To był przyjemny dzień. Tłumy ludzi zapełniły ulice niczym ślimaki po deszczu. Prawie na każdym kroku można było usłyszeć krzyki bawiących się w okolicy dzieci.
Na twarzach mijanych ludzi Victor dostrzegał delikatne, ciepłe uśmiechy. Atmosfera, która panowała tego dnia, sprawiała, że mężczyzna po raz pierwszy od tygodni czuł spokój i pozwolił sobie nawet na nieznaczny uśmiech.
Minął już miesiąc od jego ostatniego zlecenia.
Można by sądzić, że miesiąc to wystarczająco dużo by się pozbierać i móc wrócić do pracy. Victor też tak sądził, ale mimo wszystko nie był w stanie poradzić sobie z tym co się zdarzyło.On sam nie widział niczego na swoje usprawiedliwienie, ale faktem jest, że praca, którą wykonywał nie należała do zwyczajnych.
Jednak Victor również nie był zwyczajny. Nie był też w pełni człowiekiem.Był on przedstawicielem rasy Maorów, którzy wywodzili się od dawnych Walkirii. Był strażnikiem dusz. Opiekunem, który powinien zaprowadzić duszę do raju, gdy na ziemi jej czas dobiegł końca.
Współcześnie jednak, jego praca wyglądała nieco inaczej. Z biegiem lat Maorom coraz bliżej było do ludzi niż do bogów. A zatem ich zadania także stały się nieco bardziej przyziemne.
W większości przypadków mieli po prostu ochraniać przydzieloną im duszę i nie dopuścić by odeszła przedwcześnie.Każdemu człowiekowi od narodzin przeznaczona jest śmierć. A Maorowie znają jej dokładną datę i godzinę. Dusza nie może opuścić ziemi zbyt wcześnie ani zbyt późno.
Oczywiście nawet potomkowie Walkirii nie wiedzą dlaczego tak jest, (a przynajmniej ci niżej postawieni). Oni po prostu wykonują swoje zadania i nie zadają pytań.
Wśród strażników krąży nawet żartobliwa plotka, że jedynym celem ich pracy jest utrzymanie porządku w archiwum i w rzeczywistości czas odejścia duszy nie ma większego znaczenia.Oczywiście nie była to prawda. Jednak wiedza o tym była dostępna tylko dla najwyżej postawionych. Niemożliwym jest by bez ingerencji osób trzecich, dusza opuściła świat za wcześnie lub za późno. Gdyby nie mieszać się w ludzkie sprawy wszystko i tak ułożyło by się jak powinno, a wszechświat byłby w równowadze.
Istnieli jednak Tolvajowie, którzy w zaburzeniu równowagi wszechświata widzieli dla siebie szansę.
Szansę na przejęcie kontroli nad całym tym bałaganem i wywołanie chaosu, który skutkowałby zagładą rasy ludzkiej.
Przynajmniej tak twierdziła Góra, bo nikt z niżej postawionych nigdy nie próbował wchodzić z Tolvajami w dyskusje.Tolvajowie, podobnie jak Maorowie interesowali się duszami. Wiedzieli, że nad duszą, która nie odejdzie o czasie chwilowo nikt nie ma kontroli.
Wykorzystywali więc ten moment na pozyskanie takiej duszy.Ludzka dusza ma wyjątkowe właściwości. Jest unikatowa i nie do podrobienia. Jeśli nie pozwolimy jej odejść do miejsca przeznaczenia możemy wykorzystać ją do przeróżnych rytuałów.
Tolvajowie zbierali ludzkie dusze, a Maorowie próbowali ich powstrzymać. Ten sam schemat powtarzał się od wieków.
Złodzieje kontra Strażnicy.
Ci źli kontra ci dobrzy.W obecnych czasach obie te grupy przypominały bardziej ludzkie korporacje, niż boskie zastępy.
Były tam obecne struktury, które można zaobserwować w dobrze rozwijającej się firmie.Victor był częścią takiej właśnie machiny. Przydzielano mu człowieka, człowiek umierał, dusza odchodziła i tak w kółko.
Do tej pory wszystko szło gładko, ale nic nie może trwać wiecznie.Victor potrzebował przerwy. Brał na siebie zlecenie za zleceniem. Duszę za duszą. Był wykończony, a nawet Maorowie mają swoje limity. To zadanie miało być ostatnim przed jego małymi wakacjami.
Nie zdziwił się zbytnio dostrzegając Tolvaja, który obserwował duszę przydzielonego mu człowieka. Nie był to pierwszy raz gdy miał z nimi do czynienia i jako jeden z najlepiej wyszkolonych specjalistów, wiedział dokładnie jak sobie poradzić.
A jednak Tolvaj zaskoczył go. Nawet nie zbliżył się do duszy, a zamiast tego wolał pogawędzić nieco z Victorem.
Na początku Victor ignorował irytującego mężczyznę, jednocześnie dalej będąc czujnym, ale nie można w nieskończoność ignorować muchy brzęczącej ci nad uchem.
Mucha ta przedstawiała się jako Joshua.Joshua był niezwykle denerwujący, głośny, gadatliwy i nieznośnie wesoły. Maor szczerze go nienawidził.
Wbrew wszystkiemu co racjonalne mężczyźni zaprzyjaźnili się jednak.
A raczej to Joshua uznał Victora za przyjaciela, a Victor zaczął tolerować obecność Tolvaja i nie próbował zabić go średnio co godzinę.
Teraz próba morderstwa zdarzała się mniej więcej raz na tydzień, co zdecydowanie można było uznać za ogromny postęp.Po spędzeniu trzech miesięcy w towarzystwie Joshuy, Victor o dziwo nie zwariował.
Wręcz przeciwnie.
Mężczyzna czuł się dużo lepiej i pierwszy raz w życiu poczuł, że ma kogoś bliskiego.
Bez względu na to jak bardzo iluzoryczna była to myśl, Victor nie potrafił się od niej uwolnić.Pomimo nici porozumienia, która wywiązała się między wrogami Maor nie mógł zapomnieć, że stoją po przeciwnych stronach barykady.
Chociaż im więcej czasu spędzali razem tym mocniej ta wizja zacierała się w umyśle Victora.Strażnik dusz, zimny profesjonalista oraz złodziej, który mimo swojej pozornej niefrasobliwości, w rzeczywistości był przecież niebezpiecznym Tolvajem, stali się sobie niepokojąco bliscy.
Nawet teraz, w ten piękny, słoneczny dzień i miesiąc po zakończeniu tamtego zlecenia, Victor nie potrafił sobie wybaczyć swojej naiwności.
Pozwolił komuś zburzyć mur, który dookoła siebie zbudował i w dodatku był to ktoś do kogo nie powinien się nawet odzywać.
Złe zakończenie tej historii było więc jedynie kwestią czasu.〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️
Tu pewnie będzie baaardzo dużo błędów, bo nigdy nie przechodziło to żadnej korekty.
Z tego miała być pełnoprawna książka i całkiem nowe uniwersum.
I może jeszcze będzie, ale nie w najbliższym czasie.A pomysłu na to nie miałam żadnego, jak zaczynałam.
Miałam ochotę coś napisać, więc siadłam przed klawiaturą i odpaliłam "losowe słowa generator".Pomysł się mocno rozwinął, a ja nie miałam czasu ani siły, by go dokończyć, więc tak sobie leży samotny w szkicach, od ponad pół roku.
CZYTASZ
🔅 ZBIÓR PRAWIE PUSTY 🔅
ContoWgląd w warsztat pisarza oraz prace niedokończone. Znajdzie się tu wszystko, a jednocześnie nic konkretnego. Głównie pomysły na opowiadania, których próbne fragmenty udało mi się napisać i na tym się skończyło. Część z nich na pewno pozostanie tylko...