Historia o tym jak ćpaliśmy dragi ze sklepiku za 2 zł
Pewnego dnia Hubert kupił takie drażetki za 2 zł w szkolnym sklepiku. Tak mu po nich odwaliło że ja z Justyną też spróbowałyśmy. Powiem tak... Niezła faza. Od tej pory nazywamy to dragami i kupujemy to w hurtowych ilościach. Ale od jakiegoś czasu nie sprzedają ich :(
Ale!
Ostatnio znalazłam w szafce taki proszek (Też ze sklepiku!!) który każdy w szkole nazywa marihuaną. Leżał tam ze 2 lata. Jak zaprosiłam Hubsa i spróbowaliśmy to miałam wrażenie że mnie rozsadziło w nocy 😀🔫