To Ty

2 1 0
                                    



Otworzyłam oczy, wyrwana z głębokiego snu, za sprawądobiegających do mnie odgłosów. Ulice spływały deszczem, któryścierał brud niczym gąbka. Wpatrując się w cienie mijającychmnie niemych sylwetek, zastygłam w bezruchu. Moje ciało ogarnąłbezwład, nie przeszkadzała mi wilgoć, ani nawet przeszywającychłód. Czułam natomiast bezlitosny głód odbierający mi siły.
Nie pamiętałam jak znalazłam się na kamiennym moście, byćmoże zasłabłam w drodze do miasta, a ktoś zostawił mnie tutaj,licząc że otrzymam pomoc. Ludzie przechodzili obok bez większegozainteresowania, ich twarze były rozmazane, interesował ich jedyniedeszcz, przed którym starali się bezskutecznie uciec.
Z czasemostrość mojego wzroku zaczęła ulegać poprawie. Zauważyłam, żewiększość osób która mnie mija, patrzy na mnie z niechęcią,choć byli też tacy, którzy woleli odwrócić wzrok, nie chcączaprzątać sobie głowy jakimś na wpół martwymżebrakiem.
Zakryłam dłonią zdarte kolano, czując nieprzyjemnepieczenie.
Wciąż nie przestałam szukać wzrokiem kogoś, ktozechciałby mi pomóc... Zamiast tego napotykałam jedynienieprzychylne spojrzenia. Szczególnie bogate kobiety zdawały sięurażone moim widokiem, w przeciwieństwie do nich nie posiadałamdrogich sukni, a moje ubrania były postrzępione. Byłam więcgorsza, na co wskazywała ich odraza w oczach. Najwyraźniej teżzdążyły już zrównać mnie z brudem toczącym się po ulicach.Nawet mężczyźni w mundurach nie kryli swojej niechęci, niektórzymijając mnie pluli mi pod nogi.
Kim byłam? Odpowiedź brzmi-nikim.

Odbardzo dawna żyłam bez dachu nad głową, podróżując z miasta domiasta, musiałam też kraść, by przeżyć. Po wielu dniach nędznejtułaczki, opuściły mnie wszelkie siły. Nie miałam rodziców, anirodziny. Byłam zdana wyłącznie na siebie, choć może w większymstopniu na litość innych.
Zdołałam usiąść, niestety towszystko, co mogłam zrobić w tym stanie. Oparłam plecy o barierkę,ze spuszczonym wzrokiem szukając w myślach ucieczki od mnożącychsię nieprzychylnych spojrzeń. Ulewa przybrała znacząco na sile,tak więc już nikt nie miał czasu mijać mnie powolnym krokiem.Kuląc się, zaczęłam słyszeć gromki tupot, a wraz z nim głosyrodziców nawołujących swoje dzieci.
Liczyłam, że ktośwyciągnie do mnie rękę, jednak mijały kolejne minuty, a na mojejdrodze nie pojawił się dosłownie nikt, kogo interesowałby mójlos. Pozostało mi czekać na nieuchronnie nadchodzącą śmierć.Zaczęłam płakać, zmęczona swoją bezradnością, która szarpałai dusiła mnie, niczym gruba lina owinięta wokół mojej szyi.
Nagle usłyszałam nowe głosy. Z trudem uniosłam głowę, trzęsącsię z zimna. Zauważyłam dwóch mężczyzn, wyglądało na to, żewracali z jakiegoś festynu. Jeden z nich, ubrany był w brązowąkoszulę, podobną do tych noszonych przez bogatych handlarzy, atakże wąskie, ciemne spodnie. Moją szczególną uwagę przykułaszklana butelka, którą trzymał w dłoni. Jego towarzysz niewyróżniał się z tłumu jakoś specjalnie pod względem ubioru,był za to przystojny i pewnie otaczało go grono kobiet.
Rozumiałam, że są wyraźnie pijani, na co wskazywał ich dośćchwiejny krok, poprzedzający głośną rozmowę. Do moich uszudotarły śmiechy, a wraz z nimi nieprzyjemne komentarze rzucone wmoją stronę. Odwróciłam wzrok. Chciałam by już sobie poszli,jednak najwyraźniej postanowili pomęczyć mnie swoją obecnością.Przez jakąś chwilę stali w niewielkiej odległości, ichspojrzenie budziło mój lęk. Wkrótce postanowili podejść bliżej.

-Jesteś dziewicą?!- Spytał jeden z nich.
Nie mogłam wydusić zsiebie choćby słowa, gdyż głód sprawił, że nie miałam na tosiły. Drżąc ze strachu, zignorowałam ich gadanie, lecz to byłbłąd.
- Pytałem kurwo, czy jesteś dziewicą?!- Warknąłbrunet, rozbijając butelkę o barierkę mostu, która rozleciałasię tuż nad moją głową.
Nieoczekiwanie wyciągnął zkieszeni ostry nóż. Mój strach zdecydowanie rozbawił jego kolegę,gdyż blondyn postanowił nagrywać całe zajście swoją drogązabawką. Nienawidziłam bogatych, rozpieszczonych ludzi, to właśnieoni zawsze patrzyli na mnie z góry.
- Nie bardzo mnie toobchodzi, założymy gumę, przynajmniej nic nie złapiemy.-Powiedział drugi, szturchając w ramię swojego towarzysza.
Wciążnie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, owładnęła mnąprawdziwa panika, czułam jak moje serce znacząco przyśpiesza.Kątem oka dostrzegłam garstkę ludzi- strażników. Spojrzałam wich kierunku błagalnym wzrokiem, licząc na jakiś ratunek z ichstrony. Nie przyniosło to żadnego rezultatu, co więcej... Zaczęliprzyglądać się całej tej sytuacji, nie zamierzając nawet kiwnąćpalcem, do tego drwiąc ze mnie pod nosem.
Zrezygnowałam, widząc,że nawet oni nie zamierzali mi pomóc, czerpiąc chorą przyjemnośćz mojej krzywdy.
Na moście pojawiło się jeszcze paruprzechodniów, ale ci także postanowili nie reagować. Zauważyłam,że mieli na sobie długie, czarne płaszcze, a wraz z nimi okryciagłów, które kształtem przypominały okrągłe kapelusze. Ichtwarze były zasłonięte przez wysokie kołnierze, widziałamjedynie ich oczy. Wiedziałam, że nikt z obecnych tu osób, nieodważy się wyjść z tłumu, szczególnie w obecności straży.
Miałam nadzieję umrzeć na zawał, albo w inny, najlepiejnatychmiastowy sposób.
Po chwili na moście ponownie zaczęłorobić się tłoczno, oprócz pojedynczych sylwetek, zaczęło tuwracać naprawdę sporo ludzi, którzy najwidoczniej zapomnieli odeszczu, przed którym uciekali zaledwie kilka minut wcześniej. Cośwywołało zamieszanie wśród tych wszystkich osób, ja jednak niezwróciłam na to większej uwagi, moje oczy były zwrócone terazwyłącznie na pijanych mężczyzn, którzy wyraźnie zamierzali mnieskrzywdzić...
Jeden z nich zaczął już rozpinać swoje spodnie,czułam bijący od niego wstrętny zapach alkoholu- zrobiło mi sięniedobrze.
Z całych sił próbowałam wstać, ale chwiejne nogiodmawiały mi posłuszeństwa. Zacisnęłam mocniej wargi, pewnatego, iż kolejny raz nie zdołam powstrzymać nadchodzących łez.
-Zmuszę cię suko, będziesz skomleć jak pies!
Uniósł rękęponad głowę, trzymając w niej drogi, skórzany pasek, zrobił totak wolno, że zdążyłam uważnie przyjrzeć się połyskującej,metalowej sprzączce, którą najpewniej zamierzał wyrządzić midodatkowo więcej bólu.

Najbardziej Popieprzona Historia Miłosna EverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz