Rozdział 1

1.8K 100 49
                                    

Kamila

Asystentka wie o swoim szefie więcej, niż byłoby w stanie dowiedzieć się o nim FBI – te znamienne słowa usłyszałam już w pierwszych dniach swojej pracy w BRM Industries. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak wiele było w tym prawdy. Jednak teraz...

– Kamila?

Obróciłam się w stronę swojego szefa, który nonszalancko opierał się o bar. Rękawy białej koszuli już dawno podwinął do łokci. Dawno, czyli dwa drinki temu.

Łukasz Dębski był typem pracoholika. Pierwszy przychodził, ostatni wychodził. Wysyłał mi maile w zakresie godzin od siódmej rano do drugiej w nocy. Jako dyrektor finansowy miał dużo pracy, a przez to ja, jako jego asystentka, również nie narzekałam na nudę. Sam fakt, że w wieku trzydziestu dwóch lat piastował takie stanowisko mówiło samo za siebie.

Jego największą wadą, zaraz po paskudnym charakterze, był jego wygląd. Oglądało się za nim pół biura. Drugie pół składało się z heteroseksualnych mężczyzn. Wysoki brunet o niebieskich oczach, z twarzą jakby ją wyrzeźbił sam Michał Anioł... Nietrudno się rozmarzyć. Z wyższymi świętościami niewiele miał jednak wspólnego... I nie tylko ja tak uważałam, bo większość pracowników nazywało Łukasza i jego biuro Hadesem. Mroczny świat podziemia i te sprawy.

– Tak? – zapytałam na wydechu, wpatrując się w Łukasza. Teoretycznie byłam już po godzinach pracy. Teoretycznie.

– Idę zapalić, chcesz się przewietrzyć?

Rozejrzałam się wokół. Nie byłam duszą towarzystwa i tłumy po jakimś czasie mnie męczyły. Z większością z tych ludzi zamieniałam tylko krótkie „cześć" w biurowej kuchni. Najbliżej trzymałam się z resztą asystentek i zespołem zarządzanym przez Łukasza.

– Pewnie, czemu nie – odpowiedziałam i zgarnęłam z baru swój kieliszek wina.

Wyszliśmy na taras i odetchnęłam wciąż lepkim, ale już lekko chłodnym powietrzem. Czerwcowe upały w betonowej stolicy były nie do zniesienia i najchętniej zamieszkałabym w naszym klimatyzowanym biurze.

– Stresujesz się czymś? – zagaiłam. Obserwowałam jak twarz Łukasza na krótki moment oświetla ciepły płomień zapalniczki.

– Hm? – mruknął pod nosem.

Upiłam spory łyk ze swojego kieliszka i przełknęłam. Skrzywiłam się, ale bezalkoholowe wino brzmiało wciąż lepiej niż virgin mojito. Nie znosiłam drinków z miętą.

– Wychodzisz dzisiaj na fajkę częściej niż zwykle.

Nie, żebym mu wyliczała, ale gdy siedziałam naprzeciwko drzwi do jego gabinetu, łatwo było wyłapać zmianę rutyny. W końcu codziennie rano parzyłam mu kawę dokładnie taką, jaką lubił, kupowałam mu obiad i nigdy nie pudłowałam, żeby trafić w jego smaki. Na podstawie samego kalendarza na dany dzień byłam w stanie wytypować, kiedy pójdzie się przewietrzyć.

Roześmiał się cicho.

– Aż tak łatwo mnie przejrzeć? – Uniósł ciemne brwi i spojrzał na mnie lekko zadziornie. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że ze mną flirtował.

– Masz swoją rutynę. – Wzruszyłam ramionami. – W ciągu dnia zwykle wychodzisz zapalić maks cztery razy. Jesteśmy tu od dwóch godzin, a to już twoja trzecia fajka.

– Serio? – Spojrzał na swoją dłoń, w której trzymał papierosa.

– Serio co?

Spojrzał na mnie zaskoczony.

– Serio wiesz nawet, jak często wychodzę na fajkę?

– Znam imiona twoich rodziców, pesel, rozmiar kołnierzyka i pin do alarmu w mieszkaniu, a dziwisz się, że wiem, ile palisz?

Reguły pożądania - Premiera 24.04Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz