P r o l o g

2.1K 53 2
                                    





Dostawanie prezentów urodzinowych dla nastolatki jest chyba najlepszym momentem całej imprezy. Nawet duże przyjęcie gdzie jest kilkadziesiąt bardzo ważnych osób, którzy zjawili sie w rezydencji ze wzgląd tylko na szacunek i oddanie capo nie był niczym nadzwyczajnym dla trzynastolatki. Gydyby nie wysoka pozycja jej ojca zapewne spędziłaby urodziny w gronie najbliższych - tak jak najbardziej by chciała. Ale co roku jendnak to nie solenizantka organizuje przyjęcie, a kochający roddzice, którzy dla swoich dzieci zrobiliby wszystko. Podobnie jak z podtrzymaniem, że ich córka ma dużo znajomych i przyjaciół, a tak naprawdę była typem samotnika, która nie przepadała za bliższym kontaktem z innymi co nie przeszkadzało rodzicom, bo przynajmniej nie obawiali się o jej bezpieczeństwo czy utrzymanie czystości aż do ślubu co pozostało nadal zwyczajem w sycylijskich rodzinach. Połowy dzieciaków, które świetnie sie bawiło na przyjęciu czarnowłosa nawet nie znała ani nigdy nie widziała na oczy mimo, że jak ją poinformowano są to osoby z jej szkoły do której uczęszcza na codzień. Jak zwykle był to pomysł sua madre*, która chciała podtrzyamać złudzenie jak jej córka jest popularna i lubiana w gronie innych dzieciaków.

*wł.jej matki

- Wszystkiego najlepszego, Marcella! - kolejna dziewczyna, która wystrojona od góry do dołu posyłała w stronę solenizantki swój uśmiech, który na jej oko był sztuczniejszy niż ona w tym swoim wielowarstwowym makijażu, ktory jak na jej gust był zbyt mocny szczególnie na tak wysoką temperaturę - Dzięki za zaproszenie.

Ubrana w zwiewną białą sukienke trzynastolatka miała ochote powiedzieć, że jej nie zna i to nie ona ją zaprosiła ale nie chciała tego dnia robić żadnej afery szczególnie jeśli w domu było tyle ludzi, a matka która stała za całą organizacje zasmuciła by się czego nastolatka naprawdę by nie chciała.

- Dziękuje. Baw sie dobrze! - posłała swój delikatny uśmiech i zwróciła uwage na grupke chłopców, którzy przy stole gdzie leżały ciasta i inne słodkości głośno się z czegoś śmiali. Czasami brakowało jej tego kontaktu ludzkiego i osób z którymi mogłaby porozmawiać, ale chyba za bardzo obawiała się zranienia i tego, że nikt nie weźmie jej na poważnie. Bo przecież była inna. Jej rodzice nie byli jakimiś znanymi lekarzami czy też politykami przez co mieli dużo pieniążków. Oni byli ,,nad" tymi wszytskimi ludźmi w hierarchi mogąc jednym pstryknięciem palca zrobić rzeczy o których sam diabeł by się chyba przeżegnał.

Impreza celebrująca jej trzynaste urodziny powoli się rozkręcała, a wszyscy zaproszeni goście wyglądali jakby naprawdę sie dobrze bawili, mimo że osoba która powinna w tym dniu bawić sie najlepiej z wszystkich nie czuła się dobrze. Ten cały zgiełk nieznajomych twarzy jej się wcale nie podobał. Najbardziej chciała wrócić na góre gdzie mogłaby dokończyć swój obraz, który rozpoczęła przed tym zanim do jej pracowni weszła mama, która zdenerwowana ochrzniła nastolatkę za to że jest cała w farbie mimo, że już dawno powinna być gotowa na swoje przyjęcie urodzinowe, które w ogóle nie chciała wyprawiać. Nie potrzebowała ani wielu drogich prezentów, które przynieśli goście ani ludzi którzy ani słowa z nią wcześniej nie zamienili by teraz mieli przyjść i dobrze się bawić w swoim gronie mimo, że to ona miała dziś urodziny.

- A co ty taka smutna? Twoje urodziny są, Masi - już po samym przezwisku lub głosie dziewczynka mogła rozpoznać, że to jej straszy brat się zbliża do niej który nie wyglądał juz na wpełni trzeźwego.

- Carlos nie powinieneś odpocząć ? - zapytała przy okazji przytrzymując go za jedno ramię, bo jej brat wyglądał jakby nie wiele mu brakowało do tego by miał wpaść do dużego basenu, ktory na te okazje został ozdobiony różowymi płatkami róż jak i różnymi świeczkami, by gdy słońce zniknie za horyzont mogło to uznać za ładną dekoracje - ledwo trzymasz się na własnych nogach.

Princess of revengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz