Rozdział 7

174 19 4
                                    

Gdy już miałam chwycić jego dłoń...znikł...sama nie wiem jak to zrobił. Czy to magia wampirów.? Ja też tak będę znikać.? Wróciłam do Anabelli.

-Gotowa by poznać twojego ojca.?- zapytała gdy ustałam tuż obok niej.

-Żeby nie było, ja mam jednego ojca, jest w prawdziwym świecie, on był przy mnie zawsze.- ostrzegłam

-Rozumiem.- ruszyła w kierunku zamku, poszłam od razu za nią, żeby się nie zgubić. Gdy weszłam do środka...nie było tak jak w zamku w realnym świecie, było inaczej. Tak bogato.

-Dzień Dobry.- przywitał się bardzo stary człowiek.

-Dzień Dobry.- odrzekłam.

-To nasz wybawca.?- skierował się do Anabelli.

-Bella to Jake, Jake to Bella. Bella poczekaj tu na mnie chwilę, zaraz wrócę.- poszła Jakem.

Stałam chwilę na środku zamku, potem postanowiłam iść zwiedzać go sama.

Otwierałam nowe drzwi. W końcu znowu wyszłam na dwór. Poszłam w kierunku lasu. Znowu objawił mi się chłopak, podobnu do Oktaviana. Podeszłam do niego od tyłu.

-Nie mówiłeś...-nie dokończyłam.

-Ciszej, koncetruję się.- wyszeptał, a ja wybuchłam śmiechem. Odwrócił się...to nie był Oktavian. Na twarzy pojawiły mi się rumieńce.

-Przepraszam, myślałam, że jesteś moim przyjacielem.- próbowałam się tłumaczyć.

-A nie jestem.?- zapytał. Nie odpowiadając odeszłam. Wróciłam do zamku.

-No gdzie ty się podziwałaś.?- zapytała zezłoszczona.

-Złość piękności szkodzi.- zaśmiałam się.

-Chodźmy król czeka.- ruszyła szybkim krokiem. Szybkim.? Musiałam za nią biec. Po chwili zobaczyłam na tronie króla.

-Dzień Dobry.! -uśmiechnęłam się.

-Córeczko...-wuszeptał, po czym podszedł i mnie przytulił.

Córeczko.? Trochę to dziwne, ale nie będę kłócić się. W końcu nie zostawił mnie na pastwę losu, zostawił mnie dwójce ,wspaniałej dwójce. W okół nas zrobił się szaszor. Chciałam zapytać o co chodzi...,ale na oczy zawiązano mi chustkę. Nic nie widziałam.

-Gotowi.?- zapytał nieznany mi dotąd głos. Był chłodny.

-Bello...-zatrzymał się Oskar, mój biologiczny ojciec. Serce mi biło jak oszalałe.

-O co chodzi.?!- zapytałam przerażona.

-Zawalczysz.? Dla nas.? Nie powinienem własnej córki, ale inaczej przegramy, wszystko stracimy.- mówił delikatnie.

Ja nic nie umiem. Jestem początkująca. Dlaczego mam walczyć dla kogoś, kogo nie znam.? Przypomieli sobie o mnie, kiedy byłam im potrzebna.- pomyślałam.

-Nie.- odpowiedziałam oschle. W okół mnie pojawiły się, głosy, które mogłam przewidzieć. W jednej minucie znalazłam się w swoim łóżku.

Byłam zszokowana. Pobiegłam do kuchnii, gdzie siedziała zapłakana mama.

-Mamo...- wyszeptałam, ona z kolei bez namysłu podbiegła do mnie i przytuliła mnie tak jak nigdy.

-Mamo udusisz mnie.- roześmiałam się.

-Tak bardzo się bałam. Nie chcę cię stracić. -w tym momencie zrozumiałam, że dobrze zrobiłam.

-Mamo ja zawsze wracam.- oderwałam się od niej, a ona się roześmiała.

-Jak tam jest.?- zapytała ciekawa.

-Brak stylu. Wiesz, że jestem księżniczką.?- zapytałam z uśmiechem na ustach.

-Wiem.- puściła do mnie oczko.

-Muszę iść do Oktaviana.- wstałam od stołu.

-Kocham Cię.! -odezwała się.

-Ja ciebie też.! -krzyknęłam, gdy byłam już obok drzwi wyjściowych.

Pod domem Oktaviana byłam po kilku minutach. Zapukałam. Nikt nie otworzył.

Nie mogłam tak odpuścić.!

-Oktavian, wiem że tam jesteś. Otwórz. - Nie chciałam go stracić ! Bałam się cholernie.

Ku mojemu zdziwieniu...

___________________

Co myślicie.?
Przepraszam osoby, które to czytają na bieżąco, że była taka przerwa :(!
Pozdrawiam ;**

+zapraszam do @nicziix

Sekrety wampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz