Rozdział Trzeci: Mecz i Mak

14 1 2
                                    

Alice wstała pierwsza. Dzisiaj był 10 listopada. Nasza szkoła zrobiła dziś wolne!
- Pójdziemy dziś na mecz. - był to bardziej rozkaz niż pytanie.
- Okej.. - nasza szkoła organizowała mecze z piłki nożnej co 2 tygodnie
- A możemy pójść z Alexem? - zapytałam pewnie.
- Jak najbardziej! Może razem będziecie do kibla chodzić! - krzyknęła ironicznie.
- Tsaa.. Ala, nie wiem dlaczego się na mnie złościsz...
Ala zasyczała i wzięła ubranie. Wszłam z pokoju. Kalina i Tosia wróciły z wycieczki klasowej. Postanowiłam je odwiedzić.

Byłam już w holu. Zapukałam cicho, bardzo cicho, za cicho. I weszłam. Widok który zobaczyłam, już nigdy nie odzobaczę.
Kalina średniej wysokości, jasnobrązowe włosy, leżała i całowała się z Tosią - wysoką, ciemno włosą dziewczyną.
- Zawsze myślałam Kala, że jesteś straight*..?
- OoOoo, sorry. Yy my tylko, ee to nie tak.. - nie dokończyła bo zamknęłam drzwi. Przetarłam oczy.

Pokój Kaliny i Tosi był duży, były tam teczki i obrazy ( w końcu są w plastyku ). W lewym rogu stało duże wspólne biurko. Obok była mała lodówka a za ścianą łazienka.

* straight osoba kochająca tylko i wyłącznie płeć przeciwną.


Poszłyśmy na mecz. Była 11. Alex już czekał na nas na trybunach. Pomachał nam. Ja odmachałam, ale Ala nie. Usiedliśmy wygodnie. Alex wziął popcorn, a Ala żelki.
W pewnym momencie meczu Ala spojrzała się z nienawiścią na Alexa. Alex na nią tak samo. Zignorowałam to. Po co się tym przejmować. To ich sprawa. W myślach wzruszyłam ramionami.

Gdy mecz się skończył, poszliśmy do maka razem z Tosią i Kaliną. Ala i Alex byli wielkimi fanami Wiedźmina, Alex wziął ze sobą też książkę i ją doczytał.
Ja, jak zwykle zamówiłam kawę z karmelem i średnie frytki, Ala nugettsy i soczek, Tosia hamburgera z Kalą na spółkę.
Przypomniałam sobie. Miałam napisać referat na biologię!!!! O, nie o,nie. Spokojnie.
-Zostańcie tutaj. Muszę iść.
Wzięłam jeszcze nie wypitą kawę i pognałam do mieszkania. Gdy dotarłam, włożyłam klucze to zamka. Otworzyłam drzwi. Na wycieraczce była jakaś kartka z drukowanym napisem:
"A + Z=<3" i "Z + A=×"
Zdziwiłam się, nie powiem. Odłożyłam kartkę i poszłam do pokoju, wcześniej zamykając na klucz drzwi wyjściowe.
Zabrałam się za referat. Był trudny. Po jakiejś godzinie skończyłam. Dziwiło mnie, czemu Ala, Tosia i Kala jescze nie wróciły.

O 14 zaczęłam się już martwić. Dziewczyny nadal nie wróciły. Zadzwoniłam do Ali. Odpowiedział mi niski głos. Zdziwiłam się bardzo.
- Dzień dobry, tu szpital psychiatryczny dla nieletnich, w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, nazywam się Zuzanna Abroth. Moja przyjaciółka Alice Kingsthey nie wraca ze spotkania od kilku godzin, bardzo się zamartwiam.
- Tak, tak ostatnio tu taka trafiła wczoraj w nocy ale uciekła.
Zamurowało mnie.. Ala?
- Kiedy mogę po nią przyjechać?
- Od 15 będzie wolna, lecz potrzeba do odebrania będzie zgoda opiekuna.
- Dobrze dziękuję. Do widzenia.

Chwilę po tym, poinformowałam mamę Ali co zaszło. Również była bardzo zdziwiona. O 15 pojechałyśmy po Alę. Około 14:30 przyszły Kala i Tosia.

- Dzień dobry przyjechałam odebrać córkę.
- Dobrze, imię i nazwisko?..
Dalej nie słuchałam. Poprosiłam mamę Alice o kluczyki do auta. Czekałam w aucie aż Alice i jej rodzicielka przyjdą. Przeglądałam Facebooka. Natrafiłam na post „A+Z=<3" „Z+A=x"
Zdziwiłam się ponownie. Skąd takie- nie skończyłam myśli, bo Alice stała już w drzwiach szpitala. Wysiadł i podbiegłam do niej. Odrazu ją przytuliłam.
- Ten kto będzie ostatni ten wygra pierwszy - szepnęła mi do ucha.
Totalnie nie wiedziałam o ci chodzi.

Ala siedziała na pufie oglądając wiedźmina. Ja czytałam książkę. Alice nagle wstała. Wyszła na balkon. Ten drugi balkon bez siatki dla kotów. Zamknęłam oczy, pomyślałam. Bez siatki.. - psychiatryk - 5 piętro (na nim mieszkałyśmy) - spadnąć. Powtarzałam sobie te słowa przez kilka sekund. Zatrzasnęłam książkę.
- ALAA! - krzyknęłam i pobiegłam jak najszybciej jak to możliwe do Ali.
-Alice!? Ala..?
Dziewczyna trzymała się barierek ale była po zewnętrznej stronie balkonu.
- Naprawdę chcesz to zrobić..?!
- Nie.. - Widać że kłamała.
Przeszła przez barierkę i podeszła do mnie i powiedziała:
- Ten kto będzie ostatni ten wygra pierwszy.
Tylko ptaki zaćwierkały. Złapałam ją za rękę i zaprowadziłam do łazienki. Jej twarz w sekundę zalała się łzami.
- Aluś co się dzieje..?
- Nie powiedziałam ci. To jest najgorsze. Boję się bardzo..
Otworzyłam usta jakbym chciała coś powiedzieć. W moim mózgu pojawiło się milion pytań. Czego mi nie powiedziała..? Dlaczego się bała? i co siedzi w jej głowie?
Przytuliłam ją mocno. Cały weekend spędziłyśmy na oglądaniu „Harrego Pottera".

W twych ramionach ~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz