I

71 4 0
                                    

Był styczeń. Chłopcy postanowili, że spotkają się po lekcjach na placu broni. Wszyscy się zgodzili. Aktualnie, ich nauczyciel wybierał jedną osobę do odpowiedzi. Na ich szczęście, nie był to żaden z nich. Po ostatniej lekcji, Boka ustalił żeby wszyscy pojawili się na placu broni o 2 (po południu, była u nich 11).

Time skip

Do godziny 2 brakowało tylko ok.30 minut, wszyscy powoli się zbierali na placu broni. Kiedy Czele myślał, że są już wszyscy, Boka nie zauważył jednej osoby, która zawsze na nich czekała i była zawsze pierwsza na placu broni. Boka i Czonakosz powiedzieli, że pójdą do jej domu i przyprowadzą ją. Kiedy dotarli pod kamienice Gyè, zobaczyli cień czegoś, raczej osoby. Odrazu rozpoznali, że była to fiołkowooka, która najprawdopodobniej siedziała nad ksiażkami z pracą domową. Jako iż blondynka mieszkała na parterze, zapukali w szybę jej pokoju, na co Gyèmant obróciła krzesło w stronę okna. Uśmiechnęła się na widok chłopców i pomachała im lekko dłonią co odwzajemnili. Dała im sygnał, że zaraz do nich zejdzie, więc chłopcy czekali cierpliwie.

Pov. Gyèmant

Szybko pobiegłam na przedpokój ubrać buty, chciałam już krzyknąć, że "wychodzę!", ale zapomniałam, że mieszkałam sama. Szybko wyszłam do Boki i Czonakosza któzi przywitali się ze mną uśmiechem. Chłopcy nie wiedzieli, że mieszkam sama, myśleli, że mieszkam z rodzicami lub z babcią. Ale się mylili, mieszkam sama.
-Witaj Boka, Witaj Czonakosz!-pomachała im
-Cześć Gyè-odpowiedzieli w tym samym czasie chłopcy.
-to co, idziemy?
-jasne!
Po drodze na plac broni, rozmawiałam z chłopakami o różnych rzeczach. Kiedy dotarliśmy pod furtkę placu broni, usłyszeliśmy dosyć głośne rozmowy. Kiedy Boka otworzył furtke i przepuścił mnie pierwszą. Oczywiście, mówiłam mu żeby szedł pierwszy no ale się uparł TnT. Jak weszliśmy na plac broni, wszystkie rozmowy ucichły i wszystkie spojrzenia wylądowały na naszej trójce.
-były korki na drodze!
-pieszo? Korki?
-yhm!-przytaknęłam
-coś wam nie wierzę....-odezwał się Kolnay
-to uwierz
Graliśmy w palanta, rozmawialiśmy itp.
-ej, Czele
-no?-odwrócił się w moją stronę
-która godzina?
-w pół do 5, czemu?
-muszę już iść-wytłumaczyłam się
-odprowadzę cię-powiedział Boka
-nie musisz, dam radę
-nie przekonasz mnie do zmiany zdania Gyèmant-uśmiechnął się lekko do mnie
Popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem, na co Czele, Czonakosz i Kolnay zaczęli się śmiać, więc zwróciłam wzrok ku nim, na co natychmiast przestali się śmiać. Pożegnałam się z nimi i zaczęłam odchodzić zapominając, że Boka miał mnie odprowadzić.
-Hej! Gyè, zaczekaj!-krzyknął Boka
-Hm?-stanęłam i czekałam aż chłopak do mnie podejdzie
Kiedy chłopak do mnie podszedł, wznowiliśmy trasę do mojego domu. Na nasze nieszczęście, zaczął padać deszcz. Więc szybko pobiegliśmy pod mój dom.
-dzięki, że mnie odprowadziłeś-pocałowałam go w policzek na wyraz wdzięczności, ale potem zorientowałam się co zrobiłam i szybko pobiegłam do domu. Przez okno zobaczyłam, że Janosz jeszcze ram stoi, ale po chwili odchodzi.

Pov. Boka
Stałem jeszcze chwilę pod domem blondynki, ale po chwili odeszłem wracając spowrotem na plac broni.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Wybaczcie mi za jakieś niepoprawnie napisany wyraz, ale poprostu robię ten rozdział na szybko.
Nastepny rozdział najprawdopodobniej pojawi się w sobotę w godzinach wieczornych lub nocnych, ponieważ wyjeżdżam na wymianę szkolną (tak zwanego Erasmusa) na Węgry i będę miała 14 godzin jazdy pociągiem więc postaram się coś napisać jeśli będę miała wene twórczą (chociaż jest prawdopodobne, że będę czytać mangi).

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 04, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dziewczyna z placu broniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz