Na skraju Londyńskiej ulicy, sierociniec Wool's był niezwykle rzadko odwiedzany przez ludzi z zewnątrz.Tom przesunął sie na swoim twardym, zszarzałym materacu, próbując zminimalizować ból w brzuchu.
Po ostrym spotkaniu z jednym z chłopców, skończył na zimnych płytkach wspólnej łazienki. Jak najszybciej prześlizgnął sie do swojego pokoju, chcąc pozostać niezauważonym przez panią Cole. Od zawsze chciał być samodzielny i nie polegać na innych. Pokazywanie słabości było tym, czym gardził.Dzisiejszy poranek wpuścił przez popękane przez magię okno, promień złotego światła prosto w oczy chłopca. Skrzywił sie i wstał na pierwszy posiłek. Podchodząc do szafy, zatrzymał sie nagle słysząc szybkie kroki i podekscytowane piski młodszych dzieci. Zmarszczył nos w zdezorientowaniu, a potem jego oczy rozjaśniły sie w zrozumieniu - ktoś odwiedził sierociniec.
Tom szczerze nienawidził tych rzadkich momentów, w którym siedział z dala od innych w pokoju zabaw, patrząc na zdenerwowane i uśmiechnięte dzieci. To tak żałosne, jak próbowały płakać aby zdobyć współczucie i zostać zabranym do nowego domu.
Na Toma nigdy nikt nie patrzył, nikt go nie chciał.
Tom stracił nadzieję.Mogło to być spowodowane wcześniejszymi obelgami jakie opiekunka obdarzała każdego przyszłego rodzica. Uważała, że chłopiec miał diabelskie umiejętności, krzywdził i niszczył wszystko gdy tylko zabierała go do zniszczonej szopy aby go ukarać. Krew zastygała jej z każdym spojrzeniem chłodnych błękitnych oczu.
Teraz siedział skulony jak najdalej od drzwi z których lada chwila wyjdzie gość. Otworzył swój notes z pustymi żółtymi stronami, chwytając zniszczony ołówek, chcąc dokończyć ostatni szkic rysunku.
Sam nie widział kiedy tak bardzo pochłonęło go ilustrowanie myśli na kartkach. W późną wiosnę natknął sie na pusty notes koło pokoi personelu, a w tym samym dniu sprytnie ukradł ołówki małej Jones. "Nie potrzebowała tego tak bardzo jak on. Nie zasługiwała"- tak mówił.Kroki rozległy sie po wąskim korytarzu, i po chwili w drzwiach stanął młody mężczyzna wraz z panią Cole.
"Nie mogę sie nadziwić że adoptuje Pan jedno z naszych podopiecznych w tak młodym wieku. Ile ma pan lat jeśli mogę?.."
"19 proszę Pani, czy mogę sie rozglądnąć?"
"Naturalnie.. Tak młody i przystojny mężczyzna..." - ostatnie słowa nie dotarły do przybysza, gdy ten szybko oddalił sie od wścibskiej kobiety.
Wszystkie młode oczy świeciły na jego widok, uważając go za swojego przyszłego rodzica. Kilka dzieci zaczepiało, pytając czy zabierze je do domu, próbując wymusić płacz."Żałosne" -pomyślał Tom, rozmazując palcem skruszony grafit z papieru.
Cień przysłonił drogę do światła nad nim i zanim zdążył pomyśleć usłyszał ciepły, lekko szorstki głos. Jego palce rozluźniły nacisk na ołówku a po plecach przeszedł ciepły podmuch magii. Jakby cała ta magia rozchodziła sie falami i dotykała go chcąc wymusić uwagę. Uległ jej i uniósł zaciekawiony głowę.
Jego oddech sie zatrzymał.
Mężczyzna stał tak blisko, jego twarz skrzywiła sie lekko w zdumieniu, a oczy skierowane były w zupełnie innym kierunku, niż Tom sie spodziewał, ale nie to go to nie obchodziło.
Jego oczy.
Miał takie śliczne oczy. Zieleń, czysta i dzika.
Chłopiec zamrugał zakłopotany gapieniem się na pięknego mężczyznę i prawie podskoczył gdy drugi zadał ponownie pytanie. "Czy ktoś ci mówił jak cudowne są twoje prace?"
Riddle zignorował swoje przyspieszone serce odpowiadając "Nie, ja tylko spędzam tak czas"
"Oh jak masz na imię?"
"Thomas Riddle proszę pana"
"Ja jestem Harry Potter. Czy chciałbyś pójść ze mną?"
Do Toma dopiero dotarło to, z jaką uwagą pozostali w pokoju patrzyli na tę wymianę zdań. Bill odwrócił się do kolegów szeptając coś o błędnym wyborze, a Pani Cole opamiętując sie, zaczeła znowu gadać podchodząc " Proszę Pana to nie jest dobry chłopak, będzie sprawiał problemy i niszczył-"
"Wybieram go" powiedział pospiesznie z lekkim zdenerwowaniem.
Opiekunka zamruczała coś do siebie chwytając dość brutalnie chłopca za rękę, wyciągając z pokoju. Nie zdążył zabrać swoich rzeczy.. "Pani Cole ja-"
"Cicho Riddle, natychmiast sie spakuj i zaraz mam cie widzieć przy wejściu"
I został sam na korytarzu.
CZYTASZ
Meaning Of Love
FanfictionGdzie Tom zostaje adoptowany, nie wiedząc jakie zmiany to wyrządzi dla świata.