chapter four
LANA REY, I LOVE YOU.
HØPE BAILEY NIE do końca wiedziała ile dni spędziła zamknięta w kapliczce. jej oczy powoli przyzwyczaiły się do otaczającej jej ciemności, chociaż najbardziej przyzwyczaiły się do swojego nowego systemu nawodnienia, bo dziewczyna wypłakiwała dziennie ulewy łez, czując bezsilność i zaniepokojenie. wszystko ją przerażało, zaczynała słyszeć w głowie głosiki i przez moment miała wrażenie, że doszczętnie zwariowała. była całkowicie odcięta od innych ludzi, nawet siostra hazel, gdy ukradkiem przemycała jej normalne jedzenie, nie odzywała się słowem, a nawet nie pozwoliła zobaczyć swojej twarzy. dostawała wszystko jak paskudny więzień, jakby popełniła jedną z największych przykrości matce ameryce. ameryce, która funkcjonowała w okropnej demokracji, gdzie takie osoby jak siostra patricia mogły decydować o jej losach.starała się nie myśleć o finnie wolfhardzie, przekonana o jego winie w tym wszystkim. to on był powodem jej bolesnej kary, a teraz nawet nie próbował jej ocalić. cała jego maska zbuntowanego, upadłego anioła rozpadła się na tysiące kawałków, pokazując jego prawdziwą naturę. był narcystyczny, myślał jedynie o sobie, może tak naprawdę nawet nigdy się w niej nie zakochał, a była dla niego jedynie zabawą? tyle że, to nie tego rodzaju myśli były tymi, które powodowały u niej tak wielki płacz.
najbardziej ubolewała nad wspomnieniami jakie po sobie zostawił. bolało ją to jak bardzo szczęśliwie i ukochane one były, jak wielkie miejsce miały w jej sercu, jak silne ciepło w brzuchu miała na ich myśl. trzymała się jego boskiej wersji, jak mała dziewczynka ściskająca mocno materiał sukienki matki i nie chciała go wypuścić ze swoich małych dłoni. były słabe i kruche, ale z niewiadomego powodu ta dziecięca upartość jaka w niej drzemała sprawiała, że nie potrafiła usunąć go ze swoich myśli.
najbardziej paliło ją wspomnienie ich ulubionej piosenki, której nadali własne znaczenie. napisała ją lana del rey, był to jeden z jej niewydanych kawałków. nazwał się trash magic i nie była do końca pewna swojej interpretacji tej piosenki, dlatego najczęściej nie skupiała się na tym co chciała przekazać lana, ale na tym co jej się podobało. ich wspólna zwrotka była jej ulubioną częścią zabawy, czymś dla nich specjalnym. finn pytał ją wtedy:
— lana rey, will you serve me lemonade?*
co w ich własnym języku oznaczało: czy wciąż mnie kochasz? patrzył na nią wtedy swoim zakochanym wzrokiem konesera sztuki. ona odpowiadała:
— yes bill, i will.**
co oczywiście miało być innym zwrotem na: tak, wciąż cię kocham. z jej ust uciekały wtedy drobne chichoty, ciesząc się tymi intymnymi dla nich chwilami. nikt nigdy nie wiedział co naprawdę mieli na myśli, kiedy tak do siebie mówili.
CZYTASZ
✓ 𝑯𝑶𝑳𝒀 | 𝖋𝖎𝖓𝖓 𝖜𝖔𝖑𝖋𝖍𝖆𝖗𝖉
Fanfiction✷ · ˚ * . * * ⋆ . · ⋆ ˚ ˚ ✦ ⋆ · * ⋆ ✧ · ✧ ✵ · ✵ ❝ he said: lana-rey, will you serve me lemonade? i said: yes bill, i will it's the day of the parade and you look even more handsome than you did the d...