Rozdział 19.

476 24 7
                                    

Tommaso de Luca.

Czekam spokojnie aż ojciec w końcu zbierze siły do rozmowy. Przez długie kilkanaście minut zamiast kontynuować temat to on siedzi wpatrzony tępo przed siebie i pije wino. Nie to, że mi się spieszy, ale powoli zaczynam się po prostu irytować. Nie wiem czy on zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo to wszystko mnie męczy, a jeszcze ta rozmowa, którą chce odbyć dobija mnie niemiłosiernie. Wzdycham ciężko już nie wytrzymując tego napięcia i nerwowo poprawiam się na fotelu.

- Czy moglibyśmy w końcu...

- Byliśmy przyjaciółmi. – przerywa mi, nie patrząc nawet na mnie, a jedynie uporczywie spogląda przed siebie. Marszczę brwi, jednak nic nie mówię, aby nie wybijać go z rytmu. – Ja, twoja mama i Basilico. Dzieci wielkiej trójcy zawsze trzymały się razem i na początku nawet dobrze nam to wychodziło. – uśmiecha się lekko i upija łyk wina. – Jeszcze jako gówniarze żadne z nas nie myślało o pieniądzach czy władzy. Po prostu cieszyliśmy się sobą i beztroskim życiem. – wzrusza ramionami i odchyla się na sofie. – Zaczęło się pieprzyć, gdy stawaliśmy się coraz starsi. Mój ojciec zaczął wywierać na mnie presje, Basilico miał problemy w rodzinie, a Sofia... Ona po prostu starała się robić to, co jej rodzice chcieli. – prycha i przełyka nerwowo ślinę. – Widzisz, nie zawsze jest tak, że nawet jeśli dzieci się dogadują między sobą, tak samo jest i z ich rodzicami. W naszym przypadku tak było. Pomimo tego, że nasze rodziny były jednymi z tych najważniejszych, nie potrafili się dogadać. A najbardziej mój ojciec z ojcem Rossiego. Ten to dopiero był kawał chuja. – kręci niedowierzająco głową, a ja unoszę do góry brew.

- Pogłoski mówią, że to ty się go pozbyłeś, więc samo to daje do zrozumienia, że zaszedł ci za skórę. – mamroczę, a on wzdycha.

- Nie zabiłem go, sam to zrobił. Ja tylko patrzyłem. – wzrusza ramionami, na co prycham. – W każdym razie... Z racji tego, że mój ojciec nienawidził Rossiego, chciał go jak najbardziej osłabić. Twój dziadek był większym skurwysynem niż ja, a nawet ty i potrafił wykorzystać nawet najmniejszą słabość Rossiego.

- Czyli? – pytam, czując że już nie wytrzymam dłużej w napięciu. Za długa ta historia, choć wiem, że ojciec nie mówi tego bez powodu.

- Cóż. – odchrząkuje i wstaje, zaczynając chodzić po pokoju. – Twoja matka była zakochana do bólu we mnie, Basilico w twojej matce, a ja byłem zbyt wielkim chujem, żeby dać twojej mamie to na co zasługiwała. Jak myślisz co twój świętej pamięci dziad zrobił? – patrzy na mnie z krzywym uśmieszkiem, a potem zaczyna się śmiać. – Dogadał się z rodziną Sofii Esposito i doprowadził do naszego ślubu, tym samym tworząc największy i najsilniejszy sojusz jaki kiedykolwiek istniał na Sycylii. – patrzy na mnie poważnie, a ja czuję się jakbym dostał w twarz. Czyli ich małżeństwo nie było z miłości, tak jak mi dziadek mówił? – Dokładnie Tommaso, to co ci dziadek naopowiadał to bujdy. Wszystko, łącznie z jej śmiercią.

- Ale dlaczego? – pytam, marszcząc brwi.

- Byłeś młody. Wszystkim było cię szkoda, straciłeś w młodym wieku matkę. Takie informacje dla ciebie w tamtym momencie byłyby jak sznur na szyję. – staje obok mnie i kładzie rękę na moim ramieniu. – Do ślubu doszło, oczywiście. To nie tak, że nie kochałem twojej matki. Zabiłbym dla niej nawet i samego siebie, jednak wtedy moje ego i chęć buntowania się własnemu ojcu była większa niż to, co powinno być ważniejsze dla mnie, czyli ty i twoja mama. Dlatego wszyscy mówili, że ją zdradzam. Mówili tak, bo ja chciałem, żeby tak było. Chciałem żeby ojciec widział, że nie podporządkuje mnie nawet jeśli mnie poślubi i stworzy sojusz. Problem był tylko taki, że ojciec miał w dupie co robię, a w tym czasie Sofia cierpiała. I wiesz co? – pyta i pociąga nosem, a potem śmieje się nerwowo. – Do pierdolonego końca mnie nie zostawiła, rozumiesz to? Do ostatniej pieprzonej sekundy kochała mnie i wydawało się jakby wcale nie interesowało jej to co jej mąż może robić! Byłem pierdolonym chujem... - widzę jak się zatrzymuje i zaciska mocno szczękę, a potem opuszcza głowę. Ja się nie odzywam, bo szczerze mam kompletną miazgę w głowie w tym momencie. – Wydawałoby się, że po naszym ślubie Rossi odpuścił. Dopiero po siedmiu latach okazało się, że jednak nie. Po siedmiu latach, gdy twoja mama miała urodzić, Rossi się zemścił.

Miłość i Włoska Mafia |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz