YandereDev w zamyśleniu spoglądał za okno. Zachód słońca, choć rozmazany przez łzy, wciąż jest piękny. Jakiego koloru jest niebo? Czy jest krwiste, czy o barwie miłości i bliskości? Dwa spolaryzowane skojarzenia, ni jedno fałszem. Utożsamił ten obraz ze swoimi uczuciami. Niewyraźnie, ciepłe i piękne a zarazem bolesne. Zastanawiające, jaką interpretację wybrałby Hisoka. Jego oczy powędrowały w dół, znajdując obiekt swoich ciągłych myśli. Przechadzał się w pobliżu. Na uszy miał założone słuchawki, wydawałoby się jakoby również tonął w świecie swych fantazji.
Czerwonowłosy szedł przed siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie. Był koneserem kulturalnej muzyki. Załączył więc tą, z którą czuł przywiązanie.
Wara ningyou ni
Wara ningyou niWara ningyou ni
Gossun, gossun, gossun-kugi!
[...]
kirai....kirai....loving...an an ah ahNienawiść...nienawiść....miłość....ah....Ta linijka trafiła w jego serce. Krótko opisuje jego skomplikowaną relację z debugatorem. To ,,ah ah ah ah'' było dosłownie tym, co wydobywało się z jego pokoju kiedy samotnymi wieczorami rozmyślał nad YandereDevem. Był zbyt zajęty wsłuchiwaniem się w melodię, by ujrzeć swoją trasę. Szedł ulicą - była pusta, co uspokoiło jego czujność. Lecz nic nie trwa wiecznie - zza niego nadjeżdżała ciężarówka.
Pracoholik spostrzegł zagrożenie. Otarł oczy wybiegając z domu. Pojazd był coraz bliżej. Zaczął krzyczeć w stronę klauna rudego:
-BAKA! odejdź!!
Niestety jego błaganie było zagłuszone. W ostatniej chwili, rzucił się na drugiego mężczyznę odpychając go. Film się urwał.Powoli mrok ostawał, a wszystko stawało się wyraźniejsze. Łzy Hisoki spływały twarz YandereDeva, która robiła się coraz bledsza. Spojrzeli sobie głęboko w oczy - leżący na ziemi przerwał to na sekundę, by ujrzeć swoje zakrwawione ciało. Z lekkim uśmiechem zapytał erektora:
-jakiego koloru...jest to niebo? Kojarzysz je z miłością, a może z krwią?...
Łowca marzył, by móc mieć obecnie pozytywne skojarzenie. Jednakże w tej sytuacji to było niemożliwe. Odwzajemnił uśmiech, wiedząc że to będzie ostatnie co powie swojemu wybrankowi. Musiał być szczery...gdyby tylko umiał być tak szczery ze swoimi uczuciami, życie byłoby piękniejsze. Tyczyło się to ich obydwu. Odwzajemnił uśmiech, mówiąc:
-kolor krwi....wszędzie tylko kolor krwi.....niebo jest koloru krwi....
Dusząc się swoimi łzami, dopowiedział:
-..... KRWI DZIEWICZEJ TWOJEJ MATKI KIEDY CI JĄ RUCHAŁEM XDDDD
Yanderev zginął na zawał.
>>>KONIEC<<<Tak, w końcu zakończyłam to po ponad 2,5 latach od premiery pierwszego rozdziału i prawie 2 latach od wypuszczenia przed ostatniego. Myślałam kiedyś by ciągnąć to dalej, ale nie mam pomysłu więc tak jakoś wyszło. Dziękuję za uwagę i wsparcie, oczekujcie następnej książki za 5 lat, żegnam