimy odwołać spektakl i rozważyć zamknięcie teatru? - przyglądałam się z niedowierzaniem dyrektorowi tego miejsca, w którym spędziłam ostatnie kilka lat. Całe swoje serce wkładałam w pracę tutaj i to nie mogło się przecież tak nagle skończyć. Czekałam aż powie, że to tylko taki żart i mam wracać na próbę, ale nic takiego się nie wydarzyło. Mężczyzna z poważną miną patrzył mi prosto w oczy, chcąc uświadomić mnie, że wcale nie żartuje.

- Nie mamy funduszy - powiedział smutnym głosem. To nie tylko dla mnie było wyjątkowe miejsce. Tom, właściciel tego teatru poświęcił pół swojego życia żeby stworzyć przyjazne miejsce dla aktorów, którzy pragną rozwijać swoje umiejętności.

- Jakim cudem nie mamy funduszy? - zaskoczył mnie tym. Do dzisiaj byłam przekonana, że to miejsce świetnie prosperuje. - Przecież biletów na spektakle nie można było dostać kilka miesięcy przed wydarzeniem - zauważyłam.

- To nie wystarcza na utrzymanie teatru. Sponsor się wycofał, a nowy nie zgodził się na poprzednie warunki. - Tom ściągnął okulary, a następnie potarł twarz. Widziałam, że ta sytuacje go załamała. - Nie mam już pomysłu, przepraszam.

- Nie możemy się tak poddawać - Byłam zdeterminowana do tego, żeby zacząć działać. Nie chciałam pożegnać się z tym miejscem. Miałam świadomość, że jeżeli w tym momencie nie uratujemy teatru to za jakiś czas już nie będzie do czego wracać. Konkurencja na rynku była ogromna, więc każdy tylko czekał na pozbycie się jej, aby przyciągnąć większą publikę do siebie.

- Zacznij lepiej myśleć o czymś dla siebie. Powinnaś się teraz skupić na sobie oraz Emmie, znaleźć jakieś inne miejsce, bo ja nie mam wyjścia. - Po naszej rozmowie wróciłam lekko przybita do domu tą całą sytuacją. Byłam jedyną osobą, która utrzymywała dom, więc musiałam mieć jakiś dochód, który zapewni mi oraz mojej córce godne życie. Nie mogłam pozostać bez pracy i liczyć na cud, że teatr zacznie za jakiś czas ponownie działać i przynosić zyski. Tak naprawdę to pierwszy raz od bardzo dawna nie miałam pojęcia co powinnam zrobić. Nic mi nie przychodziło konkretnego do głowy. Przez pół wieczora siedziałam przed kartką papieru i próbowałam zapisać sobie jakie mam możliwości. Po kilku godzinach zorientowałam się, że nadal na nic sensownego nie wpadłam. Chciałam najpierw poszukać czegoś w zawodzie, a dopiero później zacząć szukać czegokolwiek, co tylko przyniesie mi jakiś dochód. Byłam tak zdesperowana, że nawet zdecydowałam się do napisania wiadomości do jednego z moich przyjaciół. Adam był jednym z reżyserów, pracujących przy serialach oraz filmach. Co prawda branie udziału w takich projektach nie było szczytem moich marzeń, ale aktualnie nie pozostawało mi nic innego, nie mogłam wybrzydzać.

Rola życia. Bracia Ward. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz