9. Oknem?

38 8 2
                                    

Siedziałyśmy chwilę w ciszy, kawałek od drzwi, nie bardzo wiedząc co mamy teraz zrobić. Zawieruszenie na korytarzu po chwili się uspokoiło, jednak nikt nie przyszedł otworzyć nam drzwi. Spojrzałyśmy po sobie, po czym westchnęłam.

-Wychodzimy oknem? -Zaproponowałam, podchodząc w wybrane miejsce. Odchyliłam firankę i wyjrzałam na zewnątrz.

-Żartujesz sobie tak? -Spytała Karolina, unosząc brwi. 

-Nah, kiedyś mój były wyrzucił stąd kota i przeżył. -Wzruszyłam ramionami, otwierając okno. -Zerwaliśmy potem. -Dodałam z grymasem na twarzy. Jedyny związek w moim życiu był bardzo poważnie nieudany. Ale były to dawne dzieje i raczej nad tym już nie myślałam. -Można zejść kawałek po rurze, potem przejść na krzak winogron, bo rośnie na stelarzu. -Powiedziałam, wychodząc na parapet.

-Mi się wydaje, czy Ty nie robisz tego pierwszy raz? -Spytała czarnowłosa. Spojrzałam na nią, po czym na Marikę, która niezręcznie podrapała się po głowie.

-Zdażyło mi się tutaj zamknąć Monikę już parę razy... -Mruknęła, odwracając wzrok. Karolina spojrzała na nią z miną typu "Marika co do jasnej", a w tym czasie ja wychyliłam się i złapałam za mocowanie rury do ściany. Szybko znalazłam się na niej, opierając stopy o mocowanie niżej. Zejście niżej zajęło mi nieco dłużej, bo mocowania wcale nie były tak blisko, jednak już chwilę później, schodziłam wygodnie między rosnącym krzakiem winogron. 

Zaraz za mną schodziła Karolina, której uważnie pilnowała Marika, aż ostatecznie wszystkie trzy stałyśmy na ziemi. 

-W ogóle mój były dziwny był. -Stwierdziłam bardziej do siebie, wpatrując się w okno na piętrze z którego właśnie wyszłyśmy. -Nie umiał rozpalić ogniska, a to przecież podstawowa wiedza. -Mruknęłam. 

-Czy wy właśnie wylazłyście z okna na górze? -Spytał Marcin, na co wszystkie na niego spojrzałyśmy. Patrzył na nas z wysoko uniesionymi brwiami, stojąc obok wejścia do domu. 

-Nie zadawaj niepotrzebnych pytań. -Powiedziała Marika, mijając mnie i ruszając w jego stronę. 

-Ale... -Zaczął, blondynka mu jednak przerwała.

-Widziałeś kto wchodził do domu jakieś pół godziny temu? -Zapytała, stając już obok niego. Z Karoliną również tam podeszłyśmy, chcąc się dowiedzieć.

-No, jakiś starszy typ. A co?

-Przedstawił się? Jak wyglądał? -Marika ponownie spytała, na co ten spojrzał na nią z zmrużonymi oczami. 

-Przedstawił się jako Leland Bishop, ale uśmiechnął się przy okazji jakby był z tego bardzo dumny, dziwne to było. -Marcin wzruszył ramionami. -Powiedział, że jest przełożonym, pokazał dokument i poszedł na górę. No, a wyglądał jak typowy żołnierz no. Wysoki, umięśniony, w mundurze, blizny na twarzy, krótkie szare włosy i krzywy nos. -Opisał. -A po co wam to w sumie?

-Małe zamieszanie na górze zrobił, nie ważne. -Wzruszyłam ramionami. -Wszyscy żyją, więc chyba jest git. -Mruknęłam. Zmarszczyłam nagle brwi, orientując się, że nie mam nic w dłoniach. A był to stanowczo zły znak. -Dziewczyny, zostawiłam teczkę na górze. -Powiedziałam.

-Monika. -Marika spojrzała na mnie z dezaprobatą. -MONIKA. 

-Musimy po nią wrócić, zanim oni ją znajdą, bo się dowiedzą. -Powiedziała Karolina. -Po za tym tam jest nasza lista. 

-Co, o co chodzi? -Marcin zmarszczył brwi. 

-Marcin, chodź na chwilę! -Krzyknęła mama z głębi domu, na co nasz brat wywrócił oczami, ale grzecznie się zawinął i poszedł do salonu. My za to spojrzałyśmy po sobie i zgodnie stwierdziłyśmy, że po teczkę trzeba wrócić.

Starscream and the boysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz