- Czy wszyscy naprawdę odliczają tylko dni do Zimowego Balu? - Zapytała poirytowana Hermiona swoją przyjaciółkę, Eloise Midgen.
El, jak najczęściej zwracała się do niej w skrócie, była bardzo niepozorną Gryfonką. Z pozoru ot, zwyczajna. Nie wyróżniała się ani urodą ani wiedzą. Hermiona wiedziała jednak, że El jest świetna we wszystkim, co wiązało się z magomedycyną, a jej największym marzeniem była praca w św. Mungu albo założenie własnej kliniki magomedycznej. Jej przyjaciółka była też niesamowicie empatyczna, wyrozumiała i cierpliwa. Cechy te nie tylko dobrze wróżyły spełnieniu jej marzeń o przyszłości, ale stały się świetną tarczą na humory i wybuchy Hermiony. Przyjaźń z Ronem i Harrym była wybuchowa, pełna wzlotów i upadków. I, co musiała przyznać Hermiona, była niepewna. Chłopacy mieli siebie nawzajem, ona jednak w tym trio była dodatkiem. Dodatkiem często ratującym ich tyłki. Ale jednak, tylko dodatkiem. Nie raz i nie dwa udowodnili jej obaj, że nie jest najważniejsza i nigdy nie postawią jej ponad swoją przyjaźń. Nawet, jeśli obaj zachowywali się jak skończone dupki.
Eloise była dla Hermiony ostoją. Kimś, kto jej zawsze wysłuchał. Dobrze się z nią płakało, dzieliło wrażeniami po lekturze najnowszej książki czy po egzaminach. El była po prostu normalna. I nie wymagała od Hermiony tego, by się zmieniała czy upiększała. Lubiła ją z szopą na głowie, przemądrzałym tonem i trybem wiecznie zamyślonej kujonki. Bo cóż, od pewnych łatek nie da się uciec, szczególnie, gdy są prawdą.
- Wiesz, nie chciałabym cię martwić, ale to naprawdę ważne wydarzenie w naszej szkole. Nie chodzi tu nawet o to, że wszyscy się wystroją, będzie mnóstwo pysznego jedzenia, tańce, wiele okazji do poderwania kogoś i zaciągnięcia w ciemny kąt korytarzy - słysząc to Hermiona parsknęła udając oburzenie. - Chodzi w sumie o to, że świętujemy zimę. Magię zimy, jej siłę. I też mrok, wiążący się z najdłuższą i najciemniejszą nocą w całym roku. To ważne, magiczne święto. Mamy naprawdę szczęście, że powrócono do tej tradycji.
Hermiona tu musiała zgodzić się z El. Po wielu trudnych latach dla magicznego świata, nastała mała stabilizacja i spokój. Wszyscy chcieli się bawić i świętować. Bal Zimowy był na długi czas zawieszony, dlatego wszyscy tak bardzo go wyczekiwali. Nie mogła też odmówić przyjaciółce racji, co do magicznego tła dla tego wydarzenia. Najdłuższa noc w roku, w której mrok góruje nad jasnością, nad dobrem.
- To mógłby być cudowny wieczór na ćwiczenie zaklęć - westchnęła cicho Hermiona.
- Nie narzekaj, serio, to nie jest katastrofa. Założymy sukienki i będziemy się świetnie bawić, zobaczysz.
- Jakoś tego nie widzę - jęknęła Gryfonka wślizgując się do sali profesor Vector.
CZYTASZ
Tam, gdzie rosną mandragory
FanfictionHermiona wraz z przyjaciółmi wraca do Hogwartu po Wielkiej Bitwie, by ukończyć edukację w szkole Magii i Czarodziejstwa i zdobyć wymarzony dyplom. Zamek nie jest taki sam. Gryfonka ucieka w naukę, by nie myśleć o przeszłości. Los jednak ma wobec nie...