Five

3.2K 168 527
                                        

Kiedy tydzień później przez okno do pokoju wspólnego Gryffindoru wleciała jedna ze szkolnych sów i wylądowała przy Harry'm, chłopak mocno się zdziwił, tak samo jak inni uczniowie przebywający w pokoju. Sowa miała uwiązaną do nóżki zwinięty kawałek pergaminu. Potter kompletnie nie domyślał się kto mógł mu to wysłać. Czyżby napisał do niego Hagrid, zapraszając na herbatkę? A może to wiadomość o szlabanie od dyrektor McGonagall? Nie przedłużając, delikatnie odwiązał pergamin, a potem dał sowie w nagrodę pokruszone ciastko. Gdy tylko ptak odleciał, rozwinął liścik.


Ty i ja, jutro na boisku Quidditcha, zaraz po śniadaniu, co Ty na to?

D.


Harry całkowicie zapomniał o tych treningach z Malfoy'em, a przecież to on sam mu je zaproponował. Ostatnio cały czas myślał o tym co zaszło w lesie oraz o tym śledztwie i nie miał po prostu głowy do innych spraw. Nawet ciężko było mu się skupić na nauce. Ale teraz, gdy dostał ten list pomyślał, że to może być dobry sposób, by choć na chwilę zapomnieć o problemach i wyluzować się. Zresztą latanie na miotle zawsze sprawiało mu radość.

Złość jaką czuł ostatnio do Dracona już mu przeszła. A to wszystko dlatego, że przez te kilka ostatnich dni nie miał żadnego kontaktu z blondynem. Nie starał się go nawet mieć. Wspólne zajęcia ze ślizgonami opuszczał. Harry chciał być po prostu sam. Skupił się na sobie i swoich obowiązkach, i nie myślał o Malfoy'u. Tak jak poradziła mu Luna, dał czas Draconowi. Miał nadzieję, że przez te siedem dni, w których nie mieli ze sobą styczności chłopak przemyślał sobie wszystko i co nieco poukładał w głowie.

List od niego przynajmniej na to wskazywał.

Gdy o świcie, kolejnego dnia Harry dotarł na stadion Quidditcha, Draco latał już na miotle, gnając za złotym zniczem i będąc gonionym przez zaczarowanego tłuczka. Nie czekając dłużej Harry również wzbił się w powietrze, a po chwili leciał już ramię w ramię z Malfoy'em. Chłopcy złapali chwilowy kontakt wzrokowy w geście przywitania się. Potter zauważył, że uśmiech Dracona poszerzył się odrobinę na jego widok. On również cieszył się w głębi duszy z tego spotkania, ale postanowił tego na razie nie okazywać. Draco wydawał się być w o wiele lepszym humorze niż ostatnio. Czyżby chłopak doszedł do pewnych wniosków i zaakceptował to co czuje do Harry'ego? Czy wybrał Harry'ego i porzucił Astorię?
Harry zadawał sobie w głowie takie i inne podobne pytania, lecz wiedział, że musi skupić się teraz na treningu, bo on był w tej chwili najważniejszy.

Obaj ścigali teraz złotą piłeczkę, która jak szalona uciekała przed nimi gdzie tylko popadnie. Zimny wiatr mierzwił im włosy i wywoływał rumieńce na policzkach. Na dworze było strasznie zimno.

W końcu nastał taki moment, że od złotego znicza dzieliła ich bardzo mała odległość. Wystarczyło jedynie wystawić rękę przed siebie by go złapać. Pierwszy uczynił to Harry, a zaraz po nim Draco. Prawe ramię Harry'ego zetknęło się z lewym ramieniem Malfoy'a. Lecieli ze sobą łeb w łeb. Na nieszczęście Potter'a, ręka ślizgona była nieco dłuższa, co zwiększało jego szanse na wygraną. Harry wiedział, że jeśli zaraz czegoś nie zrobi, to Draco złapie piłeczkę jako pierwszy.

Szybko wpadł na genialny pomysł. Miał on sprawić, że blondyn przestanie interesować się złotym zniczem, a swoją uwagę skupi na czymś zupełnie innym. A co było bardziej godnego uwagi, niż przystojny gryfon, lecący u jego boku? W dodatku gryfon, z którym całował się już parę razy.

𝚆𝚒𝚝𝚗𝚎𝚜𝚜𝚎𝚜 | 𝚍𝚛𝚊𝚛𝚛𝚢 𝟷𝟾+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz