1. Pierwsze spojrzenie

1.9K 45 6
                                    

Maddy

Osoba, która piszę scenariusz mojego życia musi mieć ubaw po pachy. Naprawdę. Aż ciężko uwierzyć.

Odgarniam swoje ciemne pasma włosów z twarzy i opieram dłonie o kierownicę, która lata świetności ma już za sobą. Staram się oddychać miarowo, tak jak uczyli na tych wszystkich filmikach na youtubie "Jak radzić sobie ze stresem". Jednak jeśli mam być szczera to na prawdę gówno to daje. Wręcz wkurwiam się coraz bardziej właśnie dlatego, że to nie działa.

Patrzę przez okno samochodu i obserwuję ludzi. Ciekawe czy któreś z nich też ma przejebane tak jak ja. Możliwe. Ale pewnie nie są tak cholernie samotni i żałośni.

Bo to właśnie jest najgorsze, samotność.

Znowu biorę głęboki wdech i postanawiam wziąć się w garść. Sięgam po telefon z siedzenia obok i zaczynam scrollować ogłoszenia na wynajem mieszkań. Nie ma co się martwić, w razie czego zamieszkam w tym aucie. Lepsze to niż na przykład mieszkanie pod mostem. Trzeba myśleć o pozytywach.

Przewijam stronę internetową przez dłuższy czas. Większość ogłoszeń odpada ze względu na zbyt wysoką cenę, ale w końcu jedno przyciąga moją uwagę. Jest naprawdę tanie i w dobrej lokalizacji. Nie licząc na zbyt wiele szukam kontaktu w oglądanym ogłoszeniu.

Wybieram numer podany na samym dole z zamiarem zadzwonienia. Mój palec zawisa nad ekranem. Aktualnie drę się na siebie w myślach za to, że nie potrafię wykonać durnego telefonu. Zastanawiam się czy po prostu tam nie pojechać ale nachodzenie ludzi nie wydaje się w porządku. Poza tym nie wiem czy ogłoszenie nadal jest aktualne. Możliwe, że stracę sporo czasu, którego i tak nie mam za wiele.

Powtarzam kilka razy w głowie co chcę powiedzieć i naciskam zieloną słuchawkę. Mam tylko nadzieję, że głos nie będzie mi drżał.

- Tak słucham? - szybko odzywa się kobiecy głos.

Chrząkam, aby pozbyć się chrypki.

- Dzień dobry, dzwonię w sprawie ogłoszenia o wynajmie mieszkania. Czy oferta jest aktualna? - staram się brzmieć pewnie i jakby rozmowa telefoniczna była dla mnie jak pikuś.

- Super, że tak szybko ktoś się odezwał! - entuzjazmowała się dziewczyna. - Jest aktualne, może Pani przyjechać w dowolnym momencie.

Dziękuję losowi za to, że może jednak nie spędzę reszty życia w moim ledwo żyjącym aucie, które dalej pachnie moją już zmarłą babcią. Powiedziałam dziewczynie, że przyjadę od razu i po zakończonej rozmowie wyjeżdżam z parkingu na którym od pół godziny załamuje się nad swoją marną egzystencją.

Za pomocą nawigacji dojeżdżam na miejsce. Nie znam jeszcze zbyt dobrze Chicago bo w końcu jestem tu pierwszy raz. Szczególnie, że moja orientacja w terenie jest naprawdę marna.

Niedługo później podjeżdżam pod całkiem ładny budynek i wysiadłam kierując się do wejścia. Otwiera się przede mną jasny przestronny hol. Kieruję się do schodów i wspinam na trzecie piętro. Staję pod drzwiami z numerem 17 i wygładzam potargane po podróży włosy. Chwilę wpatruję się w drewnianą płytę aż w końcu zbieram się w sobie i zdecydowanie pukam.

Pierwszę co słyszę to szczekanie psa. Uśmiecham się sama do siebie bo uwielbiam zwierzęta. Zamek szczęka i zza drzwi wyłania się dziewczyna o płomienno rudych włosach. Jej nos zdobią małe rozsiane wszędzie piegi, które ładnie kontrastują z bladą skórą dziewczyny. Była piękna.

- Cześć! - aż tryskała energią. - Miło mi cię poznać, jestem Claudia. - wyciągnęła w moją stronę dłoń.

Dyskretnie wycieram pot z ręki o materiał spodni i odwzajemniam uścisk.

Still Alive - JUŻ W KSIĘGARNIACH!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz