Erwin właśnie jechał pod komendę spotkać się z Capelą, by obgadać kilka spraw. Wjechał na parking przed budynek oczywiście źle parkując. Wyszedł z pojazdu i podszedł do mężczyzny, który już na niego czekał.- Hej Dante. - przywitał się siwowłosy.
- Hej. Co chcesz? - od razu spytał.
- Chciałem pogadać na temat poszukiwania Carbo. Możemy wejść do środka? - czarnowłosy pokiwał głową.
Przed wejściem jeszcze go przeszukał po czym weszli do głównego biura. Usiedli i siwy zaczął mówić.
- Jest Grzesiek? - drugi mężczyzna spojrzał się na niego dziwacznie.
- Nie mówiłeś, że jesteś tu, by porozmawiać o poszukiwaniu Carbo? - zaciekawienie było wypisane na jego twarzy.
- Tak, ale to później. Więc? - usadowił się wygodniej na krześle.
- Jest na górze w biurze i przegląda dokumenty. - westchnął cicho.
- Więc dlatego mi nie odpowiada. - złapał się za podbródek.
- Erwin, wiem, że jesteście razem, ale jakby coś było nie tak to bym do Ciebie zadzwonił i poinformował. - rzucił mu łagodne spojrzenie.
- Wiem, ale i tak chcę się upewnić. Mogę do niego pójść? - zapytał, wstając z krzesła.
- Nie wiem. Siedzi tam już z kilka godzin i nie wycho.. - Knuckles mu przerwał.
- Kilka godzin?! I nie byłeś sprawdzić co u niego?! - mężczyzna wybiegł w pośpiechu z pomieszczenia.
Wbiegł na górę i skierował się do biura Montanhy. Szybko wszedł przez drzwi. Pierwsze co zauważył to mężczyzna leżący na biurku w bardzo niewygodnej pozycji z ciemnymi worami pod oczami. Stos rozwalonych papierów leżał na meblu.
Młodszy podszedł do Gregorego i delikatnie potrząsnął jego ramieniem.
- Grzesiu. Wstawaj. - starszy powoli otworzył ociężałe powieki.
- Erwin? Co tu robisz? Dlaczego jesteś w moim biurze i kto Cię wpuścił? - brązowowłosy ziewnął, podnosząc się z biurka i rozciągając się.
- Wpuścił mnie Capela. Nie odzywałeś się i trochę byłem zmartwiony, więc przyszedłem sprawdzić co z tobą. - policjant uśmiechnął się lekko, pociągając siwego na swoje kolana.
- Oo. Czy wielki gangster i szef mafii bał się o mnie? Jak słodko. - zaśmiał się i pocałował krótko jego policzek.
- Ale masz wory. Skończ już na dzisiaj i chodźmy do domu spać. - złapał jego policzki w swoje dłonie, ignorując wypowiedź wyższego. Brązowooki wtulił się w nie.
- Mam jeszcze dużo pracy. Idź sam. Wrócę gdzieś za 3 godziny. - uśmiechnął się lekko.
- Nie ma opcji! Tak robiąc się przepracujesz. - krzyknął, zaniepokojony jego oddaniem policji. Prawie całe dnie i noce siedzi na służbie.
- Ehem. - kaszlnął Capela, który wszedł przez drzwi. - Nie chcę wam przerywać, ale Erwin musisz już wychodzić. Na komendę zaraz przyjeżdża Andrews i nie chcę, żeby Cię tu zobaczył i robił aferę, że wpuszczamy tu terrorystę.
- Zaraz wyjdę, ale Dante przemów mu do rozumu, że to niezdrowe, żeby zostawał dłużej na służbie. - wstał z policjanta i podszedł do czarnowłosego.
- Już mu to mówiłem, ale się uparł. Jak ty go nie przekonasz, to nikt go nie przekona. A teraz chodź. - wyszedł z biura.
- Nie siedź za długo i wróć jak najszybciej. - dał mu jeszcze szybkiego całusa i wyszedł za Capelą.
~Następny dzień~
Knuckles właśnie był na ZS, rozmawiając z pracownikami, kiedy zadzwonił jego telefon.
- Halo? - odebrał, nawet nie patrząc, kto dzwoni.
- Erwin, Grzesiek jest w szpitalu. - odezwał się Capela.
Siwemu tyle wystarczyło, by się rozłączyć i jak najszybciej wsiąść do swojego samochodu, jadąc na szpital. Po kilku minutach zaparkował na parkinku i wleciał jak strzała do budynku. Przy wejściu czekał już na niego czarnowłosy.
- Gdzie on? - zapytał zdyszany.
- Chodź. - poszli do holu, gdzie były prywatne sale i weszli do jednej z nich.
Pastor zobaczył na szpitalnym łóżku nie śpiącego, leżącego policjanta, który miał podłączoną kroplówkę. Młodszy podszedł do mężczyzny i usiadł obok niego na krześle.
- Co się stało? - zapytał czarnowłosego, dalej patrząc na swojego chłopaka.
- Przepracowanie. - to jedno słowo i zachowanie Knucklesa od razu się zmieniło. - Ty jesteś nienormalny?! Mówiliśmy Ci, żebyś ciągle nie pracował, bo takie coś się stanie! Ty jak zawsze swoje!
Erwin krzyczał na starszego przez dobre pięć minut, aż wstał z siedzenia. Nikt mu nie przerywał. W końcu się uspokoił i znowu przemówił.
- Przez nastepne dwa tygodnie nie idziesz do pracy i siedzisz w domu. - posłał wściekłe spojrzenie wyższemu i zwrócił się do Capeli. - Dasz radę coś z tym zrobić?
- Jasne. I tak miałem mu dać zwolnienie. Nie wiem tylko, czy na dwa tygodnie się Andrews zgodzi. Pójdę się z nim spotkać i wrócę, lub zadzwonię. - wyszedł z pokoju, zostawiając mężczyzn samych.
Knuckles usiadł z powrotem, nie mówiąc nic. Siedzieli w ciszy. Siwy przeglądał coś w telefonie, a brązowowłosy patrzył na niego. Starszy się w końcu odezwał.
- Erwin. - niższy nawet na niego nie spojrzał. - Erwin, przepraszam. Odezwij się, proszę. Erwinku. Erwiś. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Zostanę w tym domu tyle ile chcesz, ale się nie gniewaj. - złapał go za dłoń i ją lekko ścisnął.
- Ehh. - westchnął cicho i odwzajemnił uścisk na ręce. - Ty naprawdę jesteś taki uparty. Za ile możesz wychodzić?
- Dopiero jutro. - siwy pokiwał głową.
Telefon pastora zaczął wibrować. Mężczyzna odebrał połączenie.
- Alex zgodził się na 10 dni. - złotooki tylko powiedział szybkie "okej" i się rozłączył.
- Masz zwolnienie na 10 dni. - Montanha pokiwał głową.
Siwy posiedział jeszcze kilka godzin z policjantem, ale musiał już wracać. Dał Gregoremu buziaka na pożegnanie i wyszedł.
~Następny dzień~
Dwóch mężczyzn już wróciło do ich domu. Usiedli razem na kanapie. Starszy położył głowę na kolana młodszego, owijając ręce wokół jego talii. Siwy zaczął przeczesywać jego włosy, włączając telewizor i zostawiając go na losowym kanale.
Po kilku minutach Knuckles usłyszał ciche chrapanie. Spojrzał w dół, widząc śpiącego brązowowłosego. Uśmiechnął się lekko i ucałował go w czoło. Chciał wstać, żeby mu nie przeszkadzać, ale gdy już się podnosił, ręce starszego mocniej owinęły się wokół mężczyzny. Wyższy mruknął zdenerwowany. Siwy zaśmiał się lekko i dalej przeczesywał włosy bruneta. Po kilku minutach również on zapadł w sen.
------
Ale mnie długo nie było. Przepraszam za nieobecność, ale nie miałem weny, pomysłów i siły oraz chciałem odpocząć trochę.
Może teraz będzie wiecej książek, ale nie obiecuję.
Mam nadzieję, że się spodobało <3.
CZYTASZ
Przepracowanie - Morwin
FanfictionUzależnienie Montanhy od pracy policjanta przerasta już wszystko i w końcu widać tego konsekwencje. ------ Erwin i Montanha już są ze sobą.