CHAPTER 1

24 1 0
                                    


Armański byłprostym człowiekiem, no dobra, zależy jak definiujemy prostotę.Hrabia może i był obrzydliwie bogaty, mieszkał w dopieszczonejrezydencji na wzgórzu i patrzył na każdego biedniejszego z czystymsmutkiem i zniesmaczeniem, jednakże wciąż jak zwykły prostyczłowiek cieszył się swoim życiem...Powoli. Lubił porannepowolne picie wódki zamiast kawy do śniadania,spokojne spaceryzdala od swoich pracowników trwające nawet trzy godziny, anajbardziej lubił tak zwane 'rude wieczory'. Wieczory kiedy przytrzaskach rudego ognia z kominka,siedział rozłożony na fotelujedną ręką głaszcząc rudego kota na kolanach, a drugą popijałwódke z filiżanki a jego myśli dryfowały wokół jego rywala.Rudego księcia Szczepańskiego. Można by rzec, że fantazje natemat przejęcia władzy oraz korony od tego piegusa, stały sięczęścią jego powolnej przyjemnej rutyny. Kiedy Szumiał zaczynałswój wywód na temat literatury- Szczepański wisiał na gałęzi,kiedy hazard coś chciał- Szczepański tracił głowę a kiedy Hrabisię po prostu nudziło Stephen płonął żywcem. OczywiścieWincent nie wspomniał nigdy nikomu na temat swoich sadystycznychmyśli,powód był prosty, nie chciał aby zabrano go za wariata.Jednakże dzisiaj, ta zwykła dla białowłosego środa miałacałkowicie zepsuć jego rutynę. Wszystko zaczęło się podwieczór,kiedy już nalewał sobie swojego ulubionego trunku dofiliżanki, przygotowując się na rudy wieczór. Oczywiście Hrabiazauważył że...COŚ... było nie tak, ale nie był do końcaświadom co. Całe wątpliwości rozwiali jego kochani pracownicy,Hazard oraz Szumiał, którzy bez żadnych kłótni czy dogryzekweszli do domu Armańskiego widocznie zadowoleni.


-A wy? Co z wami?Niebieski kryształ stworzyliście czy jak?- Zapytał zmieszanyWincent, widok tej dwójki pogodzonej był dla niego niczym dobrypsychologiczny horror. OdrażającoPrzerażający.

Mikołaj i Francuzspojrzeli po sobie uśmiechnięci, jakby nie mogli się zdecydowaćkto z nich ma mówić.


-Hrabio- zacząłelokwentnie Szumiał kłaniając sie- Wraz z Hazardem przynosimywspaniałe wieści!

Armański pobladł,czuł się jak dziecko czekające na urodzinową niespodzianke.


-No mów Szumiale,bo zaraz padne na zawał z niepokoju- powiedział lekko sarkastycznieodkładając w końcu butelke wódki na stolik. Na sto procentchodziło o jakieś nowe dzieło jakie udało mu się kupić,ale co wtym robił hazard..?

-Prosze mi tu nie umierać!- wręczwykrzyczał Blondyn i już miał coś powiedzieć ale zajadający sięjuż suchą bułką kolega go wyprzedził.



-Książe nie żyje-powiedział z pełnymi ustami Hazard.- dobra ta buła,chcesz?
Szumiał tylko do obrzucił obrzydzonym spojrzeniem znutka wkurzenia.


Hrabia prawie sięnie wywrócił na tą nagłą wieść. W jego głowie nagle rozpętałsię chaos, jak niby umarł? Sam próbował go zabić tyle razy, natyle sposobów,i rudy skurwiel zawsze przeżywał. A ta dwójka razwyszła i już padł? Tak nagle? Bez ostrzeżenia? Armański nie mógłnawet wygłosić przed nim swojej złowrogiej ostatniej przemowy?

-Jesteście pewni żeon..nie żyje?-zaczął zestresowany mężczyzna- wiecie jaki onskubany był...niby nie żył ale.


-Mamy jego głowe-powiedział od niechcenia francuz i wolną ręką rzucił mu torbe-od upadku rozwalił sobie tył głowy ale szumiał go błotemposklejał. Jest git.


Armański dotknąłnoga worka. Rzeczywiście coś tam było. Kucnął i otworzyłobłocony pakunek, miał szczęście że w przeszłosci był piratemi niejedno widział bo inaczej od razu zwróciłby wszystko napodłogę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 29, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I smoked two fat blunts during writing this and regret EVERYTHINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz