ROZDZIAŁ 1.

466 23 4
                                    

1 Września 1975

—Wszyscy się gapią.

—Remus, uspokój się nic przecież nie widać.

—Jak nie widać jak widać, wyglądam jakby ktoś rzucił we mnie nożem. — powiedział chłopak, starając się zasłonić swoją twarz włosami.

—Posłuchaj mnie, nikt nie zwróci na to uwagi, a jeśli ktoś coś powie, zobaczy jak wyglądam kiedy jestem zła.

—Czyli jak ruda furia?— spojrzał się na Lily, po czym zaśmiał się pod nosem.

—Słuchaj no Lupin, uważaj sobie. Bo kiedyś ta ruda furia odwiedzi cię w nocy a to nie będzie miłe spotkanie. — pogroziła mu palcem przed twarzą, po czym ruszyła zostawiając chłopaka w tyle.

—Lily no, to był żart. — szatyn dobiegł do dziewczyny po czym złapał ją za ramie. Lecz po chwili zoorientował się, że to nie była Evans. — Syriusz?

—Lunatyk!— Black zarzucił ręke na ramie Remusowi i lekko go do siebie przyciągnął.

—Ciebie też miło widzieć Łapo.

—Ej a ja to co? — James założył ręce na piersi, patrząc wyczekująco na szatyna.

Lupin wyswobodził się z ramion Syriusza i podszedł do Pottera który rzucił się na zielonookiego. — Kupę lat, Remus. — poklepał go po plecach.

—Ty były tylko dwa miesiące.

—Aż dwa miesiące i to jeszcze w jego towarzystwie. — okularnik skinął głową w strone bruneta.

—Czekaj, ale jak to? — zapytał.

—Wytłumaczymy ci w pociągu, a propo chodźmy poszukać jakiegoś przedziału, może znajdziemy gdzieś Glizdka.

—Lily, dołączysz? — Remus zwrócił się do przyjaciółki.

—Podziękuje za takie towarzystwo. — rzuciła zdegustowane spojrzenie Jamesowi.

—Właśnie, Evans umówisz się ze mną? —chłopak uśmiechnął się szelmowsko do dziewczyny.

—Wolałabym przedawkować wywar żywej śmierci.

Syriusz wybuchnął śmiechem i poklepał przyjacielapo plecach.

—Widzimy się w zamku.— zwróciła się do Lupina już z uśmiechem na twarzy, po czym odeszła.

—Ona jest cudowna. — Powiedział Potter rozmarzonym głosem.

—O stary, ale się wkopałeś.

***

—Reasumując uci..

— Rea.. co? — Przerwał Remusowi Syriusz, na co ten cicho westchnął.

—Reasumując uciekłeś z domu i w nocy sam pojechałeś do Jamesa błędnym rycerzem i teraz mieszkasz u państwa Potterów?

—Noo tak.

—Czemu nic nie mówiłeś?

—Nie chciałem ci martwić. — Syriusz usiadł wygodniej na siedzeniu.— Peter też nie wiedział.

—Hej! — odkrzyknął blondyn, zajadając się czekoladową żabą.

—Rozumiem, po prostu chciałbym wiedzieć o takich rzeczach.— szatyn lekko się uśmiechnął.

—Przepraszam i obiecuje, że to się nie powtórzy. — Na dowód tych słów położył swoją prawą ręke na sercu.

—Przepraszam bardzo, ale ty też nie pisnąłeś słowa o twoich ostatnich pełniach. A chyba jest o czym rozmawiać. — dodał James, patrząc się na nową blizne Remusa przechodzącą przez całą długość prawego policzka.

—To co innego. — westchnął Lupin, unikając wzroku okularnika.

—Dobrze więc, drodzy panowie koniec z tajemnicami. Od dzisiaj każdy będzie ze sobą szczery. - -Ogłosił James. — Ja zaczne: Mam na sobie różowe gacie w złote znicze.

Zapadła chwilowa cisza.

—Daj zobaczyć. — odezwał się Syriusz.

James już zaczął rozpinać guzik od spodni ale przerwał mu rozbawiony Remus.

— Niektórzy nie chcą tego widzieć!

—Pete chce.

—Wcale, że nie. — blondyn zakrył sobie oczy rękami. — Nie chce mieć zniszczonej psychiki w młodym wieku.

—Pokaż te gacie Evans, będzie twoja. —parsknął Black, po czym z nie małą siłą został zrzucony na podłoge.

—Mniejsza z tym, gramy w eksplodującego durnia? — zapytał Potter jakby miniona sytuacja nie miała wcale miejsca.

—Sam sobie graj, za takie nie szanowanie
mojej osoby. — prychnął siadając obok Lupina.

—Już cicho bądź królowo dramatu - zwrócił się do pozostałych chłopaków. — gracie?

—Ja podziękuje. — odpowiedział zieloonoki, wyciągając książke z kufra.

—Ja zagram. — Peter spojrzał się na chłopaka, po czym usiadł po turecku.

—No i to jest dobra odpowiedź.

Kiedy chłopaki byli zajęci grą, Syriusz odwrócił się w strone Remusa i zaczął mu się przyglądać.

—Wiesz.. - zagaił brunet. —Na dworcu zastanawiałem się dlaczego wyglądasz fajniej niż zwykle, ale teraz już wiem.
—To zdecydowanie przez tą bliznę. — uniósł kąciki ust do góry.

Na policzki siedzącego obok chłopaka wkradł się lekki rumieniec a sam uśmiechał się przez całą droge do szkoły.

<♡>
Na początku, jakość rozdziału nie jesteś jakaś super, ale później jest już lepiej.
Mam nadzieje, że się spodoba.
Enjoy!

THE BRIGHTEST STAR|| WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz