2

9 5 2
                                    

Zack i Ichigo byli mi bliżsi, więc zostali na kolejne trzy dni. Pierwszy raz od dwóch miesięcy przy stole nie siedziałam tylko ja i rodzice.

- Z tego co zauważyłam zalikeowałaś się z Leslie.

Ichigo uśmiechnęła się złośliwie. Spojrzałam się w stronę rodziców.

- Doprawdy? Kim jest Leslie?

- To mój dalszy kuzyn. Jest księciem Danii.

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zack szybko zmienił temat.

- Byłem wczoraj wieczorem w ogrodzie. Podobają mi się te kwiaty w trzecim pawilonie. Miałby król coś przeciwko jeśli przyjechałbym po sadzonki za jakiś czas?

- Nie, oczywiście że nie. Bierz ile chcesz.

Ojciec wyglądał jakby on też poczuł ulgę.

- Yuneko, pójdziesz z Zackiem do ogrodu? Powiesz mi potem, które kwiaty będzie chciał. Wyślemy ci najszybciej jak będzie się dało.

- Oczywiście.

- Niezmiernie mi miło. Dziękuję.

Po śniadaniu Avery pomogła mi w doborze odpowiedniego stroju. Po południu miałam udać się do miasta. Dziewczyna ubrała mnie w zieloną suknię. Gdy tylko ścisnęła gorset wyszłam z komnaty. Skierowałam się w stronę ogrodów. Zack już czekał przed wejściem.

- No to chodź pokazać kwiaty, które ci się podobają.

- Aleś ty złośliwa.

- Staram się jak mogę książę.

Dygnęłam. Chłopak posłał mi wkurzone spojrzenie. Ruszyliśmy do ogrodów.

- To jakie kwiatki byś chciał?

- Pomyślmy.

Z dobre dwie godziny chodziliśmy po ogrodach, aż w końcu Zack wybrał najbardziej nietypowe zielsko.

- Panienko musimy wracać. Zaraz musi panienka być w mieście.

Wróciliśmy do zamku. Matka została, więc do miasta ufałam się z ojcem, Zackiem oraz Ichigo. Oczywiście towarzyszyła nam służba.

- Chcesz coś wygłosić, czy mam sam przemawiać?

- Nie przygotowałam się w ogóle. Następnym razem daj znać wcześniej ojcze.

- Następnym razem ci powiem wcześniej.

Rynek jak zwykle zawalony był ludźmi. W samym centrum mieścił się targ. Ludzie schodzili z drogi przed dorożką. Standardowo ojciec wygłosił przemowę. Ja miałam się tylko uśmiechać i witać ze szlachtą.

- Avery jak dużo czasu tutaj jeszcze będziemy?

- Z dwie godziny.

- To idealnie.

Spojrzałam się w stronę Zacka. Nie miałam pojęcia co zamierzał zrobić. Uśmiechnął się tylko.

- Chcesz się wyrwać?

- Głupie pytanie.

- To chodź.

Chłopak złapał mnie za rękę i odciągnął od tłumu. Wydawałoby się, że znał lepiej to miasto niż ja. Trafiliśmy na obrzeża miasta.

- Wydaje mi się, że znasz lepiej to miasto niż ja.

- Często tu bywam. Ostatnio mój ojciec zaoferował wam ryby.

- To wszystko wyjaśnia.

Usiedliśmy na murku obok portu. O dziwo nigdzie nie było Avery.

- Avery za nami nie poszła? Dostanę taką burę od niej.

Death Waltz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz