Aaron
Patrzyłem jak Pauline powoli przetwarza wszystko co jej wcześniej powiedziałem. Tym razem wyznałem jej wszystko, nie zataiłem nawet zdjęcia... ani pocałunku z Indigo na lotnisku. Jednak ona była w zbyt wielkim szoku by czepiać się konkretnie tej jednej rzeczy. I wcale się jej nie dziwiłem. Dla mnie to również było ciężkie do zrozumienia. Dopiero teraz po ułożeniu tego wszystkiego w głowie, zdałem sobie sprawę, że za tym kryje się coś więcej. Ta cała historia ma jakieś drugie dno. I aby odkryć prawdę, muszę poznać ją w całości.
- To co chcesz teraz zrobić? - spytała a jej głos nie wyrażał żadnych emocji.
- Sam nie wiem. To wszystko jest jakieś dziwne i skomplikowane. Dziwne zachowanie Indigo, to zdjęcie i jeszcze przesłuchanie. Ta sprawa na pewno nie dotyczy tylko nas.
- Masz rację. Nie dotyczy.
- Ale...
- Choć coś ci muszę wyjaśnić.
Poszedłem za nią wzdłuż hotelowego holu aż doszliśmy do drzwi. Za nimi stał już zaparkowany jej samochód. Pauline podeszła do niego i złapała klamkę. Ale w tej samej chwili zawahała się i jeszcze raz na mnie spojrzała.
- To co ci pokażę zmieni całe twoje dotychczasowe życie. Jesteś na to gotowy?
- Ja... jestem. - powiedziałem i wsiadłem razem z nią.
Ruszyliśmy w tę ciemną noc oświetleni jedynie blaskiem księżyca.
Indigo
- Jesteś pewien, że to już blisko? Czemu nie mogliśmy wyjść po prostu frontowymi drzwiami?
- Bo po pierwsze, na pewno stoją tam już strażnicy a po drugie, mimo braku prądu drzwi zawsze są blokowane. Takie zasilanie awaryjne.
- To dlaczego...
- Wszystkie drzwi o których wiedzą. Trochę pozwiedzałem i są tu ukryte drzwi, gdzieś w północnej części. Stamtąd na pewno się wydostaniemy.
Biegliśmy coraz szybciej, ciągle skręcając. Czułam się jakbym miała uciec z labiryntu. Tutaj wszystke ściany miały ten szaro-bordowy kolor, i w żadnym z nich nie było okien. To uświadomiło mnie że nadal jesteśmy pod ziemią.
- To tutaj. - krzyknął 23.
Wbiegliśmy do małego pomieszczenia w którym kiedyś prawdopodobnie był jakiś schowek. Stało ta wiele wysokich regałów na których leżało mnóstwo pudeł i kartek. Xander odsunął jedną z nich, za którą znajdowały się drzwi. Zwykłe drewniane drzwi, z prętem w miejscu gdzie powinna być klamka. Bez zastanowienia wbiegliśmy do środka. Ciemny tunel ciągnął się w nieskończoność aż w końcu kilka kilometrów od nas przez sufit przebijało się słabe światło księżyca. 23 podniósł mnie, i udało mi się otworzyć wieko. Wypchnął mnie na zewnątrz a sam z moją pomocą wspiął się w górę. Gdy już oboje byliśmy na zewnątrz rozejrzeliśmy się na zewnątrz. Prawdopodobnie znajdowaliśmy się w środku lasu. Bardzo gęstego i ciemnego lasu. W innym wypadku może bym się bała. Ale nie teraz. Cała żyłam teraz myślą, że w końcu jestem wolna.
Aaron
Po kilku minutach dojechaliśmy pod rezydencję, zamieszkałą przez jej rodziców. Pauline otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Byłem gotowy już ruszyć tak dobrze mi znanym korytarzem w stronę salonu, ale ona złapała mnie za ręke i poprowadziła w stronę piwnicy. Zeszliśmy po schodach w milczeniu. Już miałem ją zapytać o co chodzi, kiedy nagle zapaliło się światło.
Znajdowaliśmy się w jasnym i dużym pomieszczeniu wyglądającym trochę jak biuro połączone z gabinetem terapeuty co wskazywało biurko i ułożone wokół niego na planie koła sofy.
Na jednym z nich już ktoś siedział. Kiedy zobaczyłem kto to moje serce na chwilę przestało bić. Odwrócony w moją stronę plecami mężczyzna przypominał mi kogoś zbyt mocno. Przez to nie zauważyłem dwóch innych postaci z którymi rozmawiał. Ku mojemu zdziwieniu była to Charlote i... nie, to nie mógł być. A jednak. Wszędzie poznałbym te oczy. Stałem właśnie oko w oko z ojcem Pauline. Przepraszam, ze zmarłym ojcem Pauline. Kiedy oni spojrzeli na mnie, mężczyzna siedzący tyłem na chwilę znieruchomiał i odwrócił się w moją stronę. I wtedy mnie zmroziło.
- Witaj Aaronie.
- Witaj ojcze - zdołałem wydukać zszokowany.
CZYTASZ
Iluzja
Science FictionŚwiat otrząsnął się po Wielkiej Wojnie Kontynentalnej. W sektorach panuje spokój. Wszyscy żyją szczęśliwie. Czyżby? Dziewiętnastoletnia Indigo jest jedną z Odpornych. Zna prawdę i trzeba ją uciszyć...