Ranboo zawsze różnił się od innych. Po pierwsze miał nienaturalnie jasną cerę oraz heterochromię a po drugie w przeciwieństwie do innych nie spędzał czasu na spotkaniach ze znajomymi. Wolał siedzieć w domu, uczyć się oraz czytać książki. Nigdy nie miał znajomych a fobia społeczna nie pomagała mu w tym. Jego dzieciństwo również nie było kolorowe. Odkąd pamiętał mieszkał w domu dziecka. Nie wiedział czy jego biologiczni rodzice zmarli czy po prostu go nie chcieli. Na szczęście Wilbur zaadoptował go i mieszkał z nim już 5 lat.
———————————————————
Ranboo jak codziennie wrócił ze szkoły do domu.
-Jak było w szkole?- usłyszał ciepły głos Wilbura
Chłopak wzruszył ramionami
-Tak jak zawsze
Mężczyzna spojrzał na niego
-Idę dzisiaj do mojego znajomego w sprawach biznesowych...
-Dobrze- Powiedział i zaczął kierować się w stronę swojego pokoju
-...i chcę żebyś poszedł ze mną-Dokończył Wilbur
Ranboo stanął gwałtownie w miejscu.
-Mam iść z tobą..?
-No wiesz...on ma syna w twoim wieku więc pomyślałem, że może się z nim zakolegujesz-Mówił dalej
-Wilbur...przecież wiesz, że przez mój wygląd odstraszam tylko ludzi...nikt nie chce znać się z takim dziwadłem jak ja-chłopak wbił wzrok w podłogę
Wilbur podszedł do niego i przytulił go.
-Przez twój wygląd jesteś bardziej wyjątkowy od innych, kiedyś znajdziesz prawdziwego przyjaciela
-Dobrze, pójdę z tobą...dziękuje
-Nie ma za co, od tego jestem- Mężczyzna uśmiechnął się do swojego przybranego syna- Za godzinę wychodzimy
-Mhm..to ja idę do siebie
Ranboo wszedł do swojego pokoju i od razu rzucił się na łóżko. Zastanawiał się jak to jest mieć przyjaciół. Właściwie nigdy nie miał znajomych a co dopiero przyjaciela. Założył słuchawki i puścił pierwszą lepszą playliste. Podszedł do szafy i otworzył ją w celu wyboru ubioru. Styl Ranboo mocno różnił się od stylu innych nastolatków. Lubił bluzy jednak wychodząc z domu stawiał raczej na elegancki ubiór. Wybrał więc czarne eleganckie spodnie, białą koszule i na to czarną kamizelkę. Przeczesał również swoje dość długie, opadające na prawe oko włosy oraz założył złoty łańcuszek. Miał jeszcze trochę czasu więc usiadł do swojego biurka i zabrał się za odrabianie lekcji. Jako, że nie miał problemu z naukom i był bardzo ambitny, zrobił je bardzo szybko. W końcu usłyszał Wilbura wołającego go. Zabrał jeszcze do swojej torby szkicownik, pare ołówków oraz gumkę chlebową. Popsikał się szybko perfumem i zszedł na dół.
-Wyglądasz bardzo elegancko-Powiedział z uznaniem jego opiekun, ubrany w garnitur
-Dziękuje, ty też-Ranboo uśmiechnął się lekko
Chłopak wyszedł z domu i wsiadł do auta. Jechali bardzo krótko, bo około 6 minut. Im bliżej byli, tym Ranboo bardziej się stresował. Kiedy dojechali pod dom, Ranboo poprawił jeszcze kołnierz od bluzki i cały spięty wyszedł z auta.
-Dasz radę młody, przecież poznawanie ludzi nie jest takie straszne prawda?- Zagadał do niego Wilbur
-Ta..-Skłamał
Will podszedł do drzwi i nacisnął dzwonek a nogi Ranboo dosłownie zmieniły się w galaretę.
-Będzie dobrze- Obiecał opiekun
Drzwi otworzyły się i stanął w nich dość wysoki, elegancko ubrany mężczyzna.
-Wilbur! Witaj-Odezwał się pierwszy
-Witaj Schlatt, przyjechał ze mną Ranboo mam nadzieje, że to nie problem-Powiedział teraz Will
-Oczywiście, że nie, zawołam Toby'iego-Schlatt zaprosił ich gestem ręki do środka.
Ranboo bardzo zdenerwowany wszedł do środka za Willem.
-TOBY!-Zawołał Schlatt
Wysoki chłopak stał cały czas spięty, ściskając pasek od swojej torby. Po chwili po schodach prowadzących na drugie piętro zbiegł niski brunet.
-Tak tato?- Odezwał się dosłownie przepełnionym słodyczą głosem
-Mamy gości, to jest Ranboo, poznajcie się-Powiedział jego ojciec
-Hej Toby jeste..O MÓJ BOŻE CZY TY MASZ HETEROCHROMIE?
-Umm...tak..tak mam-Odpowiedział Ranboo cały czas bardzo onieśmielony
-O jacie masz takie super oczy-Toby stanął przed Ranboo
Chłopak mógł się teraz mu przyjrzeć.
Toby miał czekoladowe włosy, brązowe oczy i pare piegów na twarzy.
-Toby zabierz Ranboo do swojego pokoju, mamy ważne sprawy do załatwienia-Powiedział Schlatt
Toby złapał Ranboo za nadgarstek i oboje weszli na drugie piętro.
Weszli do niedużego pokoju. Stało tam łóżko, biurko,szafa, komoda i szafka nocna. Ściany były koloru szarego, a gdzie nie gdzie były poprzyklejane pszczoły.
Pokazał mu gestem żeby usiadł na łóżko a sam usiadł obok.
-Powiedz mi coś o sobie
-Umm...jestem Ranboo i no...właściwie to nic więcej-Odpowiedział cały spięty Boo
-Wow jesteś naprawdę małomówny. Ja jestem Toby ,ale wole jak mówią na mnie Tubbo -Odpowiedział od razu niższy
-Przepraszam, że mało mówię, ipo prostu nie lubię poznawać ludzi, mam fobię aspołeczną i no...
-Spoko rozumiem, mój przyjaciel ma to samo. Przepraszam, że tak bez niczego gadam ale masz ładną cerę-Powiedział
-Serio? Mój wygląd zazwyczaj wszystkich odstraszał-Ranboo zwiesił głowe
-Pff...musieli być idiotami, masz cudowną urodę
Ranboo nawet nie wiedział dlaczego, policzki zaczęły go piec. Obrócił więc szybko głowę.
-Grasz na ukulele?-Spytał po chwili ciszy, patrząc na instrument oparty o ścianę
-Co? Aa..tak. A ty grasz na czymś?- Odpowiedział Tubbo
-Na pianinie
-Co lubisz robić w wolnym czasie?-Spytał niższy
-Umm..uczę się..czytam, rysuje-Powiedział
-Czyli takie typowe zajęcia, ja za to....
———————————————————
Pov: RanbooNawet nie wiem kiedy minęły dwie godziny. Pierwszy raz w życiu z kimś tak dobrze mi się rozmawiało. Akurat w momencie kiedy umierałem ze śmiechu, bo Tubbo opowiadał mi jak jego przyjaciel odwalał różne rzeczy, kiedy do pokoju wszedł Wilbur.
-O wow Toby jak ty to zrobiłeś-Zapytał zdziwiony patrząc na mnie
-Ale zrobiłem co..?-Spytał zaniepokojony
-Ranboo mieszka u mnie już od 5 lat a jeszcze nigdy nie widziałem żeby się tak śmiał...jak-Patrzał na Tubbo błagalnie
-Toby zawsze potrafił roztopić serca każdego-Powiedział Schlatt, który stanął obok Wilbur
———————————————————
Pov: 3 osoba
Ku zdziwieniu Ranboo, Tubbo bardziej spojrzał na swojego ojca ze strachem niż chociażby miłością, którą Ranboo darzył Wilbura chociaż ten nie był jego biologicznym ojcem. Coś było nie tak...mocno nie tak i blady chłopak aż za bardzo miał o tym świadomość.
-Musimy już jechać-Przerwał ciszę Wilbur
-Naprawdę musicie jechać?-Spytał trochę smutny Tubbo
-Toby, mogą mieć jakieś plany, przestań się narzucać-Powiedział z rozdrażnieniem Schlatt
Te zdanie tylko utwierdziło Ranboo w jego przeczuciu, że coś jest nie tak. Razem z Wilburem zeszli na dół i założyli buty. Do wysokiego chłopaka podszedł Tubbo.
-Fajnie było cię poznać-brunet przytulił się do Ranboo
Jako, że Ranboo nienawidził przytulania to sam zdziwił się faktem, że ten przytulas dle niego był przyjemny. Podał niższemu kartkę ze swoim numerem.
-Napisz kiedyś-Powiedział i lekko się uśmiechnął co niski brunet odwzajemnił.
———————————————————Nie bijcie pls. Ja wiem że miała być książka o czymś innym no ale kurde miałam wenę taką. Myśle że w tej książce rozdziały będą pojawiać się regularnie no ale nie mogę nic obiecać bo kurde z ósmą klasą to nigdy nic nie wiadomo. Kocham was śpijcie dobrze
1004 słowa
———————————————————
CZYTASZ
~Syn znajomego mojego taty~ (Bee Duo)
JugendliteraturNieśmiały i aspołeczny chłopak poznaje przez swojego opiekuna niskiego bruneta, którego wręcz rozsadza energia. Oboje łapią bardzo dobry kontakt i spędzają ze sobą każdą wolną chwile. W końcu przyjaźń jaką czuł Ranboo do Tubbo zmienia się w uczucie...