Proszę, nie...

2.4K 127 13
                                    

Chłopak siedział na niewygodnym, szpitalnym krześle i trzymał rękę swojej dziewczyny, która z dnia na dzień stawała się coraz słabasza. Czekał, aż się obudzi i znów będzie mógł spojrzeć w jej oczy, które kochał całym sobą. Przerażał go widok, mnóstwa podpiętych do brunetki maszyn, które wytwarzały wiele hałasu.

- Justin?

Blondyn usłyszał słaby głos dziewczyny, która nie otworzyła z niewiadomych mu powodów oczu.

- Tak skarbie?

Powiedział cicho, bo bał się, że gdyby zrobił to zbyt głośno w jakiś nieodgadniony sposób mógłby pogorszyć stan swej ukochanej. Patrzył dokładnie, jak za każdym razem dziewczyna z trudem brała oddech. Patrzył jak w niektórych chwilach jej puls momentalnie przyśpieszał. Patrzył jak umiera. Powtarzał sobie, że gdyby mógł przejąłby całe jej cierpienie na siebie, ale wiedział, że jest to niemożliwe.

- Kocham Cię.

Szepnęła z całych sił ściskając jego rękę, jednak zdawała sobie sprawę, że on odczuł tylko lekki ucisk. Otworzyła wreszcie oczy, lecz biel pokoju, w którym leżała spowodowała, że mimowolnie ponownie je zamknęła, po czym otworzyła po raz kolejny.

- Ja ciebie też kocham Brooke.

Mówiąc to uniósł rękę dziewczyny i złożył delikatny pocałunek na jej bladej skórze. Ona patrzyła na niego, patrzyła na cały swój świat nie mówiąc już ani słowa. Wiedziała, że nie jest to potrzebne. Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku, lecz uniosła swoją rękę uywając do tego wszystkich sił jakie posiadała i starła ją. Przypomniało jej się ich pierwsze spotkanie, gdzie jeszcze nie wiedziała, że wszystko się tak skończy. Wtedy nie miała pojęcia o swojej chorobie. Cieszyła się, że go poznała. Nie wyobrażała sobie życia, które prowadziłaby teraz bez niego. Zawdzięczała mu swoją chęć do życia, którą w niej obudził. Justin bawił się pierścionkiem na ręce dziewczyny, który podarował jej trzy lata temu, na ich pierwszą rocznicę. Doskonale pamiętał jej uśmiech kiedy go zobaczyła i to jak zareagowała. Od tamtego czasu zawsze go nosiła, uznawała to za rzecz świętą. Obiecała sobie, że nie może go zgubić.

- Pamiętasz, jak powiedziałeś mi, że zawsze będziesz mnie kochał?

Odwróciła głowę żeby jeszcze lepiej widzieć chłopaka. Spojrzała na swoją rękę, którą trzymał chłopak. Jej skóra w niektórych miejscach była sina od wielu zastrzyków, które dostała, aby nie odczuwać bólu, który tylko kotłował się w jej kruchym ciele. Blondyn skinął głową uważnie patrząc na każdy ruch dziewczyny.

- Obiecaj mi, że jak mnie tu nie będzie, pozwolisz sobie na szczęście.

Patrzyła w jego oczy, czekając na odpowiedź, która była dla niej w tym momencie najważniejsza. Nie chciała, żeby do końca życia przez nią był samotny.

- Brooke...

Proszę, nie...|Justin Bieber|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz