The war is over

13 4 0
                                    

Ze wszystkich stron słychać było wesoły nawoływania: krzyki, oklaski; niektórzy wyczarowywali nawet magiczne fajerwerki i światła, które przybierały najróżniejsze kształty i na tle głębokiej czerni nocnego nieba szamotały się ze sobą o to, które z nich wygra. Błękit, fiolet, czerwień, złoto - niemal wszystkie barwy, oprócz zieleni, która przypominała wszystkim o przerażającym znaku śmierci i niosła ze sobą złowrogą wróżbę żałoby.

Cały magiczny Londyn świętował, a jego nie-magiczna część ze zdziwieniem oglądała się na roześmianych (czasami pijanych) ludzi, którzy z nieznanych im powodów byli w tak świetnych humorach. Przecież był 31 października, skąd u licha u nich taka radość? Nie mając pojęcia o trwającej tuż pod ich nosami zaciekłej i niezwykle krwawej wojnie, próbowali znaleźć własne przyczyny tego niecodziennego zjawiska. Jednak nawet to nie pomagało. Zbliżała się jesień, dni stawały się coraz krótsze, słońce coraz leniwiej podnosiło się ponad horyzont i coraz prędzej skrywało się za jego bezpieczną linią by ponownie zapaść z drzemkę. Co gorsza, nieustannie padało. Strumienie wody lały się z nieba przemaczając każdego, kto z jakiegoś powodu ośmielił się opuścić ciepłe zacisze swojego domu. Dni były szare, przesycone przeszywającą wilgocią i mgłą, która mieszała się ze spalinami samochodów i wydychanym przez kominy dymem. Tylko dzisiaj, po raz pierwszy od dawna, pogoda się uspokoiła, a nad głowami przechodniów dało się zauważyć przepięknie skrzące się gwiazdy.

Może właśnie stąd ta radość?

Może wszyscy tak cieszyli się, że wreszcie przestało padać i biedna Anglia miała czas, żeby odetchnąć? Jednak na chodnikach i ulicach nadal utrzymywały się jeziora kałuż, do których teraz wskakiwali szczęśliwi ludzie i chlapali siebie nawzajem, nie przejmując się, że oprócz swoich ubrań, moczą także ubrania przypadkowych ludzi, absolutnie nie związanych z tą całą, zagadkową sprawą. Mało tego, przecież spieszyli się do domu! Było już późno, ich rodziny czekały na nich w domu przy stołach i niecierpliwili się na ich przybycie, podczas gdy oni musieli znosić jakiś szaleńców, którym zachciało się bawić na ulicach miasta. Mrucząc przekleństwa pod nosem przyciskali do siebie swoje teczki z (bardzo)ważnymi dokumentami i przyspieszali kroku. Nie mieli czasu na takie bzdury, choć w środku wszystkie trybiki ciężko pracowały, by znaleźć powód tak niespotykanej radości.

Gdyż taka radość była zaiste niespotykanym zjawiskiem. W ciągu ostatnich lat Anglia stała się szarym i przygnębionym miejscem, której nie rozświetlały nawet ciepłe, słoneczne lata. Ludzie zdawali się dziwnie przygaszeni, zmęczeni i smutni, jakby nawet piękna pogoda nie potrafiła przedrzeć się przez barierę żałości, którą wybudowali wokół siebie.

Cóż więc takiego mogło się stać, że owa bariera tak nagle runęła i na ich twarzach kwitł tak szerokie uśmiechy?

W Dziurawym Kotle wrzało. Kremowe piwo lało się strumieniami (wodospadami można by rzec), a ci nieco bardziej uradowani sięgali po Ognistą Whisky (żeby podsycić swoją radość). Czarodzieje skakali sobie w ramiona, zakochani wyznawali sobie wieczną miłość, wypowiadali wreszcie słowa, których tak bali się powiedzieć wcześniej w obawie, że tak poważna obietnica doprowadzi tylko do cierpienia jednego z nich. Wiele czarodziejskich żyć zostało poczętych tej długiej nocy, jednak nieświadomi tego jeszcze rodzice wiedzieli, że ich dzieci urodzą się w o wiele bezpieczniejszym świecie. Noc, choć tak normalnie ciemna i chłodna, jak wiele innych październikowych nocy, była dla niektórych najpiękniejszą w życiu. Nawet najpochmurniejsze osoby zmusiły się do niewielkiego uśmiechu i niepewnie wzięło udział w świętowaniu.

Biedna, mugolska policja nie miała pojęcia jak powinna zareagować na wielokrotne telefony od zirytowanych ludzi, którym hałasy przeszkadzały z delektowaniu się ciszą wieczornego miasta. Kiedy tylko przybywali na miejscu wezwania, wszystko ucichało, a jakikolwiek sprawcy rozpływali się w powietrzu, jakby nigdy ich tam nie było. Ba, jakby przecznica pogrążony była w smacznym śnie. Toteż ta noc zapadła w pamięci nie tylko czarodziejom, ale także i mundurowym, którzy spędzili ją głównie jeżdżąc z miejsca na miejsce, z jednego zakątka Londynu do drugiego, odpowiadając na fałszywe alarmy wścibskich mieszkańców. Później zapisała się w historii londyńskiej policji ( i często była wspominana przez mundurowych) jako "najdziwniejsza i najbardziej szalona noc w historii angielskiej stolicy".

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 14, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The war is over // Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz